niedziela, 28 września 2014

Miniaturka: Zaobrączkowanie ślizgonów cz.3


A oto długo wyczekiwana trzecia część miniaturki. Mamy nadzieję, że się wam spodoba, pisałam ją ja (Lola) z poprawkami Sofii, bez których ta część nie miałaby rąk i nóg. Mamy nadzieję, że docenicie ogrom włożonej w nią pracy i będziecie komentować :D



Sofii i Lola




TO NIE JEST OSTATNIA CZĘŚĆ MINIATURKI;)










Zegar wybił 9:10 kiedy Hermiona wybudziła się ze snu. Głowa pękała jej niemiłosiernie. Kiedy ostatnim razem tyle wypiła? Znała odpowiedź, nigdy. Brązowooka znajdowała się w hotelowym pokoju. Dostrzegła ściany pomalowane na beżowo, kanapę w kolorze mlecznej czekolady, mały stolik, dwie szafy, drzwi i duże lustro. Sama leżała w białej pościeli na mięciutkim materacu. Dostrzegła, że w łóżku nie jest sama. Delikatnie pociągnęła za kołdrę i z ulgą odkryła, kim jest  osoba znajdująca się obok. Była nią Ginny!
-Rudzielcu, obudź się- mówiąc to potrząsnęła przyjaciółką.- Za niedługo...-urwała, bo z przerażeniem odkryła, że ma na środkowym palcu pierścionek! A dokładniej obrączkę!!!
-Co? Co się dzieje? - spytała sennie ruda, obracając się do Miony.- Hermi ?
-Ja...ja...mam...-wydukała wstrząśnięta brązowooka
-Miona?-spytała zatroskana Ginny już całkowicie wybudzona. W końcu nie codziennie jej przyjaciółka się jąka, a jak już to musiało się wydarzyć coś naprawdę okropnego. Podążyła jej za wzrokiem i była nie mniej wstrząśnięta. Popatrzyła na swoje palce i wydała stłamszony krzyk. Dziewczyny potrzebowały długiej chwili na oprzytomnienie, kiedy zdołały pojąć co mają na palcach popatrzyły na siebie z przestrachem.








8


-Jestem za młody na małżeństwo!-mówił Blaise, kiedy razem z Draco zdążyli już oprzytomnieć z szoku, jakiego dokonała obrączka na palcu. Wzięli po porcji eliksiru na kaca i teraz omawiali swój problem- Wczoraj świętowaliśmy Ostatnią Noc Wolności Theo, a dziś sami mamy obrączki! Nawet nie wiem jak ma na imię moja....żona- ostatnie słowo ledwie przeszło mu przez gardło-A co jak to striptizerka? A jak okaże się, że...
-Uspokój się Blaise-warknął Malfoy, któremu też nie podobał się fakt, że ma żonę, ale w przeciwieństwie do Zabinie'go nie miał zamiaru panikować- Znajdziemy jakoś te dziewczyny, rozwiedziemy się z nimi i koniec.
-A jak one nie będą chciały rozwodu?!
-Znajdziemy sposób aby je przekonać-powiedział Draco, na co oboje się uśmiechnęli.-O której godzinie zaczyna się ślub?
-O 12:30, ale Theo kazał nam być o 12:15-odparł Blaise ziewając
-Jest teraz 10:39, mamy dość czasu aby się przygotować- powiedział zamyślony Draco
-Nie wiem jak ty, ale ja mogę iść tak- mówiąc to Zabini wstał z łóżka, na którym wcześniej siedział, wyprostował się i dumnie podniósł podbródek
-Ten widok na pewno odstraszy twoją żonę i przekona ją do rozwodu-powiedział Malfoy spoglądając na przyjaciela z kpiącym uśmieszkiem. Draco miał rację, Blaise wyglądał tak jakby właśnie wyszedł z oddziału narkomanów, włosy sterczały mu w każdą stronę, oczy miał przekrwione, a pod nimi doły. Bluzkę miał całą przylepioną do ciała, spodnie jak u klauna, na lewej stopie nie miał skarpetki, lekko chwiał się na boki i śmierdział mieszanką potu i alkoholu. -Lepiej się ogarnij, bo odstraszysz wszystkich naokoło-dodał i poszedł w kierunku łazienki. Puścił wodę i wszedł pod prysznic. Nie mieli łatwej sytuacji. Mają żony. Na Merlina! Koszmar jakiś. Wiedział,że nie powinni byli iść  do baru,w którym znajdowali się mugole.Jednak jako przyjaciel,chciał zrobić coś dla Nott'a. Teraz zdecydowanie tego żałuje. Prysznic szybko go orzeźwił. Powinni się zastanowić. Tak! Co wczoraj robili? Byli oni, stryptizerki,kilkunastu innych ludzi... Ah. Wieczór Panieński Kate! Te dziewczyny,to z nimi mogli... do licha .. czemu nic nie może sobie przypomnieć?! Potrzebna jest myślodsiewnia. Tak,o to chodzi. Ma przecież jedną u siebie w domu.Owinął się w ręcznik i dumnym krokiem wyszedł z łazienki.
-Stary ciesz się,że jesteś moim przyjacielem,bo inaczej byś zginął- mówił uśmiechając się w swój Malfoy'owski sposób.












Dziewczyny przygotowując się do ślubu, głowy miały zaprzątane tysiącami myśli. Wypiły tyle, że wczorajsze wydarzenia pamiętają jak przez mgłę. Hermiona miała ochotę zaszyć się pod kołdrą. Miała już wszystko idealnie ułożone, wyobrażenia o swoim przyszłym mężu snuła nie od dziś, że założą szczęśliwą rodzinę, że będzie go kochać nad życie...a dziś budząc się z obrączką na palcu wszystko runęło. Nie wiedziała kim jest jej mąż. Nawet nie pamięta jego imienia, wyglądu...niczego. Ma niewiele ponad 20 lat, a za niedługo będzie rozwódką. Nie tak wyobrażała sobie swoje życie, wszystko miało być inaczej...zupełnie inaczej. Im dłużej rozmyślała nad swoją sytuacją, tym bardziej chciało jej się płakać. Nie miała najmniejszej ochoty iść dzisiaj na ślub Katie i Theodora, bo w końcu jak mogłaby się razem z nimi cieszyć ich szczęściem ? Ale wiedziała, że musi się pojawić na ich ślubie, obiecała to swoim przyjaciołom, a ona zawsze dotrzymuje obietnic. Popatrzyła na swoją przyjaciółkę, zauważyła, że trzęsą się jej ręce, nie mogła się skupić prostych czynnościach. Ginny tak samo jak Hermiona była pochłonięta myślami. Próbowała odtworzyć wczorajsze wydarzenia, ale pamiętała tylko, że razem z dziewczynami wybrały się do mugolskiego klubu i na tym film jej się urwał. Nie pamiętała już niczego, kto był w środku, z kim się bawiła. Jeszcze długo po przebudzeniu myślała, że to wszystko jest złym snem, że zaraz się wybudzi. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Za każdym razem, kiedy patrzyła na obrączkę zbierało jej się na łzy, próbowała ją ściągnąć, ale nie mogła, miała zbyt opuchnięte palce. Najchętniej zaszyłaby się gdzieś, najlepiej w łóżku i nie wychodziła z niego przez cały dzień i jeszcze dłużej. Ale niestety nie mogła tego zrobić, musiała pójść na ślub, bo inaczej Katie by jej nie darowała.
-Gotowa?- spytała Hermiona, kiedy razem z Ginny przebrały się w sukienki, umalowały, zrobiły fryzury i założyły buty.
-Tak, możemy już jechać-odparła cicho ruda. Była już 12:00, dziewczyny musiały w 15 minut podjechać pod Croydon Minister, gdzie miały się spotkać z Luną, Alicją, Angeliną, Vanessą i Katie oraz z innymi zaproszonymi osobami. Zeszły na dół przed hotelem i zauważyły mężczyznę w średnim wieku, który dał im znak, żeby podeszły. Czekał na nie, aby zawieść je pod kościół. Przez cała drogę niewiele się do siebie odzywali, choć mężczyzna o imieniu John zagadywał ich, ale Miona i Ginny udzielały mu krótkich odpowiedzi. Kiedy w końcu dojechali na miejsce przed kościołem były już obecne wszystkie druhny. Croydon Minister okazała się być średniowieczną katedrą w bardzo dobrym stanie. To Katie chciała mieć ślub w kościele, a Theo zgodził się na to, by zadowolić swoją narzeczoną. Lecz dziewczyny nie podziwiały katedry, tylko starały się lekko uśmiechnąć na widok Luny, która właśnie do nich podbiegała.
-Oh, dziewczyny jak dobrze was widzieć- powiedziała Luna po przytuleniu swoich przyjaciółek
-My się też bardzo cieszymy- powiedziała Hermiona, bardzo lubiła Loovegood, ale dziś nie była w nastroju na uśmiechy, okrzyki radości i tym podobne.
-Wczoraj był najlepszy wieczór w moim życiu, choć szkoda, że prawie nic z niego nie pamiętam- Luna w przeciwieństwie do Miony i Ginny miała doskonały humor, ciągle się uśmiechała i mogłaby mówić w nieskończoność gdyby nie fakt, że właśnie nadjechała limuzyna, w której była Katie. Alicja i Angelina pomogły wysiąść pannie młodej i mocno ją uściskały
-Wszyscy goście już są, drużbowie twojego narzeczonego wyglądają nieziemsko, oczywiście Theo też i o mało nie zniósł jajka, czekając na ciebie- mówiła z uśmiechem Angelina
-Przepraszam za spóźnienie- odparła Katie z przepraszającym uśmiechem
-To co? Możemy zacząć? Mamy pięć minuty opóźnienia, ale to mało w porównaniu z moją kuzynką, która spóźniła się prawie pół godziny-zawołała Alicja
-Możemy- odparła Katie, chcąc zachować spokój i nie trząść się ze zdenerwowania. Od samego rana nie mogła myśleć o niczym innym, tylko o ślubie. Bolał ją brzuch, ręce się jej trzęsły, ale wiedziała, że kocha Theodora i chce za niego wyjść za mąż. Vanessa weszła do kościoła i dała znak Nott'owi, że mogą zaczynać. Rozległ się dźwięk skrzypiec, drzwi od katedry się otworzyły i mogły wejść druhny. Jako pierwsza szła Hermiona, za nią Ginny, Luna, Vanessa, Alicja, Angelina. Wszystkie miały małe wiązanki z kwiatów, dla brązowookiej i rudej posłużyły one jako zasłona dla obrączek. Hermiona, która też nie mogła zdjąć swojej zasłaniała ją na wszystkie możliwe sposoby. Kiedy weszła do środka katedry zauważyła Theodora, który już nie mógł się doczekać widoku Katie. Był ubrany w czarny, idealnie dopasowany garnitur i wyglądał bardzo atrakcyjnie. Koło niego stał...Malfoy. Hermi nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zaczęła szybciej mrugać oczami, ale on nadal tam stał i wydawał się być niemniej wstrząśnięty od niej samej. Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę nie mogąc oderwać wzroku. Miona obejrzała go bardzo dokładnie, miał na sobie czarny garnitur, który idealnie na nim leżał. Od czasów szkolnych się nie widzieli i musiała przyznać, że wyprzystojniał. Stał się bardziej męski, dobrze zbudowany, był po prostu ideałem każdej kobiety. Ale chwila, chwila to Draco Malfo'y!! Jej wróg numer jeden. Dziewczyna oprzytomniała i odwróciła głowę, aby na niego nie patrzeć. Obok Malfoy'a stał Zabini, który patrzył się na kogoś za nią. Zorientowała się, że na pewno patrzy na Ginny, a jej przyjaciółka na pewno jest w ciężkim szoku. Znów musiała przyznać, że Zabini też wyglądał lepiej niż za czasów szkolnych. Oni się pozmieniali na lepsze, a one co na gorsze? Oby nie. Nim się zorientowała, była już koło ołtarza i o mało nie potknęła się o stopień. Gdy udało jej się utrzymać równowagę ustawiła się na swoim miejscu i czekała na kolejne dziewczyny, próbując powstrzymać się od patrzenia na Draco. Nie wiedziała czemu, ale musiała na niego jeszcze raz spojrzeń, jakby to on mógł odpowiedzieć na jej pytanie kim jest jej mąż. I nagle ją olśniło! przypomniała sobie, na wieczorze panieńskim, wśród gości byli też Draco i Blaise. Kiedy przeszła obok niej Ginny, Hermiona wiedziała, że jej przyjaciółka jest w szoku  i jest pod wrażeniem ich wyglądu. Po Ginny pryszła Luna, a za nią pozostałe druhny, kiedy Katie wchodziła do kościoła wyglądała przepięknie, trzymając za rękę swojego tatę. Wszyscy goście powstali, a w oczach Theo można było dostrzec zachwyt. Katie wraz z ojcem nie śpiesznym krokiem podeszli do ołtarza, a wtedy pan Bell podał rękę swojej córki Theodorowi. Przyszli państwo młodzi podeszli do księdza, który stał pomiędzy drużbą, a druhnami, aby złożyć przysięgę małżeńską.
-Moi drodzy-zaczął ksiądz- spotkaliśmy się tutaj aby przypieczętować związek dwojga młodych ludzi przed Panem i gośćmi. Więc pytam młodych: czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
-Chcemy-odpowiedzieli równocześnie Theodor i Katie, na co oboje się uśmiechnęli
-A teraz powtarzaj za mną- ksiądz o imieniu Michael zwrócił się do Theo, który trzymał za rękę Katie-Ja Theodor Nott biorę sobie Ciebie Katie Bell za żonę
-Ja Theodor Nott biorę sobie Ciebieb za żonę
-I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
-I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci-zakończył Michael
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci- zakończył Theo i włożył na środkowy palec Katie obrączkę
-Teraz panna młoda, ja Katie Bell biorę sobie Ciebie Theodorze Nott za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
-Ja Katie Bell biorę sobie Ciebie Theodorze Nott za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską- mówiła panna młoda ze łzami w oczch
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci- zakończyła Katie i włożyła na palec Theodora obrączkę, przy czym poleciała jej jedna łza po policzku
-Ogłaszam, że od teraz jesteście małżeństwem-powiedział ksiądz Michael z uśmiechem na twarzy-Możesz pocałować pannę młodą.-Nott nie czekając już na nic, odchylił welon za głowę Katie i ją pocałował. Kiedy wreszcie państwo młodzi się od siebie oderwali, mogli pójść do małego pomieszczenia aby złożyć swoje podpisy na akcie małżeńskim. Orszak prowadził ksiądz, za nim szczęśliwi młodzi, a na końcu Hermiona z Draco. Hermiona była świadkiem Theo, więc też musiała złożyć podpis, Draco występował w tej samej roli tyle, że u Katie. Trwało to zaledwie kilka minut i po chwili mogli już wyjść z kościoła. Najpierw Theo z Katie, potem Hermiona z Draco, Ginny z Blaise'm, Luna z Peterem, Vanessa z Jamesem, Alicja z Charliem, Angelina z Nicholasem, który nie był ma wieczorze kawalerski, ponieważ musiał dłużej zostać w pracy. Hermiona idąc z Draco pod rękę miała mieszane uczucia. Dawniej, jeszcze w Hogwarcie nienawidziła go, po skończeniu szkoły ich drogi się rozeszły i nie widzieli się aż do teraz. Teraz to spotkanie wywołało w niej dziwne uczucia, nie spodziewała się go tu zobaczyć. Wiedziała, że Draco i Theo kiedyś się przyjaźnili, ale nie sądziła, że przyjdzie na jego ślub w kościele. Ginny odczuwała podobnie, szła pod rękę z Blasie'm i marzyła tylko o tym aby jak najszybciej wyjść z kościoła. Nie spodziewała się zobaczyć Zabinie'go i Malfoy'a na ślubie Katie. Kiedy za Hermioną weszła do kościoła jej wzrok przyciągnęli goście, zauważyła wśród nich Harrego, Rona, Cho Chang i wiele innych byłych uczniów z Hogwartu. Dopiero później popatrzyła w stronę Theo i jego kolegów. I wtedy o mało się nie przewróciła o własną sukienkę. Najpierw popatrzyła na Draco, który wpatrywał się w Hermione, a potem na Blaise, który tak jak ona oniemiał z wrażenia na jej widok. Gdy wreszcie wyszli z kościoła państwo młodzi zostali obsypani płatkami kwiatów, a Miona i Ginny jak na komendę puściły swoich partnerów. Później nastąpiło lekkie zamieszanie, goście weselni z młodą parą mieli się udać do samochodów i każdy szukał miejsca dla siebie. Po 15 minutach udało się wreszcie wszystkim wsiąść do odpowiednich aut i orszak weselny ruszył. Hermiona i Ginny, ku niezadowoleniu pozostałych druhen, jechały razem z Harrym i Ronem, z którymi były umówione już wcześniej. Draco i Blaise jechali z drużbami.
-Dziewczyny świetnie wyglądacie- powiedział Harry z szerokim uśmiechem, kiedy już wszyscy znajdowali się w samochodzie
-Dziękujemy-powiedziała Hermiona i popatrzyła przez okno. Ginny także wydawała się być jakaś nie obecna. Pottera bardzo zastanawiało co zdarzyło się na wieczorze panieńskim, razem z Ronem nie mogli uczestniczyć w kawalerskim, ponieważ musieli być w pracy. Sądząc z tego jak dzisiaj zachowywały się jego przyjaciółki coś musiało się stać, nie wiedział tylko czy coś dobrego.
-Dziewczyny-zaczął trochę niepewnie-czy wszystko aby na pewno? Coś się wczoraj wieczorem wydarzyło?-Hermiona i Ginny popatrzył na siebie, nie chciały okłamywać Harrego i Rona, ale też nie powiedzenie im, że mają obrączki, nie byłoby z ich strony w porządku
-No dobrze- zaczęła Hermiona, po chwili- kiedy siedziałyśmy z pozostałymi dziewczynami w klubie przyszedł Theo, wraz ze swoimi kolegami. Katie była tak samo w szoku jak my, ale po chwili zdecydowali się, że możemy razem się bawić. Kiedy następnego dnia, obudziłyśmy się w hotelu zauważyłyśmy, że mamy na palcach obrączki
-Co takiego!!! -krzyknął Ron, nie mógł w to uwierzyć. Jak mogły coś takiego zrobić?! Jego Hermiona, która zawsze była idealna, przygotowana na wszystko, Ginny jego własna siostra, to nie mogło być prawdą, musiał się przesłyszeć. Harry tak samo jak przyjaciel był wstrząśnięty tą wiadomością, najpierw nie dochodziła do niego, ale potem zerknął na ręce Miony i rudej i to mu wystarczyło. Pomimo szoku jaki wywołała ta wiadomość, starał się opanować i wesprzeć dziewczyny.
-A wiecie chociaż kim są wasi małżonkowie?
-Nie, nie wiemy kto to może być-powiedziała cicho Weasle'y, patrząc się w podłogę auta
-Co! I nawet nie wiecie za kogo wyszłyście?!- pytał wściekły Ron
-Przestań Ron. Nic nie pomożesz krzykiem-odparł Harry zwracając się do niego- Pamiętaj, że dziewczyny były upite i nie wiedziały co robią
-A jeśli tylko dowiemy się kim są, natychmiast zażądamy rozwodu- zwróciła się Miona do Rona, chcąc załagodzić nieco sytuację. Weasle'y prychnął, ale nic już nie odpowiedział, siedział wpatrzony w okno, zły na cały świat.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczycie- powiedział Harry do Hermiony i Ginny, na co obie lekko uśmiechnęły się do niego.Mimo wszystko Potter nie wiedział co zrobią. Nie wiedzieli nawet, gdzie został zawarty ślub. Jeśli w mugolskim świecie to jeszcze coś, by się dało zrobić, ale jak w czarodziejskim ? To już by nie było takie proste.
Po niespełna 20 minutach jazdy ich oczom ukazała się piękna posiadłość, otoczona wspaniałą bramą, za nią był duży ogród. Na środku podwórka stała piękna fontanna z małym amorkiem. Była to letnia posiadłość państwa Nott. Wszystko tam pasowało do siebie idealnie, trawnik idealnie równy, kolorystycznie dobrane kwiaty. Kiedy samochody się zatrzymały i goście wysiedli, Theodor tradycyjnie przeniósł Katie za próg drzwi i zaniósł ją do sali, w której miała się odbyć uroczystość. Rodzina i przyjaciele poszli za nimi. Przeszli przez krótki obszerny korytarz, mogąc podziwiać wyczucie stylu właścicieli i doszli do sali weselnej. Była to bardzo duża sala, jasno oświetlona i wypełniona kwiatami. Na początku sali była scena dla zespołu, niedaleko niej były poustawiane nakryte okrągłe stoliki, było ich tyle aby każdy gość miał miejsce. Hermiona i Ginny zachwyciły się salą, oglądały ją bardzo dokładnie i jako ostatnie dotarły do swojego stolika. Był to stolik przeznaczony dla druhen i drużb. Ruda usiadła obok Charliego, a Miona obok Vanessy. Dziewczyny naprzeciw siebie miały Draco i Blaise. Po prawej stronie koło Charliego siedziała Luna, Peter, James, a po lewej koło Vanessy siedziała Alicja, Angelina i Nicholas. Gdy wszyscy wreszcie usidli na swoje miejsca, wstał pan Bell, postukał w swój kieliszek napełniony szampanem i powiedział:
-Wznoszę toast za moją piękną córkę i mojego zięcia Thodora, niech żyją długo i szczęśliwie -skończył, podniósł kieliszek do góry i wszyscy wypili toast. Jak to w toastach bywa, szampana należy wypić do końca, Miona i Ginny również wypiły, wcześniej ustaliły, że wypiją tylko szampana za zdrowie młodej pary i na resztę wieczoru trzymają się od alkoholu z daleka. Po wzniesionym toaście przyszedł czas na obiad i kelnerzy zaczęli go podawać. Obiad bardzo dziewczynom smakował, były sałatki, różne rodzaje mięsa i wiele innych pysznych dań. Po obiedzie, mniej więcej pół godziny można było porozmawiać między sobą.
-Jak wam się podobał ślub, dziewczyny?- spytała Luna, nachylając się bliżej Miony i Ginny
-Nie jestem co prawda dziewczynom, ale mnie bardzo się podobał- wtrącił z uśmiechem Charlie
-Tak, był bardzo piękny- dodała Miona z lekkim uśmiechem na ustach
-A widzicie suknie Katie, jest przepiękna i idealnie na niej leży-powiedziała z rozmarzeniem Loovegood patrząc na przyjaciółkę
-Tak, masz rację. Ciekawe gdzie ją kupiła? -spytała ruda, patrząc na pannę młodą
-Moi drodzy, czas na pierwszy taniec nowożeńców- powiedziała niska kobieta, o blond włosach stojąc na środku sali. Najprawdopodobniej pomagała Katie i Theo w organizowaniu przyjęcia -Zapraszam na środek młodą parę.-Theo wstał od stołu i zaprosił Katie do tańca. Obeszli okrągły stół i stanęli na środku stali. Została puszczona piękna francuska ballada i młoda para tańczyła wtulona do siebie i niezwracająca na nikogo uwagę. Zapomnieli o całym otaczającym ich świecie, ciesząc się własną obecnością. Po jakiś trzech minutach do stolika druhen i drużb podeszła kobieta o imieniu Jessi, która wcześniej zapowiedziała pierwszy taniec
-Teraz czas na was-powiedziała, stojąc już koło stolika- Utwórzcie sześć par i tańczcie wokół nowożeńców, później dołączą do was pozostali goście- popatrzyła na każdego siedzącego i odeszła. Jako pierwszy wstał Charlie i poprosił do tańca Lunę, ta uśmiechnięta zgodziła się i po chwili tańczyli na parkiecie. Później wstali Peter i James i poprosili Alicję i Angelinę, Vanessa została zaproszona przez Nicholasa. Przy stole pozostali tylko Draco, Blaise, Ginny i Hermiona. Widać było, że byłym ślizgonom nie śpieszy się do tańca z byłymi gryfonkami. Lecz po jakiejś minucie z ciężkim westchnieniem wstał Blaise i podszedł do Ginny
-Za chwilę skończy się piosenka i mogę z tobą ewentualnie zatańczyć- powiedział i wyciągnął do niej rękę
-Równie dobrze mogę tu posiedzieć -odparła dumnie ruda
-Nie, nie możesz, no chyba, że chcesz mieć do czynienia z tą blondyną -odparł Blaise mając na myśli Jessi, która stała niedaleko. W tym momencie Ginny odwróciła głowę i Zabini nie czekając na nic, chwycił rudą za rękę i pociągnął na parkiet. Teraz przy stoliku zostali tylko Draco i Hermiona. Brązowooka rzuciła współczujące spojrzenie przyjaciółce, a w chwilę później stał koło niej Malfoy
-Pójdziesz sama, czy też mam cię ciągnąć? -spytał z drwiną. Miona rzuciła mu wrogie spojrzenie, lecz wstała i poszła za nim na parkiet. Piosenka się nie kończyła i najwyraźniej nie miała zamiaru. Miona podczas tańca przypomniała sobie jeszcze parę szczegółów z wieczoru panieńskiego. Przypomniało jej się, że gdy już siedziały w klubie do Katie znienacka podszedł Theo. Chwilę ze sobą rozmawiali i on przyprowadził ze sobą świtę. Wśród nich byli też Malfoy i Zabini, to już sobie przypomniała. Pamiętała zieloną wstążkę i że z kimś tańczyła, a w uszach słyszała śmiech Ginny i jeszcze kogoś, tyle że męski. Usilnie próbowała przypomnieć sobie coś jeszcze, ale nic z tego nie wychodziło. Teraz cisnęło jej się na usta mnóstwo pytań, ale nie była pewna czy chce o tym rozmawiać z Malfoy'em. Ale z drugiej strony, on też tam był i może pamiętał coś więcej niż ona
-Malfo'y co pamiętasz z wieczora kawalerskiego?- spytała wprost
-A co Granger, czyżbyś się upiła i nie pamiętała nic?- zakpił, patrząc na dziewczynę
-Nie twoja sprawa Malfoy- syknęła Miona, zła teraz na siebie, że w ogóle zapytała. Draco zastanawiał się przez moment czy może nie zapytać Hermiony o coś, co ma związek z ostatnim wieczorem. Może zapytać ją, albo pozostałe dziewczyny. Luna na pewno odpadała, Draco nadal uważał ją za pomyloną, Alicja i Angelina też, plotkary rozpowiedziałyby o wszystkim, ta blondynka Vanessa też, niby nic do niej nie miał, ale wydawała mu się jakaś dziwna, zostaje mu wiewiórka Weasley, a ona stanowczo odpada. Draco najwyraźniej nie miał wyboru
-Dobra, Granger, a teraz tak na poważnie-zaczął- mam pewną sprawę do załatwienia i nie chce żeby ktoś się o tym dowiedział- urwał na moment i westchnął- Chciałbym się dowiedzieć co zapamiętałaś z wieczoru panieńskiego-skończył i znów popatrzył na Mione. Ona, bardzo zdziwiona zachowaniem chłopaka, niepewnie pokiwała głową
-Zgoda, ale pod warunkiem, że ty też mi powiesz-powiedziała, a Draco w odpowiedzi pokiwał głową. Później nastąpiła między nimi cisza, Hermi zorientowała się, że to ona musi powiedzieć pierwsza
-Pamiętam, jak wraz z dziewczynami wchodziłyśmy do klubu, a po pewnym czasie obok Katie pojawił się Theodor. Porozmawiali przez chwilę, a później poszedł i....
-I przyszedł do nas mówiąc, że ma dla nas niespodziankę, a my jak idioci poszliśmy za nim- dodał były ślizgon
-Tak, przyszliście i dalej już nic nie pamiętam, tylko to, że koło mnie siedziała Ginny i w pewnym momencie ktoś do nas podszedł, ale nie pamiętam, kto to był. Przypomina mi się jeszcze zielona wstążka
-Zaraz, czekaj chwilę-powiedział Draco-to ja miałem tą wstążkę, ale nie wiem skąd i po co mi ona była
-Słyszałam jeszcze śmiechy, jeden należał do Ginny, a drugi nie wiem do kogo- zastanawiała się Miona- na pewno był męski, może do Theo
-Ja pamiętam skrzydła- zaczął Draco- a rano miałem na nadgarstku lewej ręki ślad, jakby po brązoletce, ale to na nadal nic mi nie wyjaśnia. Pamiętasz coś jeszcze?
-Nie, już nic. Ale ja też miałam ślad na nadgarstku, tylko, że na prawej ręce- odparła Hermiona
-To dziwne, oboje mieliśmy ślady na rękach, ja miałem wstążkę, a ty ją pamiętasz- wyliczał Malfoy- no i co jeszcze? Taka sama obrączka na palcu?- spytał, lecz po chwili zrozumiał co właśnie powiedział i popatrzył na Mione z nadzieją, że nie zwróciła na jego ostatnie słowa uwagi. Niestety się mylił, dziewczyna patrzyła na niego wstrząśnięta, niezdolna nic powiedzieć
-Masz...obrączkę?- zapytała po dość długiej chwili, z każdą minutą rozumiejąc coraz więcej. Draco westchnął, nie chciał żeby ktoś o tym wiedział poza Blaisem, ale skoro Granger już wie, a dowiedziała się od niego, to nie ma wyjścia
-Tak mam, pojawiła się na moim palcu po wieczorze kawalerskim- powiedział
-Nie. To nie może być prawda -powiedziała dramatycznym szeptem Miona, prawie upadając na podłogę
-Co? -spytał Draco, nadal nic nie rozumiejąc. Patrzył na dziewczynę, na to jak w jednej chwili z twarzy znikają jej kolory i robi się trupio blada. Podtrzymał ją, bo sprawiała wrażenie, że zaraz upadnie i poprowadził do stolika, który był pusty. Kiedy przeszedł koło nich kelner, Draco poprosił o coś mocniejszego niż szampan i pomógł usiąść Hermionie, sam siadając obok niej.
-Co ci jest Granger?
-Nic jeszcze nie rozumiesz? -spytała prawie dosłyszalnym szeptem i popatrzyła na swój palec, gdzie była obrączka. Tym razem Draco zrozumiał doskonale o co chodzi, szybko popatrzyła na palce dziewczyny, dostrzegając na nich....obrączkę, a później popatrzył na swoje. To co w tej chwili odczuwali jest nie do opisania. Oboje bladzi jak kartki papieru, zapatrzeni na swoje ręce. Kiedy podszedł do nich kelner i postawił przed nimi ,,coś mocniejszego'' nawet go nie zauważyli. Kiedy po kilku minutach milczenia Draco zauważył na stole szklaneczkę z whisky, bez zamysłu wziął ją do ręki i jednym łykiem wypił.















niedziela, 21 września 2014

Ważna wiadomość !






Przepraszamy, że jeszcze nie dodałyśmy nowej części miniaturki, ale cały czas nad nią pracujemy. Chcemy ją dopracować w najmniejszych szczegółach, aby wam się spodoba :) Mamy nadzieję, że będziecie cierpliwi i wybaczycie nam spóźnialstwo :-)




Pozdrawiamy
Sofii i Lola :*