piątek, 30 maja 2014

Rozdział 8 Zakład



Hejka; 3  Następny rozdział będzie do piątku; d  Przepraszamy z błędy !;c

Sofii i Lola♡♥♡♥♡




Boję się co zrobisz dziś.
Nie wierze, że to będzie nic.



Nachylił się nad nią patrząc jej głęboko w oczy.Poczuł jej delikatne perfumy.Idealnie pasujące do tej zawziętej gryfonki. Przyjrzał jej się. Była naprawdę bardzo ładna. Czeeekaaj chwila szlama ładna?-skarcił się w myślach  Hermiona nie wiedziała co zrobić. To było takie do niego nie podobne.  Odeszła parę kroków natrafiając na ścianę.Przybliżył się do niej jeszcze odrobinę.Dziewczyna przesunęła się w bok, patrząc się na niego zaskoczona.
-M..Malfoy co Ty wyprawiasz?-spytała starając się by jej głos nie zadrżał
Chłopak odchrząknął.Sam nie wiedział czemu to zrobił. Na początku chciał...no właśnie co ?
-Nie pogrywaj ze mną Granger!-warknął i skierował się do swojego dormitorium
Po chwili przybyła Ruda.
-Miona nie uwierzysz! Właśnie dostałam sowę od Deana idę się z nim jutro spotkać -odparła rozradowana,dopiero teraz zauważając Dracona. Od razu spochmurniała.
-A Ty tu czego?-warknęła
-Goń się mała-odparł machając lekceważąco ręką
-Zamknij się Malfoy !-krzyknęła Hermiona,miała go już serdecznie dość
-Bo co mi zrobisz szlamo?-syknął
Znowu to słowo,które tak mocno rani serce starszej gryfonki.Jednak nie tym razem. Nie pokaże mu jak bardzo zabolało.
-Nie jesteś wart niczyjej uwagi fretko-odparła i z dumnie podniesioną głową , wraz z Ginny udała się do wyjścia. Draco stał przez chwilę coraz bardziej zdenerwowany. Na co Ona sobie pozwala?- myślał z irytacją wchodząc do dormitorium.Ściągnął koszulę i spojrzał do lustra. Nie miał już siły schodzić na kolację. Położył się na łóżku, przymykając oczy.Po chwili dołączyła do niego Lena. Smok pogłaskał ją za uchem, rozmyślając o tym rzekomym  ślubie.Po co ktoś miałby brać ślub akurat tutaj? Jasne masa zajebistych wspomnień.Dzięki temu miejscu arystokrata odrywał się od rodziny mogąc wreszcie pobyć sobą.
Przez myśl przemknęło mu życie śmierciożercy.Nie! Nie chciał o tym myśleć.Mimo to odchylił rękaw koszuli i spojrzał na swoje lewe przed ramię. Dumbledor'owi udało się  jakimś cudem usunąć mroczny znak.Ciężko jednak zaprzeczyć,by nie bolało. Bo bolało,jak cholera. Pamiętał co sobie wtedy obiecał.Miał być lepszy,inny. Wtedy coś zrozumiał,coś w sobie przemógł.Jednak nienawiść,która została w nim zakorzeniona,wcale nie zamierzała się wynosić,a on sam nie potrafił póki co sobie z nią poradzić...Po chwili usnął.

Dziewczyny wędrowały korytarzem,ciesząc się chwilą spokoju.Po męczącym dniu chciały spędzić wieczór,w dobrych nastrojach.Po drodze minęły Theodora,wydawał się być bardzo zamyślony.Nawet ich nie zauważył..Przypomniał jej się poprzedni wieczór.Czuła,że Theodor coś ukrywa.Ciekawość Hermiony była wielka.Lecz teraz potrzebowała jedynie spokoju. Wcale nie chciała wplątywać się w kolejne zagadki.Pokręciła głową na boki.Nie,teraz chwila spokoju.Ślizgon może poczekać,co niby takiego mógłby robić?
Gryfonki szybko zasiadły do stołu na przeciwko Rona i Harry'ego.Chłopcy byli całkowicie pochłonięci rozmową o Quidditch'u  - No tak pod koniec października miał się przecież odbyć pierwszy mecz-myślała Ginny. Harry został kapitanem i chciał,żeby jego drużyna wygrała,co było całkowicie normalne.Potter za niedługo planował pierwszy trening , ruda wprost nie mogła się doczekać.Strasznie brakowało jej tej gry przez wakacje. Jasne grali koło Nory,ale to nie to samo. Aż jej się oczy iskrzyły na myśl o czekającym ich meczu.
Kiedy młodsza gryfonka próbowała się skupić. Hermiona pałaszowała sałatkę z kurczakiem. Dziewczyna była bardzo głodna.No właśnie głodna..dziewczyna przypomniała sobie,że nie ma nic dla Leny. Krzywołapowi zawsze zabierała jedzenie z domu.Będzie musiała w najbliższym czasie coś wykombinować..Może w kuchni skrzaty by mi pomogły?-myślała brązowooka  Tak,na pewno będą mogły coś jej odłożyć. O dzisiaj nie trzeba było się już martwić. Wzrok dziewczyny powędrował na stół ślizgonów. Siedział tam Zabini , flirtujący z jakąś brunetką,nie było tam Malfoy'a ale mało ją to obeszło, zobaczyła także Pansy. Siedziała cicho patrząc się w swój pusty talerz.Dziewczyna westchnęła cicho,szturchając Ginny.Ruda od razu zorientowała się o co chodzi. Popatrzyły się na siebie znacząco,postanawiając poruszyć tą sprawę,kiedy będą same. Po skończonym posiłku,pożegnały się z chłopakami i szybko udały się do łazienki Prefektów. Dzięki temu,że nimi były,mogły z niej skorzystać.Znajdował się tam ogromny basen.Coś cudownego.Dziewczyny za sprawą różdżki przywołały do siebie stroje kąpielowe. Ginny miała biały strój , a Hermiona w kwiaty .Obie szybko wskoczyły do basenu odprężając się.
-Tego właśnie potrzebowałam-westchnęła Ginny oparta o brzeg basenu, powoli machając nogami
-Ja też-uśmiechnęła się Miona
-Nadal nie rozumiem tego wszystkiego z Pansy,najpierw wyzywa nas,a potem przychodzi z płaczem?-dziwiła się Wesley
Hermiona wcale nie miała dzisiaj ochoty,na tego typu rozmowy,jednak widząc dzisiaj Pansy na kolacji.Postanowiła opowiedzieć o wszystkim rudej.
-Wcale nie przyszła-westchnęła - Znalazłam ją w ciemnym zaułku, jak płakała-wyznała
Ruda patrzyła na nią z niedowierzeniem.
-Kiedy podeszłam kazała mi się wynosić-mówiła brązowooka - Na co ruda prychnęła.Nie dość,że nie wiadomo jakim cudem,Hermiona chciała jej pomóc to ta jeszcze to lekceważyła!
-Po chwili,jednak zawołała mnie. Widziałam u niej niemą prośbę bym została,więc zostałam.Opowiedziała mi wszystko. Draco ją zwyzywał i potraktował jak zabawkę ...-westchnęła
-No wiesz..mimo,że go nie cierpię trochę go rozumiem.Parkinson nie rozumiała słowa nie-mówiła zamyślona Ginny
-Ale nie upoważnia go to do takiego traktowania!-zezłościła się Miona
-Ej czy Ty siebie słyszysz? Bronisz tego mopsa.
-Wiem Ginny...ale Tobie nie jest jej szkoda?-spytała poważnie
-Jest,jednak nie zapomniałam jak Ona nas traktowała.
Tutaj młodsza gryfonka miała całkowitą rację.
- Czy wszystko musi być takie skomplikowane?-spytała przyjaciółkę
-Życie Miona, życie-odparła ruda
Po chwili zastanowienie zaczęła chlapać wodą starszą gryfonkę.Hermiona mie pozostała jej dłużna.Po pewnym czasie, obie śmiejąc się zaczęły wychodzić z wody.Dochodziła już 23. Po odbytym dyżurze,
w dobrych humorach udały się do swoich dormitoriach.Niestety przed Pokojem Wspólnym czekała ich nie miła niespodzianka.Stała tam, jakaś blondynka z godłem Slytherin'u.Czy to nie z nią ostatnio przyłapałyśmy Malfoy'a?-zastanawiała się starsza gryfonka
Dziewczyna słysząc kroki obróciła się.Nie była Ona taka głupia i tandetna jak koleżanki z jej domu.
- Cześć , Hermiona Granger i Ginny Wesley jak mniemam ? - spytała
Gryfonki były bardzo zdziwione jej postawą.To, że znała ich imiona i nazwiska wcale je nie dziwiło.Po wojnie stały się sławne i przywykły do takich rzeczy. Chociaż nie raz bywało to irytujące.
- Ttak - odparła Ginny z wymuszonym uśmiechem
-Możemy Ci w czymś pomóc?-spytała Hermiona siląc się na grzeczność.Od paru dni miała w swoim otoczeniu za dużo ślizgonów, co strasznie ją irytowało.
- Nie wiecie gdzie jest Blaise?-  spytała
- Nie mam pojęcia, z tego co mi wiadomo nie ma go w dormitorium- odparła Ruda
-Jasne.Przepraszam zapomniałam się przedstawić.Jestem Cornelia.Jakbyście spotkały Dracona, lub Blaise'a to powiedzcie im,proszę, żeby się ze mną skontaktowali,Okej?-spytała uśmiechając się lekko
Dziewczyny doznały prawdziwego szoku.
- Jasne - odezwała się cicho Ginny nie wiedząc co innego mogłaby powiedzieć.
Dziewczyna szybko odeszła.
- Miona ja mam chyba halucynacje- westchnęła ruda
- Pozory mylą-odparła uśmiechając się lekko Hermiona
-Nie sądzisz, że spędzamy za dużo czasu ze ślizgonami?-westchnęła Ginny wchodząc do dormitorium
-Absolutnie się z Tobą zgadzam - stwierdziła Granger, udając się szybko do dormitorium. Jedyna rzecz,której teraz potrzebowała to jej łóżko.Szybko przebrała się w piżamkę Po czym opadła na łóżko zakrywając się kołdrą.Szybko zapadła w spokojny,miarowy sen.




Hermiona  obudziła  się  zanim  słońce całkowicie  pojawiło się na niebie . Dziewczyna uświadomiła sobie , że dzisiaj rozpoczyna się nauka i trzeba się do tego odpowiednio przygotować . Najpierw jak co rano poszła pobiegać. Świeże powietrze wprawiło ją w bardzo dobry humor. Wzięła prysznic i przebrał się . Od kiedy przyjechała nie była ani razu w bibliotece i stwierdziła,że najwyższy czas to nadrobić.Myślała,czy obudzić Ginny , ale wiedziała , że jej przyjaciółka będzie nieznośna , kiedy wyrwie ją ze snu tak wcześnie. Zanim jednak poszła  do biblioteki , udała się najpierw sprawdzić jaki mają plan.

Poniedziałek :                          

1.Eliksiry
2.Eliksiry
3.Zielarstwo
4.Transmutacja
Obiad
5.Numerologia 
6..OPCM

Mimo dwóch pierwszych lekcji , za którymi nie przepadała ,  uśmiechnęła się. Akurat dzisiaj była numerologia,jedna z jej ulubionych lekcji. Pocieszające było także to,ze to przedmiot dodatkowy i na pewno nie zobaczy tam wielu ślizgonów.We wspaniałym nastroju udała się do biblioteki


Biblioteka była jedynym miejscem w Hogwarcie , w którym Hermiona mogła się odprężyć . Mogła tu zawsze pomyśleć , uspokoić się i znaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania . Kiedy wyszła z biblioteki i udała się na śniadanie była 8:45. A punktualnie o dziewiątej zaczynały się zajęcia . Nie wiedziała,kiedy przesiedziała tutaj dwie godziny.Ku jej zadowoleniu w Wielkiej Sali byli jeszcze  jej przyjaciele . Nie zadawali pytań , bo doskonale wiedzieli gdzie była . Szybko zjadła śniadanie,po drodze wstąpiła do kuchni biorąc trochę jedzenia dla Leny,po czym wszyscy razem udali się pod salę do eliksirów . Lekcje mijały szybko , w końcu nastała ostatnia lekcja .Wszyscy z niecierpliwością czekali na nauczyciela.
Uczniowie po chwili weszli do sali , pozajmowali miejsca , a nauczyciela jak nie było, tak nie ma . W pewnej chwili , po sali rozciągnął się czarny dym . Nikt nie wiedział o co chodzi , a niektórzy patrzyli na to z przestrachem . Po chwili pojawił się przed nimi przystojny , wysoki mężczyzna , o czarnych włosach i zielonych oczach. Był ubrany cały na czarno i patrzył się na nich z wyższością . Prawie wszystkie dziewczyny były wpatrzone w niego z niemym zachwytem. Nowy nauczyciel prowadził ciekawą lekcje i Hermiona musiała przyznać,że wie co robi. . Kiedy lekcja dobiegła końca Hermiona  poszła do pokoju wspólnego dla prefektów naczelnych . Zastanawiając się jak przebiegnie Rudej randka z Deanem.Jej zdaniem wcale do siebie nie pasowali.Ale cóż los lubi płatać figle.Po przyjściu brązowooka usiadła na kanapie i zaczęła czytać fascynującą książkę o niebezpiecznych gatunkach roślin.Miała nadzieję na odrobinę prywatności. Niestety po chwili do pokoju weszli Malfoy i Zabini. Ten pierwszy nie zaszczycił Miony nawet spojrzeniem i podszedł do barku.Za to Blaise uśmiechnął się do niej miło. Co natychmiast odwzajemniła.Dziewczyna zdążyła już chłopaka polubić.Chociaż sama w to nie wierzyła,to jednak Diabeł okazał się zabawnym,miłych i kulturalnym kolegą. Czego nie można powiedzieć o tym idiocie. ( jak każdy zapewne się domyśla chodzi o Malfoy'a xD)
- Wiecie , dowiedziałem się , że nie mogą już być mieszane drużyny w Quidditch'u? - powiedział Diabeł  -Ministerstwo uznało , że tak będzie dla nas bezpieczniej , bo podobno my gramy dla nich zbyt żywioło-mówił wywracając oczami
- Co proszę ? – Draco prawie nie wypluł Ognistej –    To pewne,że dziewczyny nie dadzą same rady .  Kto jest takim idiotą , żeby na to się zgodzić ?
- Nasz wspaniały dyrektor Dumbledore . Co o tym myślisz Mionka ? – Diabeł zwrócił się do gryfonki .
- Szlamy będziesz pytał o zdanie ? – w głosie Smoka było słychać kpinę . Nie podobało mu się , że Blaise w ogóle zadaje się z Granger .
Blaise popatrzył na niego wzrokiem bazyliszka,ale blondyna mało to obeszło.
Hermiona udając , że nie słyszała uwagi Malfoy’a odpowiedziała
- Uważam , że to nie jest taki zły pomysł .Dziewczyny w końcu bardzo dobrze grają-powiedziała kładąc nacisk na bardzo
Tym razem Draco nie mógł się opanować i wypluł Ognistą na dywan .
- Jasne Granger z tobą na czele - śmiał się  szyderczo
- Jakbym chciała , też bym mogła zacząć grać - odparła niewzruszona gryfonka
- To co Granger , masz ochotę na zakład ? - widać było , że Smok dobrze się bawi
Zabini z coraz większym zainteresowaniem patrzył na Dracona i Hermionę . Był bardzo ciekaw jak potoczy się dalej ich rozmowa , jak na razie nieźle się zapowiadało .
- Zgoda Malfoy - odparła Hermiona , a Draco zaśmiał się szatańsko, wiedziała , że po nim może się wszystkiego spodziewać , jednak nie miała zamiaru dać się zwieść.
- Dobra , Granger sama chciałaś , tylko potem nie przychodź z płaczem błagając mnie  o unieważnienie tego - powiedział z kpiną arystokrata , wpatrując się w twarz dziewczyny
- Jeśli ktoś tu będzie płakał , to na pewno ty bałwanie - odparła Miona coraz bardziej zaciekawiona co też on wymyślił . Draco przez chwilę milczał i po chwili powiedział :
- Zakład jest taki Granger : będziesz musiała wstąpić do drużyny Quidditch'a , jeśli przegracie będziesz musiała przez dwa tygodnie mi usługiwać i być na każdy mój rozkaz - powiedział z cwaniackim uśmiechem
Hermiona chwilę pomyślała , nie chciała wyjść na tchórza , dlatego postanowiła się zgodzić.Mimo tego,że na myśl o tej grze i jeszcze lataniu w tym czasie,uginały się pod nią nogi
- Ale jeśli wygramy , ty będziesz musiał mi usługiwać przez dwa tygodnie i powiedzieć przy wszystkich , że dziewczyny potrafią grać równie dobrze jak wy- powiedziała z satysfakcją i uśmiechnęła się do ślizgona .
- Zgoda - odparł Smok - Radziłbym ci Granger przygotować się na porażkę .
-  Ja też ci coś radzę Malfoy , zafarbuj szybciej odrosty , bo są coraz bardziej widoczne-po czym z gracją wyszła z pomieszczenia.
Zabini widząc minę przyjaciela, nie mógł dłużej wytrzymać i wybuchł gromkim śmiechem.


 Lena czekała już na nią rozłożona na jej łóżku.Gryfonce jednak wcale to nie przeszkadzało.Gorsze było to,że suczka nie słucha jej poleceń.Nakarmiła ją i Krzywołapa. Po czym przebrał się i wyszła z dormitorium. Musiała koniecznie kupić Lenie smycz i obrożę.Lena niby obrożę miała,jednak wydawała się ona już dosyć stara. Więc szybko ruszyła w kierunku Hogsmade. Miała nadzieję,że jeśli się pośpieszy to zdąży wrócić do Zamku jeszcze przed kolacją. Po jakimś czasie dotarła wreszcie do upragnionego miejsca Był to nowo otwarty sklep.Wiedziała,że znajdzie tutaj wszystko to,co potrzebuje. Z uśmiechem na ustach zaczęła wybierać odpowienie rzeczy. W końcu zdecydowała się na niebieską smycz, z obrożą.Zamówiła także posrebrzany napis LENA,na tą obrożę. Po czym wyszła ze sklepu.Owiał ją silny podmuch wiatru.Sprawdziła na zegarek.Do kolacji zostało jej jeszcze trochę czasu.Postanowiła jeszcze chwilę pooglądać wystawy.Nastał wieczór.Gryfonka przystanęła przed jednym sklepem podziwiając śliczną beżową sukienkę,kiedy zaczepił ją jakiś pijak.
-Co taka piękna dama,robi tutaj o tej porze - powiedział z lubieżnym uśmiechem
Dziewczyna od razu poczuła zapach taniego alkoholu.
-Proszę mnie nie dotykać-warknęła starając się wyrwać.Niestety mężczyzna mimo,że upity  był nadal od niej silniejszy.Zatkał jej usta dłonią,szepcząc do ucha.
-Jak będziesz grzeczna, to nic Ci nie zrobię
Hermiona,ani trochę mu nie wierzyła.Nadal próbująć się wyrwać.Pijak zaprowadził ją do ciemnego zaułku,gdzie stało jeszcze trzech dorosłych mężczyzn.
-Co tam masz Frank?-spytał jeden zachrypniętym głosem
-Chodź i zobacz-uśmiechnął się w stronę towarzysza
Wszyscy trzej podeszli do nic przyglądając jej się z ciekawością.
-To ta słynna Granger-odezwał się po jakimś czasie najstarszy z nich-lepiej jej nie dotykać
-Skoro jest taka słynna to niech pokaże na co ją stać
To co stało się potem działo się jak w zastraszająco szybkim tępię. Jeden przytrzymał jej ręce i na wszelki wypadek nogi.Drugi zaczął rozpinać rozporek od spodni.Dziewczynie napłynęły łzy do oczu.Nie było dla niej ratunku...mimo tego postanowiła spróbować coś powiedzieć.
-Proszę..nie-wyszeptała
Lecz żaden z mężczyzn nie zdążył jej odpowiedzieć,gdyż wszyscy nagle padli oszołomieni.Dziewczyna zsunęła się na ziemię , patrząc ze zdziwieniem,ale i z wdzięcznością w swojego zbawcę. Był nim Theodor Nott.

niedziela, 25 maja 2014

Prośba do Was!; 3

Patrzymy na statystyki i jest już trochę wejść.
Jesteśmy zawiedzione, że tak mało osób komentuje...
Ten blog jest dla Was i KAŻDY może komentować, czy z anonima, czy nie.Dzięki waszym komentarzom mamy chęci pisać dalej. ;)
Wyłączyłyśmy weryfikację obrazkowką, więc nie będzie już przeszkadzać; d

Więc jeśli podoba Ci się ten blog, to prosimy zostaw po sobie ślad;D
Liczymy na Was ;*

Sofii i Lola♥

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 7 Radość i Cierpienie.


 Hej;3 Namęczyłyśmy się nad tym rozdziałem,więc mamy nadzieję,że Wam się spodoba. Tym bardziej,że jedna z nas była wyjątkowo nieznośna ( Lola ) -Więc tu szczerzę Was proszę skomentujcie ten rozdział,bo nie wiem ile jeszcze z nią wytrzymam - Sofii;*


Miłego czytania Sofii i Lola;** 








Nie chcę Ciebie i twojej miłości.
Dzisiaj będę się pławić w swojej złości.




Hermiona stała jak spetryfikowana .Nie mogła uwierzyć w to co widzi.Jej wróg publiczny, (numery, któryś tam z kolei) siedzi w ciemnym zaułku i płacze... Dziewczyna nie wiedziała co robić.Z jednej strony strasznie jej nie lubiła.Lecz z drugiej nie chciała jej zostawić samej. Mogła ją ,zwyzywać,wyśmiać,jakby to na pewno Parkinson zrobiła.Lecz wiedziała,że Ona taka nie jest. Westchnęła cicho.Już wiedziała co zrobi. Powoli podeszła do płaczącej dziewczyny.Kucnęła przy niej.i
-Pansy -odezwała się cicho brązowooka.
Ślizgonka chyba jej nie usłyszała,ponieważ obrócona do niej plecami nadal płakała.
Dziewczyna odezwała się jeszcze raz , mówiąc głośniej.
-Pansy!
Tym razem dziewczyna szybko się obróciła i spojrzała na nią  zdziwiona. Po chwili opamiętała się i na jej twarzy zamiast zdziwienia pojawiła się grymas wściekłości. Jakim prawem ta mugolka  widziała jej chwile słabości?!
-Wynoś się Granger !-warknęła
Miona spodziewając się takiego zachowania , podniosła się , wzdychając.
-Jak chcesz.Widać chęć pomocy takim jak Ty nic nie daje-odparła oddalając się
Czarnowłosa już nie dała rady dłużej udawać.Upadła na kolana, szlochając.
-Granger,czekaj..-załkała.Sama nie wiedziała czemu woła. Może potrzebowała kogoś bliskiego? Może potrzebowała pomocy? Mimo wszystko , coś jej mówiło,że gryfonka zrozumie ją.
Hermiona odwróciła się , czekając na fale wyzwisk.Jednak jej spojrzenie zarejestrowało samotną dziewczynę,która nie ma pojęcia co robić i zapewne ma olbrzymi problem.Podeszła do niej , nie wiedząc co zrobić dalej. Pogłaskać po ramieniu czy co? W końcu kucnęła przy niej i przytuliła ją.Dlaczego to zrobiła? Chyba miała za dobre serce. Lecz to właśnie dzięki temu gestowi zmieniła się jej cała przyszłość.
 Ślizgonka zdziwiona nie odepchnęła jej ,tylko jak do najlepszej przyjaciółki,a nie do wroga,  także się mocno przytuliła. Przez chwilę tak trwały obie. Jedna czuła ukojenie, druga zdziwienie i oszołomienie. W końcu odsunęły się od siebie. Obie zażenowane sytuacją. 
-Wy gryfoni jednak nie jesteście tacy źli-zaśmiała się cicho przez łzy  Pansy, chcąc przerwać ciszę
-A ja nie wiedziałam,że ślizgoni mają uczucia-odparła, zdobywając się na lekki uśmiech Hermiona
-Powiesz w końcu co się stało?
Parkinson po raz kolejny oczy zaszły łzami.Nie wiedziała,czy robi dobrze,jednak postanowiła jej o wszystkim opowiedzieć.
-Jeszcze na wakacjach,byłam pewna ,że Draco jest we mnie zakochany na zabój-mówiła Pansy
Na co Hermiona mimowolnie chciała przewrócić oczami. Czyli jednak wszystkie złe rzeczy prowadzą do Malfoy'a cóż za ironia losu- pomyślała
-Jednak wczoraj zobaczyłam ,że ma nową dziewczynę-powiedziała łamiącym się głosem-spytałam go co to znaczy? Wiesz co mi powiedział? Że jestem dla niego nikim.Zaczął wrzeszczeć,żebym dała mu spokój.Rozumiesz? Miałam go za przyjaciela! Potem za kogoś w kimś się zakochałam! A On?!-z ostatnim wyrazem dziewczyna rozpłakała się na dobre. Hermiona nie miała wyjścia zaczęła ją pociesza,w myślach przeklinając, Malfoy'a  o jego postępowanie.Chociaż miała do Pansy żal , za te wszystkie lata,to teraz jej szczerze współczuła. Jak można żyć ze świadomością,że ktoś kogo szczerze kochasz,nie kocha Ciebie. Tego Hermiona nie życzyła nawet największemu wrogowi. Nawet tej fretce.
Po kilkunastu minutach,kiedy Pansy się uspokoiła, dziewczyna przypomniała sobie o Ginny. Na pewno jej szuka i bardzo się martwi.Postanowiła , że zabierze ze sobą Pansy. W końcu nie mogła jej zostawić w takim stanie samej. Niestety dzisiaj szczęście jej nie dopisało. Jak tylko wyszła z ciemnej ulicy napadli je fotoreporterzy. Miała nadzieję,że to wszystko skończy się chwile po wojnie. Jasne dużo osób o niej i jej przyjaciółach pisało,ale przecież powinni dać już sobie z tym spokój! Wściekła próbowała się przedrzeć przez kilkanaście osób , wśród nich słyszała głos Rity Skeeter proszącej o wywiad,w którym zapewne opowiedziałaby kolejne kłamstwa.Ona chyba zapomniała,że nadal pamiętam ,że jest niezarejestrowanym animagiem-myślała Hermiona. Przypominała sobie,że przecież ma różdżkę i nie jest bezbronna pośród tych plotkarzy. Szybko rzuciła na siebie i ślizgonkę zaklęcie kameleeona . Po czym biegiem ruszyły w stronę sklepów , gubiąc po drodze wścibskich ludzi.Kiedy poczuła się wreszcie bezpieczna , szybko zdjęła zaklęcie,ciągnąc za sobą Pansy do pierwszego,lepszego sklepu. Ku jej wielkiej radości, w środku znajdowała się jej zniecierpliwiona, rudowłosa przyjaciółka,która z wyraźną ulgą , wypisaną na twarzy , podeszła do nich.Widząc ślizgonkę, spojrzała pytająco na Hermionę.
-To długa historia-odparła , zdenerwowana patrząc na drzwi-lepiej stąd chodźmy, ściga nas Rita Skeeter ze świtą-mówiła Miona.Ruda pokiwała głową, ze zrozumieniem. Ona także miała nadzieję,że Skeeter szybko o nich zapomni. Jednak, jak widać bardzo się myliła.Kiedy wszystkie trzy coraz bardziej zbliżały się ku drzwiom.Ginny przypomniała sobie o Ronie i Harrym. Co powiedzą na ich nagłe zniknięcie ? 
-Miona,trzeba powiadomić chłopaków! 
-W porządku wyślemy im patronusa jak dotrzemy do Hogwartu -odparła-musimy się teleportować-stwierdziła
Wszystkie trzy wzięły się za ręce usilnie myśląc o jednym miejscu. Niestety Pansy nie mogła się skoncentrować,jej myśli ciągle biegły do Dracona. Więc trójka młodych czarownic przeniosła się do dormitorium  Dracona Malfoy'a .
-Merlinie! Gdzie my jesteśmy ?!-wrzasnęła ruda rozglądając się po pokoju. Był On w barwach Slytherinu. Zielone ogromne łóżko. Ze srebrnymi poduszkami znajdowało się przy oknie. W pokoju panował półmrok. Okna zostały zasłonięte srebrnymi zasłonami. W pokoju znajdowała się także kanapa,wraz z szafką nocną,małą biblioteczką i biurkiem.Całość wyglądała zachwycająco.O dziwo panował porządek. Dziewczyny w końcu nie miały pojęcia,że skrzaty regularnie tutaj sprzątają.Czarownice zwróciły swój wzrok ku drzwiom,gdzie dużymi napisami znajdowało się imię Draco Malfoy
-Godryku ,ratuj-powiedziała cicho ruda
Pansy,która dotąd milczała,zaszlochała cicho. Ginny zdziwiona wpatrywała się w ślizgonką nic nie rozumiejąc.Za to Hermiona podeszła  do drzwi ,które usilnie próbowała otworzyć.
-Koniec -stwierdziła -Tylko właściciel może zdjąć te zaklęcia,więc dopóki Malfoy nie otworzy drzwi,nie damy rady się nawet ponownie teleportować-mówiła jakby wydając wyrok brązowooka




--------------------------------------------------------------------------------------------------------


Draco Malfoy szedł spokojnie korytarzem,niczego się nie spodziewając. Wszyscy automatycznie schodzili mu z drogi.Nikt nie chciał mieć z nim zatargu. Znowu przybrał maskę obojętności,z którą prawie nigdy się nie rozstawał.Ten dzień był dla niego wspaniały.Oczywiście po za psem i  incydentem z Parkinson.-Szybko jej przejdzie-stwierdził w duchu , powracając do wyśmienitego humoru. Udało mu się przyłapać pierwszorocznych gryfonów, za co dostali wszyscy po szlabanie i stracili 50 punktów.Uśmiechnął się pod nosem kierując się do dormitorium.Po drodze spotkał Theodora,jego starego przyjaciela.Przywitał się z nim skinięciem głowy,zachłannie wpatrując się w ręce Nott'a,dostrzegając w nich małe zawiniątko.
- Co to jest ?-spytał bardzo zaciekawiony
-Nic takiego -odparł Theodor wzruszając ramionami
-Mnie nie oszukasz-odparł Malfoy wyrywając przyjacielowi z ręki zawiniątko. Szybko wyciągnął z niego zawartość.To co tam odkrył , bardzo go zdziwiło. 
-W coś ty się wplątał stary-westchął

Był już na trzecim piętrze.Niestety natrętne myśli nie dawały mu spokoju. Nott wytłumaczył mu wszystko...jednak nadal nie mógł w to uwierzyć.Czy On zawsze musiał się w coś wpakować? Jeśli ktoś się dowie,będzie miał przerąbane. Czasami Draco Malfoy , naprawdę miał dość.Wojna zrobiła swoje. Wydoroślał. Zmężniał.Nawet pod pewnym kątem się zmienił. Lubił przyjeżdża do Hogwartu i zapominać o wszystkim. Jednak tu czekały go inne rzeczy,którymi musiał sprostać.
-I po humorze-westchnął ciężko otwierając drzwi do dormitorium. Nawet nie usłyszał,kiedy trzy postacie bezszelestnie wymknęły się z jego pokoju.




----------------------------------------------------------------------------------------------------



 Dziewczyny  weszły na korytarz.Zadowolone,że tak szybko udało im się wydostać,nie zostając zauważone przez podłego ślizgona.Hermiona  posłała patronusa do chłopaków. Po czym razem z Ginny odprowadziły zapłakaną Pansy do lochów. Żegnając się z nią szybo,udały się na błonia.Co prawda nikt je z Parkinson nie widział,co na razie dobrze wróżyło.Dziewczyny usiadły przy drzewie.
- To było coś strasznego - mruknęła zmęczona Ginny 
- Przynajmniej  nas nie widział-westchnęła  Hermiona 
-Opowiesz mi wreszcie co się stało?-spytała ruda
-Jasne,ale błagam Cię jutro. Teraz marzę tylko o swoim łóżku-westchnęła Miona
Młodsza gryfonka pokiwała głową ze zrozumieniem. Obie rozkoszowały się chwilą spokoju.Nagle Hermiona przypomniała sobie o czymś bardzo istotnym.
-Lena!-krzyknęła patrząc na Ginny ze strachem.
Sprintem pobiegły do dormitorium Hermiony , mijając po drodze zdezorientowanych uczniów.Szybko wypowiedziały hasło: Szara Dama .Po czym zdyszane , skierowały się do dormitorium Hermiony,mijając po drodze ślizgonów.
-Biegałaś beze mnie Miona?-odparł Blaise teatralnie łapiąc się za serce
Na co Draco popatrzył na niego jak na wariata.
Jednak gryfonki nie zwróciły na to najmniejszej uwagi. Kiedy weszły do dormitorium zobaczyły podrapane zasłony, porozrzucane poduszki i bawiącą się Lenę butem Hermiony.
 Miona była bardzo zdenerwowana.
-Lena . CO TO MA BYĆ?!-wrzasnęła patrząc z żalem na pokój
-I to są uroki psa Granger-odparł zadowolony Malfoy , patrząc na pokój gryfoki spod jej ramienia.Mimo,że oboje z Blaisem byli od dziewczyn wyżsi , chcieli zrobić im na złość udając ,że nie mogą nic dojrzeć.
-Zamknij się Malfoy!-warknęła Hermiona
Oboje z Blaisem nie mogli powstrzymać śmiechu,który dostali wraz ze złością gyfonki.
Miona  podeszła do psa,próbując przywołać go do porządku.
Za to Ginny zajęła się wrzeszczeniem na ślizgonów, zaśmiewających się do rozpuku z obecnej sytacji.
-Skoro jest to takie śmieszne , dzisiaj Lena śpi u Was-odparła Ruda widząc zmianę na ich twarzach.
- Nie ma mowy-mówił Blaise
-Ja tego zasmarkanego psa nie wpuszczę do swojego dormitorium-warknął Draco
-Nie maci wyboru -mówiło Miona prowadząc ze sobą Lenę. 
-Powodzenie-odparły dziewczyny,zamykając się w dormitoriach.




---------------------------------------------------------------------------------------------


- To co robimy?-spytał Draco,patrząc się przygnębiony na psa
-Nie my,tylko Ty-odparł rozbawiony Blaise. Mnie dzisiaj w pokoju wieczorem nie będzie. Zapomniałeś,że umówiłem się z Ashley? -mówił zadowolony
-Powiedz ,że żartujesz Diable-mruknął niezadowolony Smok
-Ani trochę-zaśmiał się,kierując się do dormitorium Zabini
Po chwili zamknął drzwi
- I co ja z Tobą zrobię?-spytał zrezygnowany Malfoy . Nie tak to sobie wszystko wyobrażał.Ostatni wieczór przed nauką, spędzi właśnie z psem.



--------------------------------------------------------------------------------------




Po godzinie Hermiona wyszła do Pokoju Wspólnego. Z Ginny umówiły się,że razem zejdą na kolację. Zastał ją śmieszny widok.Draco próbował złapać krawat ,który zwędziła mu Lena.Hermiona zaczęła płakać ze śmiechu.Dawno nie ubawiła się tak bardzo jak przy tej scenie.W końcu Malfoy złapał upragnioną rzecz,która cała obśliniona znajdowała się teraz w jego ręce.
-Tak Cię to śmieszy Granger?-spytał nachylając się nad nią
Dziewczyna automatycznie znieruchomiała wpatrzona w arystokratę.




poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 6 Przyjaciel to największy skarb.

 Siema!!:D Nie no my się staramy,a tu prawie zero komentarzy;c ludzie no!;c
 PROSIMY BARDZO SERDECZNIE O KOMENTARZE';*   
Nam sprawiają radość,a dla Was to tylko chwila;>
 Krytyka także. Dzięki niej uczymy się lepiej pisać.





"Serce nie musi być duże- by przyjaźń dawało
Wystarczy takie malutki-żeby uczucia skrywało"





Znasz to uczucie? Kiedy wszystko zaczyna się wreszcie układać? Kiedy po bólu, cierpieniach,rezygnacji wreszcie wszystko wychodzi dobrze? Była wojna. Było cierpienie,codzienny strach o własne życie i przyjaciół. W końcu i dla nich pojawiło się słońce.Szansa na szczęśliwe życie. Co z tego,że kłóciła się z Malfoy'em ?Co z tego,że jej przyjaciółka na wzmiankę o Blaise krzywi się,mrucząc pod nosem niepochlebne słowa. To wszystko kiedyś miało większe znaczenie. Ale teraz? Chciało jej się po prostu śmiać,że żyje. Hermiona budziła się z uśmiechem na ustach. Podobało jej się. Co? Życie.

Szybko wstała, zaglądając w okno. Wszystko budziło się do życia. Chmury wyglądały jak różowe poduszki.Słońce dopiero teraz oświecało wspaniały Zamek. Brązowooka uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na zegarek. Była dopiero 5:33. Spała ok. 6 godzin. Podeszła do śpiącego Krzywołapa i spojrzała na niego z czułością. Nalała mu do miski świeżego mleka i nakarmiła go . Nie chciało jej się więcej spać,mimo tego,że była niedziela i mogła sobie na to pozwolić.Z zmayśleniem skierowała się w stronę szafy. W końcu co jak co,ale pobiegać by się przydało. Już na wakacjach obiecała sobie,że poprawi swoją kondycję.Na razie szło jej dosyć kiepsko. W lecie nie mogła się zmusić,ale teraz na pewno da radę! Tylko Broń Boże,żeby Blaise biegł z nią!
-Jeszcze nie zwariowałam,żeby sprintem biec pod samą górę-mruczała pod nosem przypominając sobie ostatni wspólny bieg i  zakładając na siebie szare dresy .
Po chwili związała włosy w kucyka i powolutku otworzyła drzwi.Cichutko wyjrzała zza nie. Odetchnęła z ulgą.Nikogo tam nie było. A zwłaszcza tego czarnowłosego ślizgona.Weszła do pokoju wspólnego,na przypadek jeszcze rozglądając się na boki.Po czym szybko wyszła na korytarz. Postacie na obrazach jeszcze spały. Rozbawiona zastawiała się czy jest jedyną osobą,która nie śpi.Wyszła na dwór,czując jak wiatr rozwiewa pojedyńcze pasemka,które nie zdołała związać.Zaczęła biec z  uśmiechem, po błoniach. Pokonując pojedyńcze przeszkody. Czuła jakby unosiła się w raz z wiatrem . Kiedy miała dość ułożyła się wygodnie na trawie przed jeziorem.Patrzła na spokojną taflę wody.Pierwszy raz od dawna Miona poczuła błogi spokój. Przymknęła na chwile oczy.Rozkoszując się tą chwilą Nagle usłyszała ciche skomlenie.Obejrzała się. W krzakach coś się ruszało.Zdziwiona gryfonka podeszła bliżej, lekko zaniepokoja. Po chwil szybko odsunęła, blokujące widok gałęzie. To co tam znalazła wprawiło ją w szok. Był to duży śnieżnobiały pies, o pięknych stalowoszarych oczach. Te oczy kogoś jej przypominały.Były jak oczy Malfoy'a! Jednak te patrzyły na nią zupełnie inaczej. Wydawały się być pełne zaufania i miłości do niej. Dziewczyna zaśmiała się cicho. Nie mogła wyobrazić sobie Malfoy'a z takim wzrokiem.Czy on kiedykolwiek naprawdę kogoś pokochał?-pomyślała Hermiona, głoskając przyjaźnie nastawioną do niej suczkę. Popatrzyła na obrożę. Nazywała się Lena . Skąd ona wzięła się w Hgwarcie?-dziewczyna usilnie myślała kto mógłby być jej właścicielem. Po chwili stwierdziła,że  nie był to nikt z Hogwardu, Pies wyglądał na niedożywionego , mimo tego,że zdawał się być radosnym stworzeniem.
-Wiesz co malutka? Na jakiś czas zamieszkasz ze mną. Jeśli będziesz grzeczna nikt się nie dowie-mówiłą uśmiechając się Miona.
Po chwili wzięła psa, kierując się do Zamku. -Uczniowie powinni jeszcze spać..może przy odrobinie szczęścia nikogo nie spotkamy na korytarzach-powiedziała zadowolona gryfonka. Pies szedł posłusznie za nią,jakby czując podświadomie,że powinien zachowywać się teraz cicho i spokojnie.Bez trudu przeszły większą część. Niestety przy  schodach na 3 piętro stało dwoje uczniów.Hemiona nie wiedziałą co zrobić. Jak ukryje tak dużego psa? Nawet jak da zaklęcie kameleoona sama nie będzie wiedziała gdzie ona jest. Nie mając innego wyjścia podeszła, nie zrażona do dwójki uczniów.W końcu była prefektem.Miała więcej przywilejów niż inni. Strasznie się zdziwiła,gdy w dwójce uczniów rozpoznała Harrego i Rona.
Godryku jakim cudem Oni o tej porze dali radę wstać?! W dodatku  bez jej ciągłych narzekań.
-Harry,Ron...co tu robicie?-spytała otrząsając się z szoku.
-O Hermiona-uśmiechnął się Harry. Widać ,że był niewyspany, Ron wyglądał jeszcze gorzej.
-Co Ty robisz tutaj z tym psem?-spytał zaspanym głosem rudzielec
-Znalazłam ją na błoniach. Nie mogłam jej tak zostawić-odparła uśmiechając się lekko
-Jest śliczna-stwierdził Wybraniec głaskając psa na co ta zamerdałą radośnie ogonem.
Ron także uśmiechnął się patrząc na Lenę.
-Widzisz już Cię kochają-zwróciła się do psa brązowooka.Pies szczęknął zadowolony,że zwracają na niego uwagę.
-Miona nie chcemy Cię wyganiać,ale zaraz przyjdzie McGonagall i lepiej żeby nie zobaczyła Cię z nią-odparł Harry
-Teraz rozumiem dlaczego ,tak szybko wstaliście. Macie jej w czymś pomóc?-spytała
-Niestety tak-ziewnął Ron-jeszcze co prawda nie wiemy w czym,ale coś czuję,że nie będzie kolorowo-skrzywił się
-To powodzenia chłopaki-uśmiechnęła się pokrzepiająco , po czym szybko zaprowadziła psa na górę.Miała wielką nadzieję,że wszyscy jeszcze słodko śpią.Lub mają koszmary czego w szczególności życzyła fretce. Niestety tym razem nie miała tyle szczęścia. Wchodząc do Pokoju Wspólnego napotkała się na dwóch ślizgonów w piżamach.
-Granger ja się pytam co to jest?!-zaczęła wrzszczeć blondwłosa dziewczynka , jak to jego nazwała w myślach Hermiona
-To jest Lena. Jakbyś jeszcze nie skojarzył to pies Malfoy-odparła od niechcenia
-A jaka słodka-stwierdził Blaise podchodząc bliżej
-Nic mnie to nie obchodzi. To coś ma stąd zniknąć-odparł niewzruszony arystokrata.
Dziewczyna spojrzała w jego oczy. Lecz nie wyczytała z nich żadnych emocji. Były  pod maską.  Te oczy tak bardzo różniące się od jej własnych.
Po chwili do Pokoju weszła zaspana Ginny. Obudziły ją głosy,więc postanowiłą sprawdzić co się dzieje.
- O jejku! Jaki cudny piesek!-Krzyknęła podchodząć do Leny
Suczka uważnie im się przyjżała. Wszyscy wydawali się mili. Jednak najbardziej pasował jej widok Dracona . Podleciała więc szybko do niego merdając ogonem.
-Widzisz Smoku jak Cię lubi-zaśmiał się cicho Blaise
Draco stał niewzruszony niczym głaz.Jednak po chwili jego serce zaczęło miękczeć pod wpływem tego głupiego psa. Miał słabość do zwierząt.
-Dobra -mruknął trącając ręką łeb Leny
-A ja myślałam,że ona zna się na ludziach-westchnęła Granger . Za co Smok posłał jej zabójcze spojrzenie.
-Chodź Lena, idziemy !- zawołała na nią Hermiona, niezrażona wzrokiem ślizgona, na co pies natychmiast zareagował. Lena zdążyła już obdarzyć miłośćią starszą gryfonkę.Więc bez prostestu podążyła za nią.




                                                                               ***






-Naprawdę nie możesz ze mną iść- mówiła gryfonka patrzać teraz w smutne oczy psa,westchnęła
Jakim cudem w ciągu paru godzin ta psina owłądnęła jej sercem? Nie miała pojęcia. Za to z Krzywołapem,ani tochę się nie polubili. Może z czasem zacznie się coś zmieniać? Kto wie?
-Hermi idziemy? Chłopaki już czekają!-zawołała za nią Ruda
-Idę ! -odkrzyknęła Miona-przykro mi,ale zostajesz-mówiła grożąc Lenie palcem,po czym szybko zamknęła drzwi do dormitorium. -Jeszcze troche a stanę się zależna od psa-kręciła głową, podążając za Ginny.
Razem z chłopakami udały się do Hogsmade. Chciały spędzić miło czas ze swoimi przyjaciółmi.Najpierw wszyscy razem poszli do Miodowego Królestwa kupując furę słodyczy,potem  zgodnie udali się na piwo kremowe.Zaczęli się śmiać z siebie ponieważ prawie każdemu na górnej wardze pozostały białe wąsy. Ruda naprzeciwko siebie zobaczyła Lavander uśmiechającą się do niej. Pomachała jej przyjaźnie.Po chwili dziewczyna odmachała.Ginny zaczęła rozglądać się po karczmie.Było tutaj bardzo tłoczno.Wiedziona przeczuciem znów spojrzała w stronę Lavander , ta miała spojrzenie utkwione w Ronie, z czego ten oczywiście nie zdawał sobie sprawy.Młodsza gryfonka zaczęła się robić coraz bardziej zdenerwowana. Ile to trzeba ,żeby jej brat zauważył ,że ktoś się nim interesuje? Jasne to jakaś nowość,no ale bez przesady -westchnęła cicho. Musiała jak najszybciej opracować misterny plan wraz z Mioną i Harrym.Było już dosyć późno. Przyjaciele chwilowo postanowili się rozdzielić. Harry i Ron postanowili pójść do sklepu braci Wesley,za to dziewczyny  udały się na zakupy. Po drodze,jednak Hermiona nieświadomie odłączyła się od przyjaciółki. Stała teraz sama pośród tłumu ludzi. Zrezygnowana skręciła w ciemną uliczkę. Nagle usłyszała cichy płacz. Podniosłą zdziwiony wzrok. Przy murku płakała Pansy...

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 5 Tajemnice...

Hej;) mamy nadzieję,że rozdział Wam się spodoba; d następny postaramy się napisać jeszcze jutro a jak nie to do środy ;3
Ten rozdział dedykujemy Natalii B , która zrobiła dla nas ten przepiękny szablon;D Dziękujemy;*

Pozdrawiamy Sofii i Lola;*


'' Tajemnica z zaświatów przybywa,
głośno wszystkich wzywa.
W ciemność zabiera nas,
czy przyszedł już na to czas?"

Nie no to było przegięcie. Przez cały dyżur Hermiona chodziła zła jak osa.- JAK ON TAK MÓGŁ?! Merlinie zlituj się...-myślała Miona. Wszystko szło nie tak. Czemu ten arystokratyczny narcyz,ta tleniona imitacja czarodzieja musi mieszkać drzwi naprzeciwko niej? Każdego dnia przez następne dwa lata będzie musiała żyć blisko niego.Sama nie wiedziała jak to wytrzyma. Blaise jest nawet miły,ba nawet  mogłaby się z nim zaprzyjaźnić,ale z Malfoy'em?! Prędzej zginie w męczarniach niż powie mu coś miłego.Przeżyła atak Voldemorta,przeżyła zazdrość o Rona jak jeszcze była w nim zakochana,przeżyła fotoreporterów nękających do tego czasu ją i przyjaciół.Lecz tego podłego ślizgona za nic nie przeżyje. Jedyne z czego się cieszyła to,było to że chociaż trochę jej życie wróciło do normy.Spojrzała na Ginny . Ona tak samo była pogrążone we własnych myślach. Czy świat naprawdę był taki trudny?Kolejne komplikacje...Jakby ich już było za mało... Dziewczyna rozglądnęła się na boki. Wcale nie podobało jej się także to,że o tej godzinie miały dyżur. Hermionia zawsze bała się ciemności i nawet obecność Ginny jej nie uspokajała,a nawet nie były w połowie dyżuru.Nagle usłyszały jakiś trzask. Dziewczyny mimowolnie zadrżały.Dobiegał on ze strony lochów
-No nie tam jest jeszcze ciemniej-jęknęła zdruzgotana Ginny. Jak widać nie tylko Hermi nie podobała się ta ciągła ciemność.Dziewczyny nie miały wyjścia. Musiały dopilnować porządku na korytarzach Hogwartu.Syzbko poszły w tamtym kierunku, przyświecając sobie różdżkami.Po chwili zobaczyły coś zielonego i klnącego.Dziewczyny były przerażone. Hermiona mocniej ścisnęła swoją różdżkę,głośno mówiąc:
-Kim jesteś i co tutaj robisz?
Zielone stworzenie obróciło się natychmiast.Był to Theodor Nott.
-Nie wiesz,że jest już cisza nocna? Dawno powinno Cię tu nie być-odparła brązowooka.Nott spojrzał na nią zdenerwowany.Nie chciał zarobić szlabanu miał o wiele ciekawsze rzeczy do roboty.
-Umawiamy się tak,albo  powiesz nam co się stało,albo zarobisz szlaban-odparła z uśmiechem Ginny
-Niosłem specjalnie dokumenty dla Snape'a i napadł mnie Irytek-chłopak mimo tego,że nie miał nic do Granger i Wesley , wolał skłamać niż tłumaczyć się o prawdziwy powód tego całego zajścia. Hermiona popatrzyła na niego podejrzliwie , coś mu wychodziło z kieszeni bluzy , ale nie widziała co to .
-Jak będziesz wracał do swojego dormitorium to uważaj , żebyś nikogo nie spotkał - powiedziała oschle Ginny . Rudowłosa nie miała nic do Theodora , ale teraz ją trochę wkurzył - Nie ma lepszego zajęcia , tylko włóczyć się po korytarzach Hogwartu ? - pomyślała gniewnie . Nott nie patrząc na dziewczyny w milczeniu pokiwał głową i odszedł . Hermiona odwróciła się i patrzyła za chłopakiem , aż do momentu gdy  zniknął za zakrętem . Przez krótki moment zastanawiała się co też Theodor mógł mieć w bluzie .Dziewczyny po chwili zaczęły sprzątać podłogę , która była umazana , tak jak Nott , zieloną mazią . Mionka jednym szybkim  zaklęciem pozbyła się tego i dziewczyny mogły  iść dalej . Przez resztę dyżuru nic się nie stało i mogły z czystym sumieniem wracać do dormitorium.
Gdy znalazły się w pokoju wspólnym , było już po 24 . Przy barku z alkoholami stał Blaise i nalewał sobie do szklanki Ognistej . Na kanapie siedział Malfoy całujący się z jakąś blondynką . Dziewczyny mimowolnie popatrzyły się na nich i szybko odwróciły głowy z obrzydzeniem . - Jak ktoś może całować się z Malfoy'em i później nie wymiotować ? - pomyślała z odrazą Hermiona .Co z tego, że był przystojny? Przy jego okropnym charakterze..
- Cześć dziewczyny , jak tam na dyżurze ? - spytał uśmiechnięty Blaise i po chwili stał koło nich - Nic się nie działo ?
- Nie nic - skłamała brązowooka uśmiechając się lekko . Gryfonka nigdy nie lubiała kłamać , ale  nie chciała poruszać tematu zielonego Nott'a ze ślizgonem - A teraz wybacz Blaise , ale chcemy się umyć i spać . Zabini tylko pokiwał głową . Dziewczyny udały się do swoich dormitorium,by wziąć piżamę.Nie zwracając już uwagi na dwójkę osób siedzących na kanapie, nawet nie miały siły się kłócić z Malfoy'em.Poszły do pokoi.Wcześniej ustaliły , że jedna idzie się myć , a druga siedzi w pokoju wspólnym i pilnuje aby nikt nie wchodził do łazienki . Choć w drzwiach były zamki wolały nie ryzykować , w końcu mieszkają razem z przebiegłymi ślizgonami i kto wie co im strzeli go głowy . Jako pierwsza do łazienki poszła Ginny . Hermiona uśmiechnęła się gdy zobaczyła , że Pokój Wspólny jest pusty i że nie będzie musiała oglądać tego tlenionego dupka . Usiadła wygodnie w fotelu i zaczęła czytać książkę o największych czarodziejach wszech czasów . Tak się zaczytała , że nawet nie wiedziała kiedy Ginny wyszła z łazienki , spojrzała na zegarek i zobaczyła , że minęło już 20 minut .
- Mionka twoja kolej - powiedziała cicho rudowłosa , która była ubrana w szare krótkie spodenki i jasno różową bluzkę . Młodsza gryfonka lubiła spać w piżamach z krótkimi spodenkami , nawet gdy była zima , lecz nie przewidziała , że będą mieszkać ze ślizgonami . Zawstydzona udała się na kanapę. Zmęczona Hermiona  nic nie mówiąc poszła do łazienki . Ginny usiadła tym samym fotelu co jej przyjaciółka i zaczęła bawić się poduszką . Chwilę później usłyszała dźwięk otwieranych drzwi ,  wiedziała , że Mionka szybko się myje , ale że aż tak szybko , to się nie spodziewała . Popatrzyła na drzwi , ale to nie one się otwierały . Ginny trochę się ździwiła . Ale po chwili zauważyła , że drzwi od drugiej łazienki się otwierają , przerażona gryfonka miała ochotę uciec , ale przecież nie zostawi przyjaciółki na pastwę losu . Z łazienki wyszedł Blaise , który przepasał się tylko ręcznikiem wokół bioder i przez co mogła podziwiać jego umięśnioną klatę. Ginny zaczerwieniła się jak burak , co Blaise skwitował szerokim uśmiechem . Ruda szybko odwróciła głowę .
- Spokojnie , możesz podziwiać - powiedział rozbawiony ślizgon , na co dziewczyna prychnęła .Zabini nic nie mówiąc poszedł do swojego dormitorium . Ginny siedziała zła , wymyślając na Zabinie'go  i dziwiąc się czemu nie słyszała jak Blaise się myje. Przypomniała sobie , że przecież na łazienki są nałożone zaklęcia wyciszające.- W sumie to po co?.Po chwili Miona wyszła i zauważyła zdenerwowaną Ginny . Była pewna,że miała spotkanie z jednym z ciekawych ślizgonów.Obie wiedziały,że ten rok będzie ciężki,ale że aż tak? W każdym razie Hermiona widziała,że będzie musiała dowiedzieć się co dzisiaj w nocy robił Theodor. -Super kolejne tajemnice.Myślałam,że w tym roku trochę odpocznę-westchnęła kierując się do swojego dormitrium

Rozdział 4 Ślub?!

Nie jestem zabawką i nigdy nią nie będę..
Mam swój honor i dumę, z tym dotrę wszędzie.

- W naszej szkole pod koniec listopada odbędzie się ślub. - mówił Albus. Uczniowie patrzyli na niego z niedowierzaniem. Ślub? Tutaj? To musi być jakiś żart… - To nie jest żaden żart. - przemawiał dalej, jakby czytając uczniom w myślach - Nasi dawni uczniowie pobierają się i poprosili bym udostępnił im zamek na ten okres. Niestety jest z tym duży problem także razem z innymi nauczycielami, liczymy na Waszą pomoc. Młoda para przybędzie w przyszłym tygodniu. Mam nadzieję, że będziecie zachowywać się przyzwoicie. Po obiedzie proszę wszystkich prefektów do mnie w celu omówienia szczegółów ceremonii. - skończył siadając.
Na Wielkiej Sali zapanował duży harmider, każdy chciał podzielić się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi tego niezwykłego ogłoszenia.
- O matko, co za historia. - odezwała się Lavander, siedząca koło Hermiony. Mimo, iż wcześniej dziewczyny z powodu Rona pałały do siebie niechęcią, szybko się pogodziły znajdując wspólny język.
- Jak myślicie kto to będzie? - spytała podekscytowana Parvati Patil.
Hermiona usilnie myślała nad tym wszystkim. Początek roku, a tu tyle wydarzeń. Najpierw wczorajsza sytuacja… Boże, a jak Blaise ich wtedy widział?! – kątem oka spojrzała na stół ślizgonów. Malfoy i Zabini wyglądali na znudzonych tą wiadomością… Dziewczyna uważnie przyjrzała się Blaise’owi. Nie wyglądał na zakłopotanego. Z resztą, przy dzisiejszym bieganiu, też nie zauważyła niczego niepokojącego. Po chwili przeniosła swój wzrok na Malfoy’a. Jego stalowe spojrzenie skupiało się akurat na Pansy, która ciągle coś do niego szczebiotała. Miona mimowolnie skrzywiła się na ten widok. Nigdy nie lubiła Pansy. Zadufana w sobie ślizgonka idealnie pasująca do tej tlenionej fretki. - pomyślała. Fretka na każdym kroku przypominająca Hermionie kto jest „lepszy”. Merlinie, jak Ona go nienawidziła. Po chwili skupiła się na Ginny która zawzięcie kłóciła się o coś ze swoim bratem. Spojrzała pytająco na Harry'ego, ale ten tylko wzruszył ramionami, wywracając oczy do góry, dając tym samym znać, że sam nie wie o co im chodzi. Po chwili rodzeństwo obrażone przestało się do siebie odzywać. Miona chcąc przerwać ciszę, stwierdziła, że byłoby dobrze powiadomić ich, czemu wczoraj tak nagle zniknęły.
- Harry, Ron... Nie wiem czy wiecie, ale od wczoraj mamy osobne dormitoria. - odparła.
- To wreszcie wiadomo, dlaczego Was wczoraj wieczorem w ogóle nie widzieliśmy. - powiedział Harry.
- Ale jest jeszcze coś. - mruknęła Ginny - Mieszkamy jakby w cztery osoby… Tylko sypialnie mamy osobno. - westchnęła
- A z kim jeszcze? - spytał najwyraźniej zaciekawiony Ron, zapominając o wcześniejszej kłótni z siostrą.
- Z Malfoyem i Zabinim - odparła Hermiona z kamienną twarzą.
- Żartujesz? - spytał rudzielec. Miona pokręciła przecząco głową. Harry poklepał Mionę po ramieniu, jakby chcąc dodając jej otuchy.
- Dacie sobie radę. - mrugnął do nich.
Dziewczyny cicho westchnęły i zaczęły się zbierać. Dzisiaj była sobota, do poniedziałku, gdzie miały odbyć się pierwsze lekcje miały dużo czasu. Obie jednak nie miały zamiaru wracać do sypialni, jeszcze natknęłyby się na tych dwóch ślizgonów.
- To co robimy? - spytała Ginny.
- Nie wiem jak Ty, ale ja idę do biblioteki. - odparła Hermiona.
- Po co?! Nie było jeszcze nawet lekcji!
- To mamy więcej czasu, żeby się przygotować. - mruknęła odchodząc. Ginny szybko ją dogoniła.
- Nie ma mowy! Miałaś mi opowiedzieć o bieganiu z tym wrednym szczurem! - odparła trochę już zła, ruda. Miona przystanęła, przecież sama miała dowiedzieć się  co się działo w pociągu!
- To gdzie idziemy? - spytała uśmiechając się. Ginny zdziwiła się szybką zmianą zdania przyjaciółki. Spojrzała podejrzliwie na brązowooką.
- No co? - spytała patrząc na nią niewinnie.
- Nic, nic… Może chodźmy na błonia? - spytała ruda.
- Przy takiej pogodzie będzie tam dużo osób... Może na wieżę astronomiczną?
Ginny w odpowiedzi pokiwała głową, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się o porannej konfrontacji. Dziewczyny milcząc, poszły w ustalone miejsce. Po chwili podziwiały widoki z wieży.
- To opowiadaj. - powiedziała młodsza gryfonka.
- No to tak. Kiedy nie udało mi się Ciebie dobudzić, - tu przenikliwe spojrzenie na Ginny - to udałam się SAMA do wyjścia. Nagle zobaczyłam Blaise’a, a on zaproponował mi wspólne bieganie. Nie wiedziałam jak odmówić, więc się zgodziłam. Rozmawialiśmy i wspominaliśmy dawne czasy. Nawet śmiał się z Malfoy’a, że nie chciało mu się wstać. Z resztą jak i Tobie.
- Nie porównuj mnie do niego! Chociaż ma trochę normalności, bo kto wstaje o 6 rano w sobotę? - spytała oburzona, na co Hermiona tylko prychnęła.
- Myślisz, że wie, że go wczoraj no wiesz…? - spytała ruda, czerwieniąc się.
- Raczej nie… - odparła zamyślona. - Zresztą nie ma się na razie czym martwić, w końcu już tam nie wejdziemy.
- Przynajmniej to... - westchnęła.
- No, ale teraz Ginny, opowiadaj co wydarzyło się w pociągu!
Ruda westchnęła i zaczęła wracać do tej sytuacji z dnia poprzedniego.

Zamarła, widząc kto za nią stoi… Osoba ta patrzyła się na nią przenikliwie, z kpiącym uśmiechem na twarzy. Był to nikt inny jak Pansy Parkinson. Rudowłosa zaczęła bać się o swoją różdżkę. Nie wiadomo co tej pudernicy strzeli do głowy. Niby zasady,  ale czy te wszystkie zasady nadal obowiązywały ślizgonów, którzy i tak robili wszystko co im się podoba?
- Oddawaj. - warknęła Ginny. Nie pozwoli tej mopsicy na poniżanie jej.
- Niby czemu Waesley?
No właśnie niby czemu?
- Ostrzegam Cię Parkinson!
- A jak tam u twojej szlamowatej przyjaciółki? Świetnie do siebie pasujecie. Zdrajca krwi i szlama. - mówiła nie zwracając uwagi na wcześniejsze słowa Ginny. Teraz to już przegięła - pomyślała w duchu ruda. Rzuciła się na niczego niespodziewającą się czarnowłosą i jednym ruchem wyrwała jej różdżkę z ręki. Po chwili uderzyła ją z całej siły w brzuch.
-Wara Ci od moich przyjaciół. - wraknęła, wybiegając z pociągu.

- Resztę już znasz. - westchnęła Ginny.
Hermiona nic nie mówiąc patrzyła się na ścianą stojącą na wprost niej. Czy zawsze musi tak być? Czy wszystko naprawdę jest przez jej pochodzenie? Mało obchodziło jej zdanie tej Parkinson, ale było wiele osób, które twierdziły to samo. Nie przeszkadzało jej to, że nie jest czystokrwistą czarownicą, znała bardzo dobrze inny świat, o którym ktoś taki jak Pansy nie wiedział nic. Uśmiechnęła się na wspomnienia z dzieciństwa. Po chwili uspokojona odezwała się do Ginny.
- Nie ma się czym przejmować. Tacy jak Pansy nigdy nie zaznają tego, co my. - odparła.
- Czyli czego? - spytała zaciekawiona ruda.
- Prawdziwej przyjaźni. - odparła Miona przytulając swoją szczęśliwą przyjaciółkę.



***



Po obiedzie udały się do dyrektora, aby wysłuchać o ślubie. Trwało to jednak krótko, bowiem dyrektor bardzo się śpieszył i przełożył spotkanie na poniedziałek. Dziewczyny zdziwione zachowaniem dyrektora szybko odeszły. Resztę dnia spędziły w Pokoju Wspólnym Gryfonów, śmiejąc się z żartów Deana. Wspólnie z Harrym i Ronem postanowili, że następnego dnia pójdą razem do Hogsmeade. Hermiona co chwilę spoglądała to na Rona, to na Lavander, którzy jakoś unikali wzajemnego spojrzenia. Czyżby stara miłość wróciła? Starsza gryfonka szturchnęła Harry'ego i Ginny pokazując im gestem głowy na tą sytuację.
-Myślicie,że coś z tego będzie?-spytała szeptem ruda
-Możliwe,ale chyba przydałaby się im pomoc-westchnęła brązowooka . Wiedziała,że jak się nie popchnie Rona to nic z tego nie wyjdzie.
-Najwyższy czas,żeby coś zrobić-stwierdził rzeczowo Harry
-Jasne,tylko co?-spytała podenerwowana Ginny-Robimy jakiś plan, czy co?
-Może odczekajmy jeszcze parę dni? W końcu Ron ma już siedemnaście lat. Powinien sam zacząć sobie z tym radzić.-stwierdziła Hermiona
-Jak tak to możemy czekać wieczność-zaśmiała się Ginny. Nawet Harry nie potrafił ukryć uśmiechu. W końcu jego przyjaciel i tego typu sprawy…no cóż…
Hermiona spojrzała na zegarek i z kwaśną miną stwierdziła,że już najwyższy czas wracać do dormitorium w końcu w tym tygodniu to ona i Ginny musiały mieć patrol na korytarzach.
-Ginny pora wracać-mówiła i z niechęcią podniosła się z miejsca przy kominku
-A nie możemy jeszcze trochę zostać? -spytała robiąc słodką minkę’
-A o której ty chcesz iść spać co? Nie mamy już czasu…wracamy-mówiła
Razem z niezadowoloną , młodszą gryfonką,pożegnały się z przyjaciółmi i wyszły na korytarz.Było już dosyć ciemno. Miały nadzieję,że po drodze nie spotkają Filcha . Mimo,że były prefektami,tłumaczenie się woźnemu,czemu chodzą teraz po korytarzach byłoby długie i męczące.Kiedy doszły wreszcie na miejsce odetchnęły z ulgą. Wypowiedziały na głos hasło,lecz posąg ani drgnął.
-To jakiś żart?! Spytała podenerwowana Ginewra
-Chiałabym w to wierzyć jednak,myślę,że po prostu zmienili hasło-westchnęła starsza gryfonka
-I oczywiście nie mieli zamiaru nas o tym poinformować!-Ginny była wściekła
-Może wyślę patronusa Blaise’owi ?-myślała na głos Hermiona
-Jeszcze,żeby On się łaskawie ruszył -mruknęła Ginny
-Nie mamy wyboru-westchnęła Miona
—————————————————————————————–
W tym samym czasie…
Blaise wygodnie rozsiadł się w fotelu,w Pokoju Wspólnym. To był dla niego męczący dzień. McGonagall poprosiła jego i Dracona o pomoc, w uporządkowaniu papierów. Był szczerze zdziwiony, co skłoniło sztywną nauczycielkę transmutacji do proszenia ślizgonów o pomoc. Widocznie dwie gryfonki gdzieś się zapodziały. W sumie nie widział ich dzisiaj prawie cały dzień.
Draco podobnie jak jego przyjaciel siedział wygodnie w drugim fotelu. Był bardzo niezadowolony , tym,że cały dzień spędzili na uporządkowaniu papierów. Kiedy inni się obijali , lub upijali na cześć nowego roku szkolnego. Po chwili sam podniósł się po Ognistą. Bez niej nie wytrzymałby tego wieczoru. Jeszcze Dyro kazał im zmienić hasło. Więc to zrobili. Cóż jak One się dzisiaj nie dotrą do dormitorium to już nie jego wina-uśmiechnął się z satysfakcją. Nagle coś mu mignęło przed oczami.
-To patronus Granger. Pewnie stoją przed drzwi-stwierdził Diabeł podnosząc się.Draco tylko westchnął i przewrócił teatralnie oczami. Tylko tego brakowało. Nie minęło parę sekund w pokoju znajdowały się dwie znienawidzone przez niego gryfonki. Wypił jeszcze trochę Ognistej na uspokojenie,gdy do jego uszu dotarły wrzask rudej.
-CO WY SOBIE MYŚLICIE?! JAK MOŻECIE BEZ NAS ZMIENIAĆ HASŁO?!-wydzierała się
-Ej rudzielcu uspokój się-mruknął Zabini
Hermiona założyła ręce na piersi mierząc wzrokiem dwóch przystojniaków. W zupełności popierała koleżankę.
-Nie mieliście prawa tego zrobić bez nas- odezwała się
-A niby jak inaczej mieliśmy zrobić?!-zdenerwował się Draco- Nie będę tracił czas na szukanie szlamy i zdrajcy krwi.
-No tak bo po co nas szukać?! Malfoy jesteś egoistycznym dupkiem!-warknęła brązowooka
-Nie mów do mnie Granger,mam coś takiego jak dumę-odparł chłodno arystokrata
-I tylko Ona zostanie Ci na koniec-mówiła Hermiona
Przez chwilę mierzyli się wzajemnie złośliwymi spojrzeniami.Po chwili dziewczyny bez słowa odeszły do swoich dormitorach. Na ten wieczór było wystarczająco za dużo.

Podobało się?:D Wiemy,że na razie jest bardzo mało dramione, ale cierpliwości ;) Następny rozdział najpóźniej do piątku ;) Nie mówimy godziny i dokładnego dnia, gdyż mamy wiele sprawdzianów i trudno by nam było nadążyć. Trzymajcie za nas kciuki ;d Mamy nadzieję, że Wam się podoba :D
I przepraszamy za spóźnienie z godziną!
Pozdrawiamy Sofii i Lola ;*

Rozdział 3 Nic nie widziałyśmy!

"Choć przeżyłem to wszystko, co przeżyłem, wcale nie żałuję tarapatów w jakie popadłem, ponieważ to właśnie one przywiodły mnie tam, dokąd zawsze pragnąłem dotrzeć."
                                                                    Paulo Coelho

Idąc pustym korytarzem, ciągle czuły na sobie ciekawskie spojrzenia osobników idąc za nimi. Podobno byli uważani za płeć męską. Żadna z nich nie spojrzałaby w tej chwili w oczy któregoś z nich. Zmęczone, złe i rozdrażnione, akurat udawały się do dormitorium, które będą dzielić z NIMI. Chociaż nie, Z TYM CZYMŚ. Lepiej nie da się tego ująć. Rzucając sobie co chwilę pokrzepiające spojrzenie, czym prędzej udały się na 3 piętro.
Całą drogę przebyli w ciszy. Prawie każdy rozmyślał o następnych dniach w tym koszmarze. Jedyny, który cieszył się z tej sytuacji był Blaise. Czemu? Prosta odpowiedź. Pokój wspólny z dwiema ładnymi dziewczynami i ze swoim najlepszym kumple. To prawie jak… raj? Co prawda to gryfonki. Wredne gryfonki… Ale Hermione już polubił, lecz zastanawiał się co będzie z wiewiórką. Ciężko będzie ją do siebie przekonać, ale cóż… Stawiałem sobie gorsze wyzwania. - pomyślał Diabeł, uśmiechając się pod nosem i kątem oka zerkając na Draco. Ten był całkowicie pochłonięty myślami. - Blaise szczerze współczuł przyjacielowi. Jednak Malfoy nigdy całkiem się przed nim nie otworzył. To co przeżyli jako Śmierciożercy połączyło ich jakąś niewidzialną więzią, z której tylko Zabini zdawał sobie sprawę. Draco, wychowany by radzić sobie bez przyjaciół, nigdy nie przyzwyczaił się ufać, a co dopiero zwierzać się innym. Zabini miał cichą nadzieję, że wreszcie zrozumie, że na niego może liczyć.
Po chwili byli już na miejscu. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Ginny wypowiedziała hasło, po czym posąg kłaniając się im, przesunął się, robiąc im przejście. Wszyscy w ciszy weszli do środka. Ujrzeli pokój z czerwonej cegły, który zapierał dech w piersiach. Na wprost kominek w którym palił się ogień. Przy nim duża półokrągła czarna kanapa. Na środku znajdował się stolik, a po jego bokach: mniejsza kanapa oraz dwa fotele stojące na przeciwko siebie. Po prawej stronie, przy dormitorium, na którym drzwiach wisiała karteczka z napisem Draco Malfoy, znajdował się duży barek. Wypełniony obszernym alkoholem. Malfoy mimowolnie się uśmiechnął na ten widok. Wiadome było, jak będzie spędzał większość wieczorów z Blaisem.
- Ciekawe czy Dumbledore wie na co się pisze. - mruknął Diabeł, uśmiechając się cwaniacko.
- Raczej nie. - zaśmiał się cicho Draco.
- I co wy na to dziewczyny? - spytał Blaise poszukując dwóch gryfonek Jednak tych, nigdzie nie było.
- Pewnie weszły już do dormitorium. - mruknął zasmucony Zabini.
- Nie mów, że się zakochałeś Diable. - zironizował lekko zdziwiony Draco.
- W Tobie? Oczywiście, że tak!
Draco szybko odsunął się od przyjaciela, bojąc się o serię uścisków. Jednak Blaise’owi szybko odechciało się zabawy. Nie patrząc więcej na Dracona udał się do swojego dormitorium. Zdezorientowany Malfoy udał się również obejrzeć swoje nowe gniazdko. Zatrzymał się przed drzwami i z chytrym uśmieszkiem podążył jeszcze na chwile w stronę barku.



***



Dziewczyny jak tylko weszły do środka i skończyły podziwiać cudowny pokój wspólny, natychmiast udały się do swoich dormitoriach.
Hermiona była oczarowana wnętrzem swojego pokoju. Cały był w barwach Gryffindoru. Wielkie łoże, przykryte z góry czerwonym baldachimem a po jego bokach znajdowała się zasłona, która w tej chwili była przywiązana ze wszystkich stron do czterech grubych beli. Na wprost łóżka znajdowało się duże drewniane biurko wraz z krzesłem. Znajdowały się tam też trzy pufy, które wyglądały na bardzo wygodne. Miała także duże okna wychodzące wprost na błonia i boisko do Quidditcha. Zadowolona skoczyła na łóżko zanurzając głowę w poduszki. Czuła, że ogarnia ją sen, lecz wiedziała, że nie przyszła na to jeszcze pora. Musiała wypytać Ginny o to co wydarzyło się w pociągu, gdy jej rudowłosa przyjaciółka szukała różdki. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że jest jeszcze w przebraniu Flory. Chętnie zdjęła szybko przebranie i przebrała się w swoje ciuchy. Cichutko otworzyła drzwi i sprawdziła czy ktoś jest. Na szczęście nie było nikogo. Zamknęła drzwi od swojego dormitorium i poszła do Ginny. Ale Rudej nigdzie nie było.
- Ginny, Ginny! - wołała gorączkowo Hermiona, rozglądając się po pokoju.
- Tu jestem. - powiedział głos Gin spod łóżka.
- Co tam robisz? - spytała zdumiona Hermiona, gdy Ginny wychodziła spod łóżka.
- Upychałam swoje bagaże, w szafie by się nie zmieściły. - powiedziała z wyrzutem Ginny. - Ale te pokoje są piękne, co nie? Tylko nie wiem jaka jest łazienka, sprawdzałaś? - Hermiona przecząco pokręciła głową. - To co, idziemy?
- Jasne. - odpowiedziała uśmiechając się do swojej przyjaciółki.
Dziewczyny cichutko wyszły z dormitorium Ginny, ostrożnie rozglądając się na boki, aby nie spotkać TEGO CZEGOŚ. Po chwili były już przy drzwiach łazienki. Drzwi, ku zdumieniu Miony i Ginny, rozsuwały się same. Hermiona mimowolnie spojrzała na drzwi od wewnętrznej strony i upewniła się czy jest w nich zamek do zamykania. Na szczęście był i Miona lekko się uśmiechnęła. Po chwili odwróciła się i oniemiała . Łazienka była wspaniała. Duża, w kolorze błękitu, z wanną i prysznicem obok były powieszone półeczki, na których były położone trzy ręczniki w kolorze beżowym. I oczywiście, co najbardziej przyciągnęło wzrok Ginny, olbrzymie lustro, które wisiało na wprost wanny, a pod nim szafka z mnóstwem szufladek i miejscem na kosmetyki.  Na podłodze leżał mięciutki dywan.
- Cudo. - powiedziała zachwycona Ginny. - Chodź sprawdźmy jak jest w drugiej łazience, może będzie jeszcze lepiej , jeśli tak to my ją bierzmy, a oni wezmą tą. - powiedziała uśmiechnięta Ginny. Hermiona zaśmiała się i poszła za przyjaciółką. Znalazła ją osłupiałą i czerwoną na twarzy.
- Ginny, co jest? - spytała szeptem Hermiona. Lecz ta nic nie mówiąc szybko wybiegła z łazienki i pobiegła do swojego dormitorium. Miona spojrzała w głąb łazienki i szybko poszła w ślady rudowłosej przyjaciółki.
-Halo? Ktoś tam jest? - spytał zdziwiony Blaise, wychylając głowę zza prysznica.
Dziewczyny postanowiły już więcej tego wieczoru nie wychodzić ze swojego dormitorium, tak na wszelki wypadek…



***



O godzinie 6:00, Hermiona wstała, umyła się i ubrała w czarny dres. Wyszła ze swojego dormitorium  i udała się do wyjścia. Przy drzwiach pokoju wspólnego stał Blaise i o zdumienie gryfonki, też był w dresie.
- O, cześć Mionka. - powiedział uśmiechnięty Blaise. - Ty też idziesz biegać?  Możemy pójść razem, no chyba, że nie chcesz?
- Nie, możemy iść razem. - uśmiechnęła się słabo gryfonka mimowolnie przypominając sobie scenę z zeszłego wieczoru. Zarumieniła się lekko i kątem oka spojrzała na Zabiniego.
Szli do wyjścia w milczeniu. Dziewczyna zastanawiała się jakby tu zacząć rozmowę, lecz gdy tylko wyszli ze szkoły Blaise zaczął:
- Budziłem Draco, bo myślałem, że pobiega ze mną, ale nie dało się go do dobudzić. Straszny z niego śpioch. - zaśmiał się.
- Ja też budziłam Ginny, ale ona o tak wcześniej porze nie wstaje. - uśmiechnęła się lekko Hermiona.
- Możemy zacząć biec od tego drzewa? - spytał Blaise wskazując na drzewo, które stało 5 metrów przed nimi.
- Jasne. - odparła Mia.
Już nic nie mówiąc, obydwoje podeszli do drzewa i zaczęli biec. Biegali około godziny, więc po 7:00 wrócili do pokoju wspólnego. Brązowooka była bardzo zadowolona. Kto by pomyślał, że tak dobrze może dogadywać się z Blaisem? Jak weszła do dormitorium i wzięła rzeczy, to od razu poszła do łazienki, umyła się i przebrała w szkolne szaty. Poszła do pokoju Ginny, sprawdzić czy wstała. To, co zobaczyła, bardzo ją zdumiało. Ginny była już ubrana i uśmiechnięta siedziała na łóżku.
- O, Herm , w końcu jesteś. Gdzie byłaś?
- Biegałam, ciebie też budziłam, ale nie wstałaś.  - odparła Hermiona.
- O, przepraszam Mionka. - powiedziała zasmucona Ginny.
- E tam, nic się nie stało, biegałam z Blaisem.
- Co?! Z kim?! - oburzyła się rudowłosa.
- Opowiem ci później, z resztą, nie tylko ja mam coś do opowiedzenia, nie sądzisz? - spytała mrużąc zabawnie oczy.
- Nie wiem o czym mówisz…
- Dobrze wiesz… Ale teraz idziemy na śniadanie. - powiedziała uśmiechnięta Hermiona, po czym bez zbędnych komentarzy pociągnęła Ginny za rękaw i obydwie udały się do Wielkiej Sali na śniadanie. Dziewczyny poszły do stołu Gryffindoru, odnalazły Harry'ego z Ronem i usiadły przy nich. Nie zdążyli się nawet przywitać, bo profesor Dumbledore zaczął pierwszy:
- Witam kochani, mam dla Was ważną wiadomość…
Wszystkie oczy automatycznie zwróciły się w stronę dyrektora.

~*~

I co sądzicie?;D akcja w następny rozdziale nabierze tempa : dd Następny rozdział w piątek o godzinie 22; )
Całusy Sofii i Lola♥♡♥

Zbetowane, 05.08.2015

Rozdział 2 Czas na zabawę

Spróbuj zaznać uroku zabawy, nawet jeśli to nie Ty się teraz bawisz…

- Gdzie Ona jest? - martwiła się coraz bardziej Miona.
- Daj spokój, nic jej nie będzie. - pocieszał ją Harry, choć sam był coraz bardziej zdenerwowany. No bo ile czasu można szukać różdżki w jednym przedziale?
- Może lepiej iść po nią? Nargle były dzisiaj bardzo niespokojne. - stwierdziła Luna. Akurat w tej chwili wróciła Ginny z wściekłą miną.
- Długo szukałaś tej różdżki. - mruknął Ron.
- Wszystko okej? - spytała lekko zaniepokojona Hermiona patrząc na zdenerwowaną przyjaciółkę.
- Jasne, wsiadamy? - spytała i nie patrząc na nikogo od razu ruszyła do powozu. Wszyscy popatrzyli na siebie zdezorientowani. - Jak tylko dostaniemy się do Hogwartu o wszystko ją wypytam. - obiecała sobie w duchu Mia*. Nic nie mówiąc ruszyli za rudowłosą do powozu.
Kiedy dojechali, było już bardzo późno. Wyszli od razu widząc przed sobą profesor od transmutacji.
- Panno Granger, panno Wesley, proszę szybko za mną. - powiedzaiła McGonagall. Dziewczyny spojrzały po sobie zdziwione. Co takiego mogło się stać?
- Jak wiecie prefekci naczelni mają wiele obowiązków, między innymi oprowadzanie pierwszoklasistów po Hogwarcie. - gryfonki pokiwały głowami. Hermiona przypomniała sobie dokładnie o liście, który dostała pod koniec wakacji z Hogwartu. Razem z Ginny były teraz prefektami naczelnymi Gryffindoru. Na początku zamiast Ginny miał nim być Harry, ale odmówił. Z czego trudno się dziwić. Potrzebował teraz więcej spokoju. A nowe obowiązki prefekta na pewno by mu w tym nie pomogły.
- Ministerstwo zażądało, żeby rozweselić pierwszoklasistów i dzięki temu nie stresować ich w pierwszy dzień w szkole. - im dłużej mówiła tym bardziej podnosiła rozgniewany głos.
- To nie wróży nic dobrego. - szepnęła Ginny. Hermiona także zaczęła zastanawiać do czego zmierza nauczycielka transmutacji.
- Więc… - ciągnęła dalej - musicie przebrać się za wróżki Winx. - odparła z dezaprobatom. To był jak grom z jasnego nieba. Dziewczyny popatrzyły na siebie w szoku, po czym jednocześnie wykrzyknęły.
- Co?!
Nauczycielka pokręciła głową z politowaniem. Po chwili szybko się opamiętały.
- Chce pani powiedzieć, że mamy się przebrać za jakieś latające stworzenia? - spytała podenerwowana Hermiona.
- Uspokójcie się. Mi to także nie pasuje, ale nie mamy na to wpływu. Po ostatnich wydarzeniach... Same rozumiecie. - odparła.
- Nie, nie rozumiemy. Była wojna ledwo kilka miesięcy temu, a ministerstwo chce nagle rozweselić wszystkich?! A co Oni robili kiedy to my walczyliśmy o życie?! - Ginny była oburzona.
- Nic nie możemy na to poradzić. - McGonagall spojrzała na nie, jakby próbując dodając im otuchy.
- Ginny uspokój się. Nie mamy wyjścia… Przebierzmy się szybko i skończmy to… - odparła cicho Hermiona. Sama była nieźle wkurzona. Ale co mogły zrobić? Za chwilę stały przed gabinetem profesorki. Widać tam było prefektów z innych domów. Byli nimi: Cho Chang oraz Terry Boot z Ravenclawu, Hanna Abbott i Susan Bones z Hufflepuffu i oczywiście Blaise Zabini i Draco Malfoy ze Slytherinu.
No super, gorzej być nie mogło. - pomyślała Hermiona i z kwaśną miną podeszła do Cho Chang, która akurat stała sama, ponieważ Terry rozmawiał z Blaisem i Draco. Razem z Ginny bardzo lubiły czarnowłosą krukonkę.
- Cześć Cho. - przywitały się zadowolone, że nie siedzą w tym same.
- Hej. - przytuliła je krukonka.
- Ty także uważasz, że to chory pomysł? - spytała Ginny czarnowłosą.
- Oczywiście! Wyobrażacie sobie paradować w czymś takim przed całą szkołą? - jęknęła.
- Ja nie mam takiego zamiaru. - warknęła Ginny.
- A czemu nie wiewiórko? - szepnął jej do ucha Blaise na co Gin podskoczyła i szybko odsunęła się od ślizgona.
- Odwal się Zabini! - krzyknęła.
- No popatrz Hermi, cóż za agresja. - Zabini uśmiechnął się przyjacielsko do Granger, co ona skwitowała szokiem.
- Diable czemu tracisz na nie czas? - spytał Draco, powoli zbliżając się do dziewcząt. Hermiona spojrzała wyzywająco w oczy arystokraty. W duchy przypominając sobie wszystkie słowa, które skierował do niej ślizgon. Nie jedną noc przez niego przepłakała… Ale koniec z tym, nie pozwoli mu znowu wnosić coś do jej życia. Mimo, że nie wydał wtedy Harrego, nie oznaczało to, że zmienił do niej stosunek i wcale się nie pomyliła…
- Głupia krukonka, agresywne czerwone zwierzę i szlama. - podliczył Malfoy patrząc z kpiną na Hermionę. Pod oczami znowu zapiekły ją łzy. Podniosła dumnie głowę i spojrzała na niego z nienawiścią. Jednak nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Zabini odezwał się pierwszy.
- Daj spokój Smoku.
Wspomniany wyżej Smok popatrzył z szokiem na Diabła wraz z trzema dziewczętami. Nastąpiła niczym nie zmącona cisza. Po chwili wyszła McGonagall ze strojami.
- Ginny, ty będziesz Bloom. - odparła podając jej strój. Od początku było to pewne, ponieważ Weasley nadawała się do tej roli idealnie ze względu na swoje rude włosy. - Hermiona zagra Florę, Hanna Stellę, Susan Techne, a Cho Muzę. - rozdała stroje po kolei. Granger przyglądała się swojemu strojowi z zaciekawieniem. Górowały w nim odcienie zieleni i różu, co nie było wcale takie złe, miała także duże skrzydła w tym kolorze oraz spódniczkę prawie do kolan z przodu i wydłużoną z tyłu jak reszta płci pięknej. Rozejrzała się. Wszystkie dziewczyny miały już stroje. Hannie i Susan chyba jako jedynym się to wszystko podobało. Westchnęła i spojrzała na Ginny.
- No mimo wszystko strój nie jest taki zły. - przyglądała się. - Wystarczy jeszcze spiąć włosy i wziąć buty do tego. - stwierdziła ruda.
- Draco, Ty będziesz grał księcia Skya, Blaise będzie Brandonem, a Terry... Ty będziesz udawał Helię. - kontynuowała.
Miona nie słuchała dalej, tylko razem z dziewczynami udały się do przebieralni. Susan musiała włożyć perukę. Reszcie to nie groziło gdyż miały włosy nawet podobne do baśniowych czarodziejek. Kiedy starsza gryfonka spięła włosy, ledwo poznała samą siebie. Zostawiła dwa pasemka z przodu i obejrzała się. Miała nadzieję, że inni też jej nie poznają. Taki wstyd. - pomyślała Brązowooka, podchodząc do przyjaciółek. Obie wyglądały ślicznie.
- Teraz czas na najgorsze. - szepnęła czarnowłosa.
- Ej, dziewczyny, damy radę. - stwierdziła rozpromieniona Ginny przeglądając się w lustrze.
- Nie mów, że Tobie to się podoba! - prawie krzyknęła Hermiona.
- Nie oczywiście, że nie. - odparła poprawiając włosy.
Hermiona podeszła do krukonki i razem wymieniły rozbawione uśmiechy.
- Chyba Ginny wczuwa się w rolę. - zaśmiała się Hanna.
- Ciężko zaprzeczyć. - odparła również rozbawiona Susan.
Po czym wszystkie razem wybuchły śmiechem. No może oprócz obrażonej, młodszej gryfonki.
- Dziewczęta, gotowe? - spytała profesorka.
- Tak. - odpowiedziały chórem.
- Więc czas zacząć ceremonię przydziału. - odparła i odeszła.
Miona wraz z resztą dziewcząt poszła za nią. Była coraz bardziej zaniepokojona. Tuż przed Wielką Salą zatrzymała się. Wzięła głęboki oddech i spojrzała niepewnie na drzwi.
- Ej, wszystko będzie dobrze. Najwyżej gęby opadną im na twój widok. - powiedział Blaise uśmiechając się pokrzepiająco. Dziewczyna spojrzała na niego zdezorientowana. W końcu odwzajemniła niepewnie uśmiech.
- Dzięki Zabini. - odparła i zdecydowanym krokiem ruszyła do Wielkiej Sali. Na salę mieli wejść w parach. Pierwsza para to była Ginny i Draco jako baśniowa postacie. Ruda była wściekle czerwona, tym bardziej, że Draco ciągle się z niej nabijał. Za nimi stali Hermiona i Terry jako para. Terry ciągle coś gadał bez ładu i składu. Hermiona jednak go wcale nie słuchała, pogrążona we własnych myślach. Za nimi stali Hanna i Blaise, który krzywiąc się patrzył na zalotne spojrzenie Hanny. Na końcu ustawiły się Cho i Susan. Które zdaniem Ginny miały najlepiej. Nagle usłyszeli głos dyrektora.
- Mamy dzisiaj dla Was niespodziankę. Żeby ubarwić przyjęcie uczniów pierwszej klasy przygotowaliśmy kilka bajkowych postaci.
- O Merlinie, co za wstyd. - rzekła Ginny cała podenerwowana.
- Nie gadaj tyle, tylko dawaj tą rękę. - warknął Draco.- Powinnaś się cieszyć, że tak dobrze trafiłaś. Ja mam gorzej. - powiedział patrząc się na nią z obrzydzeniem.
- Zamknij się, ty Tleniony Bałwanie!
- Nie tym tonem, Rudozwierzu! - syknął.
I nim Ginewra mu odpowiedziała drzwi Wielkiej Sali się otworzyły i zaczynało się to żałosne przedstawienie.
-Zapraszamy naszych prefektów-mówił Dumbledor
Weszli na sale. Wszystkie oczy były zwrócone na nich. Większość dziewczyn z uwielbieniem wpatrywało się w Dracona i Blaise’a - szkolnych przystojniaków, którzy ubrani w obcisłe kombinezony, ze sztucznymi mieczami i peleryną wyglądali jeszcze bardziej pociągająco. Kilka nawet westchnęło z zachwytu. Patrzyli na nich z rozbawieniem, a po chwili cała sala buchnęła śmiechem. Hermiona czuła się upokorzona. Zerknęła na swoich przyjaciół siedzących przy stole Gryffindoru próbujących ukryć śmiech. Była wściekła. Na ich miejscu sama by się śmiała… Ale w takiej sytuacji…
Doszli do końca sali, a każdy stanął przed stołem swojego domu, po czym usiadł przed miejscami dla pierwszorocznych, którzy dzięki temu poczuli się o wiele lepiej. Kiedy każdy mniej więcej się uspokoił, zaczęła się ceremonia przydziału. Siedzące przy stole Ginny i Hermiona czuły się coraz większymi kretynkami, większość spojrzeń padała na nich, po czym prawie każdy zaczynał się na nowo śmiać.
- Dłużej nie wytrzymam. - warknęła Ginny.
- Uspokój się. - mówiła Miona. - To jest nasz obowiązek. - odparła po chwili.
- Obowiązek obowiązkiem, a ja i tak mam zamiar zaraz stąd wyjść!
- Ginny, Ginny czekaj! - uspokajała ją, chociaż sama miała już serdecznie dość.
W końcu po ceremonii przydziału, dyrektor zaczął krótką przemowę:
- Drodzy Uczniowie! Witam tych starszych jak i tych młodszych. Mam nadzieję, że dobrze wykorzystacie wiedzę, którą tutaj nabędziecie. Chciałbym przypomnieć, że wstęp do Zakazanego Lasu i na 3 piętro jest zabroniony. Cisza nocna zaczyna obowiązywać od godziny dwudziestej drugiej. Nie wolno wam przebywać po tej godzinie gdzie indziej niż w swoich dormitoriach. Zapomniałbym, panna Ginny Wesley przeskoczyła rok i obecnie znajduje się na siódmym roku. Gratulacje! - powiedział Dumbledore. Gin na tę wiadomość szeroko się uśmiechnęła.
- Nie udałoby mi się bez Ciebie, Miona. - powiedziała Ruda. Hermiona uśmiechnęła się ciepło w stronę przyjaciółki.
- Na koniec proszę wszystkich prefektów, aby po oprowadzeniu pierwszorocznych przyszli do mnie, do gabinetu. To wszystko, życzę Wam smacznego! - Albus skończył przemowę. Na stołach pojawiły się różnorodne potrawy. Wszyscy zajęli się jedzeniem. Po jedzeniu prefekci zaczęli oprowadzać swoich podopiecznych po okazałym zamku. Po wszystkim zmęczone dziewczyny udały się pod gabinet dyrektora. Okazało się, że były tam jako pierwsze.
- Nie wiem jak Ty, ale ja jestem padnięta. - marudziła Ginny.
- Jeszcze chwila, wytrzymamy. - westchnęła zrezygnowana gryfonka. Po chwili przyszła reszta, wszyscy wyglądali na zmęczonych. Pogięte skrzydła i wygniecione ubrania, dawały znać o ciężkim dniu.
- Mam nadzieję, że to już koniec. - powiedziała Chang podchodząc do nich. Hermiona zapatrzona w Blaise’a nie zaszczyciła koleżanki nawet spojrzeniem. Ciągle zastanawiało ją to, czemu Blaise był dla niej taki miły i uprzejmy, jak jeszcze żaden ślizgon.
- Hermi, obudź się, wchodzimy. - Gin pomachała jej ręką przed twarzą.
- Już idę. - odpowiedziała jej przyjaciółka. Wszyscy weszli do gabinetu, ciekawi czego Albus Dumbledore od nich chce. Dyrektor gestem ręki wskazał im krzesła i kanapę. Kiedy usiedli, zaczął mówić po co ich tu sprowadził.
- Drodzy uczniowie, jako prefekci naczelni macie wiele nowych obowiązku, ale także przyjemności. Możecie chodzić po zamku po ciszy nocnej oraz wychodzić do Hogsmeade w ciągu tygodnia. Dodatkowo będziecie mieli wspólne dyżury o godzinie dwudziestej trzecie oraz osobne dormitoria które znajdują się na 3 piętrze gdzie tylko wy macie wstęp. - prawie wszyscy uśmiechnęli się na te wiadomości. - Jednakże, to na Was spada przygotowanie balów i imprez oraz to wy będziecie reprezentować szkołę na różnych wymianach i uroczystościach. A i jeszcze... - urwał patrząc na nich. - Przez kłótnie domów postanowiliśmy z radą nauczycielską, że prawie wszystkie lekcje obowiązujące, puchoni będą mieć z krukonami, a gryfoni ze ślizgonami. - Wszyscy popatrzyli na niego z szokiem wymalowanym na twarzy.
- Panie dyrektorze, pan żartuje, prawda? - spytała Hermiona.
- Ani trochę Panno Granger. Tak samo będziecie dzielić dormitoria. Jeden wspólny pokój - dwie łazienki, które znajdują się w pokoju wspólnym.
- Co?! Na pewno nie! - krzyknęła Ginny podnosząc się z krzesła.
Dyrektor spojrzał na nią uśmiechając się lekko.
- Rozumiem pani wzburzenie panno Weasley, ale uważamy, że tak będzie najlepiej.
Ginny usiadła bez słowa, a Hermiona zakryła twarz w dłoniach. Czyli będą mieszkać od teraz we czwórkę Ona, Ginny, Blaise i Draco. Oh, Godryku, co mnie jeszcze złego spotka? - myślała starsza gryfonka.
- Odesłaliśmy tam już Wasze bagaże. - mówił dalej Albus - dyżury będziecie odbywać w parach. W tym tygodniu zaczynają gryfoni. Dormitorium Waszej czwórki - spojrzał na gryfonki i ślizgonów - znajduje się na 3 piętrze na samym końcu po lewej stronie. Pilnuje je posąg Rycerza w Czarnej Zbroi. - Napisał na kartkach hasło, które brzmiało "Amortencja", na co dziewczyny mimowolnie się skrzywiły. Następnie podał kartki reszcie i powiedział, że ich dormitoria znajdują się na 2 piętrze na samym końcu na prawo, gdzie stoi posąg Białej Damy.
- To wszystko, możecie już iść. - odparł.
Dziewczyny z kwaśnymi minami powlokły się na 3 piętro, bojąc się co przyniesie następny dzień.

~*~

Mamy nadzieję, że Wasze oczekiwania zostały spełnione, a nawet Was zaskoczyłyśmy :D Następny rozdział pojawi się najpóźniej w środę, o godzinie 21. PROSIMY także zostawiać w komentarzach linki do Waszych blogów, z chęcią je przeczytamy ;)
Sofii i Lola :*


Zbetowane, 05.08.2015

Rozdział 1 Żyć dalej

''Jednakże w cieniach zmierzchu,
 w ciepłym szarym deszczu 
 czai się, choć jej nie pamiętasz,
 bolesna przeszłość.”
 

Obudził ją deszcz, który walił w dach Nory.
Był koniec wakacji. Harry pokonał Voldemorta. Wygrali wojnę, wygrali walkę o przyszłość. Hogwart został odbudowany w zaskakująco szybkim tempie.
Hermiona wstała i podeszła do okna. Deszcz padał coraz mocniej. Nie zapowiadało to pięknej pogody na przedostatni dzień wakacji. Wraz z Harrym przyjechała tu na początku sierpnia, chcąc w spokoju pomyśleć o zmarłych i nacieszyć się widokiem przyjaciół. Wojna w każdym pozostawiła wiele ran. Teraz jednak wszystko powoli wracało do normy. Wiedziała, że nie będzie jak dawniej. Jednak pocieszające było to, że była wśród osób, które kochała i którzy kochali ją. Uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienia o rodzicach. Odnalazła ich w Australii i przywróciła pamięć. Zajęło jej to sporo trudu, lecz było warto. Teraz znowu mieszkają w skromnym domku na obrzeżach Londynu.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju Hermiony oraz jej rudowłosej przyjaciółki, wtargnęła wspomniana chwilę temu roześmiana istota.
- Mionka! Wstawaj! - wrzasnęła mając nadzieję, że zrobi jej głośną pobudkę.
- Wstałam, nie krzycz tak! - odpowiedziała z uśmiechem.
- To rusz się, idziemy na śniadanie. - powiedziała Ginny ciągnąc Mionę za sobą.
W kuchni u Weasleyów siedziała już cała rodzina, łącznie z Harrym. Wszyscy śmiali się z wygłupów bliźniaków. No może oprócz ich matki Molly Weasley, która właśnie na nich krzyczała.
Dziewczyny mimowolnie się roześmiały patrząc na tę scenę. Dorośli faceci, którzy nadal zachowują się jak dzieci. Ale to właśnie był urok Freda i Georga. Usiadły przy stole spoglądając na zdenerwowaną matkę rudzielców.
- I żeby mi to było ostatni raz, jasne?! Chociaż przy Hermionie i Harrym zachowajcie odrobinę przyzwoitości! - powiedziała gromiąc ich wzrokiem, przez który wszystkim przeszły ciarki. Momentalnie zrobiło się całkowicie cicho nie licząc brzdęków sztućców. Po skończonym posiłku Harry, Ron, Ginny i Hermiona poszli na górę w spokoju omówić powrót do Hogwartu.
- Wiecie, że ostatnio spotkałem Malfoya? - powiedział zamyślony Harry, kiedy tylko cała czwórka rozsiadła się wygodnie w pokoju chłopców.
- No co Ty? Myślałem,że ten oślizgły śmierciożerca gnije w Azkabanie - stwierdził z przekonaniem Ron.
- Przestań, nie pamiętasz, że nie zdradził Harry'ego jak byliśmy w Malfoy Manor? - spytała z wyrzutem Hermiona. Rudzielec tylko prychnął.
- Tacy ludzie się nigdy nie zmienają. - odpowiedział z pogardą. Odpowiedziała mu cisza. Każdy miał swoje indywidualne teorie na temat Draco Malfoya. Tak naprawdę, pozostała trójka miała o nim odrobinę lepsze zdanie. (Choć żadne z nich nie powiedziałoby, że nagle zapałali przyjaźnią do ślizgona. Co to, to na pewnie nie). Jednak nikt nie powiedziało tego głośno. Po chwili całkowicie zmienili temat, zatracając się w przyjemnych rozmowach przy dudniącym o szyby deszczu.



***



Blaise szedł dziarskim krokiem przez długie i mroczne korytarze Malfoy Manor w poszukiwaniu swojego najlepszego przyjaciela. Lecz ten jakby zapadł się pod ziemię. W końcu znalazł go siedzącego w basenie, popijającego szklankę ognistej whisky i wyklinającego na cały świat. Diabeł momentalnie się cofnął. Widząc Smoka w takim humorze, wszystkiego można było się spodziewać, ale, że był to Diabeł z piekła rodem nie wycofał się, jakby to zrobiła większość społeczności o zdrowym umyśle, tylko uśmiechając się cwaniacko podszedł bliżej.
- Siema Smoku, okresu dostałeś, że taki wkurzony dzisiaj jesteś? -spytał uśmiechając się kpiąco.
- Zamknij się Zabini! - wrzasnął Smok ciskając szklankę w swojego najlepszego przyjaciela. Blaise zrobił szybki unik przybierając przy tym na twarz minę zbitego psa.
- Koniec, nikt mnie nie kocha, idę sobie. - powiedział rozżalony odwracając się plecami do Dracona.
- I to niby ja tutaj mam okres. - mruknął po nosem Draco tak, żeby Diabeł go usłyszał.
- Czyli jednak mi wybaczasz kochanie? - spytał Zabini pokazując w uśmiechu swoje białe, lśniące ząbki. Draco pokręcił głowę z politowaniem.
- Z kim ja się zadaję?
- Z zajebistym człowiekiem, o najseksowniejszym tyłku na świecie. - stwierdził z dumą Diabeł. Malfoy parsknął śmiechem. Jedyną osobą, która mogła zawsze poprawić mu humor był właśnie Blaise.
- Dobra. - zaczął Zabini nalewając sobie Ognistej do szklanki - Co Cię tak gnębi Smoku?
- Rodzicom coś obija. <od aut. Lucjusz Malfoy został skazany, lecz nie do Azkabanu dzięki swoim znajomościom, ale na pracę na rzecz mugoli i - o dziwo - zachował posadę w Ministerstwie. Nie tą samą co prawda, ale zawsze.> A tym bardziej ojcu. Ostatnio przeprosił mnie za życie przy boku Czarnego Pana. Starzy się szczerze kochali. - mówił, a na jego twarz mimowolnie wkradł się grymas. Draco Malfoy nie uznawał miłości. Dla niego coś takiego po prostu nie istniało. - Dobra nie okazywali sobie tego nie wiadomo jak, ale tam coś było, a kurwa mać teraz, to co się dzieje z nim, to jak jakiś wybuch w Miodowym Królestwie. Na brodę Merlina, jeszcze trochę i zwariuje pośród tej słodyczy. - skrzywił się.
- Stary, nie przejmuj się, szybko im przejdzie. Zajmijmy się lepiej sprawami większej wagi. Wracasz pojutrze do Hogwartu? - spytał zaciekawiony Blaise.
- Jasne, jeśli to pozwoli mi uniknąć patrzenia na te ckliwe uczucia rodziców. -odparł znudzonym głosem.
Oboje nie mieli jeszcze pojęcia jak bardzo te dwa lata zmienią ich życie, jak i ich samych.



***




- Ginny, wychodź z łazienki! Za 10 minut mamy wyjść, a my nadal nie jesteśmy gotowe! - krzyczała Hermiona przy drzwiach. - Ginny! -krzyknęła raz jeszcze.Wiedziała, że nie zdążą jeśli zaraz nie wyjadą. Zrezygnowana, usiadła obok drzwi modląc się, by przyjaciółka zaraz wyszła. Przechodzący obok Harry rzucił jej pokrzepiający uśmiech. Pierwszy raz w historii chłopcy przygotowali się szybciej niż one, a to tylko i włącznie dlatego, że zaspała! Nie zadziałał jej magiczny Budzik-ludzik, którego nastawiała przecież wczoraj wieczorem. Była pewna, że zadzwoni, a tak to nic! Spojrzała jeszcze raz na zegarek. - To koniec. - westchnęła i właśnie w tym momencie, los okazał jej łaskę i z łazienki wyszła uśmiechnięta Ginny. Jednak wystarczyło spojrzenie w kierunku Hermiony i zrzedła jej mina. Miona z szybkością Pansy biegnącej do "Dracusia", udała się w kierunku łazienki, nawet nie patrząc już na skruszoną przyjaciółkę. Umyła się, ubrała i uczesała długie lekko kręcone włosy. Spojrzała do lustra, wyglądała dobrze. Białe jeansy, świetnie współgrały z turkusową bluzą z wielkim czarnym sercem na środku, do tego szare trampki i była gotowa.
Hermiona wraz z Ginny trochę zmieniły z wyglądu. Wyładniały. Zaokrągliły się tu i ówdzie. Nieposkromione włosy Brązowookiej gryfonki wspaniale okalały jej twarz układając się fale, sięgając do pasa. Ginny także zapuściła włosy, choć były one odrobinę krótsze niż u Miony. Obie były średniego wzrostu.

Do łazienki wtargnęła Ginny ubrana w beżową sukienkę do kolan wraz z dżinsową kurtką i brązowymi czółenkami.
-Oh, Godryku, wyobrażasz sobie, że w wieku 16 lat matka nadal zabrania mi nosić koturny?! O Merlinie, z kim ja żyje? - spytała zrezygnowana dziewczyna spoglądając przez ramię Herm do lustra.
- Nie marudź tak, tylko bierz bagaże. O tej godzinie na pewno będą tłumy. -mruknęła pod nosem Hermiona nadal odrobinę obrażona na rudzielca za długie przetrzymywanie łazienki. Zrezygnowana, młodsza gryfonka powlokła się do pokoju, aby wziąć ich walizki.
- Dzieciaki, schodźcie na dół, pora ruszać! - nawoływał pan Wesley.
Wszyscy pośpiesznie ruszyli na dół po schodach. Po 20 minutach żmudnej jazdy latającym samochodem dotarli na stację King Cross. Biegiem ruszyli na peron 9 i 3/4. Po krótkim pożegnaniu z państwem Wesley. Wszyscy z wielką ulgą wepchali się do pociągu, od razu zaczynając szukać wolnego przedziału. Po chwili witali się z Luną oraz Nevillem.
- Luna tak się cieszę, że Cię widzę - powiedziała ściskająca ją Ginny.
- Ja też. - opowiedziała odwzajemniając uścisk. - Zdobyłam naszyjniki na ochronę przed kartusami*, chcesz jeden? - spytała z rozmarzonym uśmiechem.
Hermiona wraz z Ginny wymieniła rozbawione spojrzenia. Cieszyły się z widoku starej dobrej Luny.
Resztę podróży spędzili w miłej atmosferze opowiadając o wakacyjnych przeżyciach. Przy końcu przebrali się w szkolne szaty i szybko wysiedli z pociągu.
Nagle Ginny zamarła.
- Zostawiłam w pociągu różdżkę. - powiedziała zmartwiona.
- Pójść z Tobą? - spytała ze współczuciem Miona.
- Nie, nie trzeba. Jeśli możecie poczekajcie przy powozie. - odparła ruszając w drugą stronę. Po chwili była już w przedziale, w którym siedzieli podczas podróży. Niestety z szokiem odkryła, że różdżki tam nie ma.
- Na brodę Merlina, gdzie ona jest?! - pytała samą siebie, wychodząc na korytarz i opierając się o drzwi przedziału.
- Tego szukasz? - powiedział osobnik stojący za gryfonką uśmiechając się z kpiną. Młoda Weasley gwałtownie się obróciła spoglądając na postać stojącą na wprost niej. Zamarła, kiedy zorientowała się kto za nią stoi…

~*~

Przepraszamy, że urwałyśmy w takim momencie, wybaczcie nam ;* Mamy nadzieję, że Was to zaciekawi oraz zostaniecie z nami na dłużej :D Kolejny rozdział POSTARAMY SIĘ dodać do końca weekendu ;)
A i serdecznie przepraszamy za jakiekolwiek błędy ;d

Sofii i Lola <3

Zbetowane, 01.08.2015r.