niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 14 Malfoy Ty świnio! - Czyli powrót do normalności.


WITAMY! Przyszłyśmy z kolejnym rozdziałem:3 Czy jest dobry? Uważamy, że raczej kiepski, więc wybaczcie nam. Wena zrobiło sobie jak widać urlop. No cóż, bez daleszego zanudzania, oto nasz rozdział ;)

Sofii i Lola♥



,,Dziękuję im za to,że mnie wspierają,
za to, że pamiętają.''



19 września. Pewna gryfonka o brązowych włosach właśnie skończyła morderczy bieg. Musiała wyrzucić wszystkie myśli z głowy, które od paru dni nie dawały jej spokoju. Do tego doszły jeszcze kolejne. Dziewczyna ciężko westchnęła i usiadła na trawie spoglądając na tafle jeziora. Dziś były jej urodziny. Zastanawiała się jak to będzie. Miała nadzieję, że przyjaciele nie zapomnieli o jej małym święcie. Nie liczyła na nic wielkiego, wystarczyłoby jej małe wszystkiego najlepszego no i może mały czekoladowy torcik. Chociaż... Znając Ginny na pewno wymyśli coś niesamowitego. Była już koło głównego wejścia i zastanawiała się czy nie przejść się po błoniach, gdy nagle usłyszała nerwowe szepty.
- To jest o wiele za ciężkie - jęknął głos, zapewne należący do mężczyzny
- Nie marudź, do kolacji wszystko musi być gotowe - odparł drugi z pewnością należący do kobiety.
- To nie Ty to niesiesz - odparł gniewnie niski głos
- A od czego masz różdżkę? - spytała rozbawiona kobieta. Resztę rozmowy Hermiona już nie słyszała. Brązowooka nie zwlekała i szybko się schowała. Kiedy odgłosy ucichły, wychyliła głowę, aby sprawdzić czy nikogo nie ma. Odetchnęła, nie tego się spodziewała. Najpierw dziwna skrzynia u Hagrida, teraz jacyś ludzie, czyżby coś się szykowało? Gryfonka zmarszczyła brwi. Ewidentnie coś jej tu nie pasowało, a jeszcze nie przetrawiła wczorajszej rozmowy z Nott'em. Wykradł ostatni zmieniacz czasu McGonagall. Chciał odzyskać mapę, którą otrzymał od przyjaciela, chwile przed jego śmiercią, która nastąpiła w tajemniczych okolicznościach. Przynajmniej tak jej to wyjaśnił. Mapa musiała Theodorowi wypaść, kiedy wybiegał ze swojego domu podczas pożaru. On sam nie wiedział dokładnie o co w niej chodziło. Jednak wracanie do przeszłości, może poważnie uszkodzić teraźniejszość. Dlatego sam nie wiedział jeszcze czy chce to zrobić. Hermiona była szczerze zaciekawiona co rzeczona zguba kryje. Jednak ślizgon miał racje. Takie samotne wyprawy mogą się źle skończyć, co prawda ona sama używała zmieniacza czasu, lecz na potrzeby nauki. No właśnie!
- Muszę koniecznie pójść do biblioteki - stwierdziła i z zadowoleniem, skierowała się do swojego ulubionego miejsca w Hogwarcie.






                                                                        ***







Jeden z najprzystojniejszych chłopaków w Hogwarcie, wstał dzisiaj o dziwo zadowolony. Uśmiechnął się sam do siebie w lustrze. Poprawił włosy i ściągnął górę od piżamy. Przydałoby się wrócić do ćwiczeń. W końcu niedługo miał się odbyć nabór do drużyny. Spojrzał w lustro, oczywiście nie chciał zawieść swoich fanek. Tysięcy fanek. Zaśmiał się. Jak brzmiała jedna z tych mugolskich piosenek? - zastanawiał się - A tak! Wysportowane ciało, to wcale nie za mało. - roześmiał się. - Ej chwila, skąd ja kojarzę mugolskie piosenki? - pokręcił głowę nas swoją głupotą. Dzisiaj miał naprawdę dobry poranek. Szybko się ubrał i ruszył na zajęcia, po drodze mijając znajomych. Jego myśli wciąż krążyły wokół brązowookiej gryfonki, już parę dni ją ignorował. Sam nie wiedział dlaczego. Od chwili, kiedy zobaczył jej zaszklone oczy, przez niego... Poczuł wyrzuty sumienia. Odpędził jednak od siebie te niepokojące myśli. Ona jest szlamą. Malfoy do cholery weź się w garść. - warknęła jego podświadomość. Potrząsnął głową z niedowierzaniem. Jednak z jego twarzy nadal nie schodził uśmiech. Po chwili w tłumie zauważył czarnowłosą dziewczynę. Niewątpliwie, była nią Pansy. Blondyn spojrzał na nią swoimi stalowoszarymi oczami i uśmiech znikł mu z twarzy. Jego przyjaciółką, która niewątpliwie była w nim zakochana, zmieniła swoje dotychczasowe zachowanie. On sam powinien chyba zmienić swoje. W końcu ona zna go jak nikt, no może prócz Blaise'a. Za to ich ostatnia rozmowa nie była najlepsza. Powoli podszedł do ślizgonki od tyłu i położył jej rękę na ramieniu.
- Ej, wszystko ok? - spytał tym swoim zaczepnym tonem
Dziewczyna podskoczyła i obróciła się gwałtownie. Po chwili wyraz jej twarzy zmienił się diametralnie. Zmierzyła go groźnym spojrzeniem.
- Czego chcesz? – spytała. Chciała, aby jej głos zabrzmiał ostro, jednak udało jej się wyszeptać tylko, to jedno pytanie. Smok westchnął. W tej chwili maska obojętności szybko zeszła mu z twarzy.
-Ej już dobrze. Jeśli chodzi o Lenę, to i tak wróciła do Granger, ta szlama mnie wykończy .- wywrócił teatralnie oczami. Na ustach Parkinson mimowolnie pojawił się nikły uśmiech. Gdyby on wiedział, co się stało z nią i Granger.
-Okej, wybaczam Ci - odparła
- Ale ja Cię wcale nie przepraszałem. Malfoy'owie nigdy nie przepraszają. - powiedział wypinając dumnie pierś. Dziewczyna spojrzała na niego z pobłażaniem.
- Ty nigdy sie nie zmienisz - zaśmiała się cicho i poczuła jak jej serce bije coraz mocniej. Spojrzała w stalowoszare oczy chłopaka i zatonęła w nich całkowici. Jej piękną chwile przerwał donośny krzyk Blaise'a.
-Smoku!! Dawaj mordę stary! - krzyczał nadchodzący brunet, który po chwili przytulał swojego przyjaciela. Draco zaśmiał się szczerze.
- Diable, ja wiem, że Cię pociągam, ale zrozum, nie przy ludziach! Zresztą ja wolę dziewczyny. - odparł rozbawiony.
-Skąd wiedziałeś kochanie? - walnął blondyna w żebra Zabini. Pansy wraz ze wszystkimi naokoło szczerze się śmiała z wyczynów tej dwójki . Jedynie Ginny stojąca niedaleko nich, nie była rozbawiona sytuacją. Słyszała jak wczoraj Blaise umawiał się z Malfoy'em na popołudnie i jedyna szansa, aby go zaprosić na imprezę urodzinową Mionki, była właśnie teraz. Ruda westchnęła ciężko i ruszyła w kierunku ślizgonów.
-Blaise....Możemy chwile pogadać?- spytała zażenowana obecną sytuacją.
Zaskoczony chłopak obrócił się w jej stronę. Od razu rozpoznał głos wiewiórki. Po chwili na jego usta wpłynął cwaniacki uśmieszek.
- Mów, ja przed swoimi przyjaciółmi nie mam tajemnic- odparł szeroko rozkładając ręcę. Pansy spuściła głowę z zakłopotaniem. Blondyn za to spojrzał na Weasley z ironicznym uśmiechem. Ginny zaczerwieniła się mocno, wiedziała co mogą pomyśleć o tym inni, jednak ogłaszanie wszystkim naokoło o imprezie dla Hermiony na pewno nie było dobrym pomysłem. Więc musiała wypowiedzieć jedno proste zdanie:
- Ale na osobności.
Właśnie po tych słowach nastąpiła fala nieskazitelnej ciszy. Szybko, jednak minęła, a zamiast niej dało sie słyszeć gorączkowe szepty i śmiechy. Ruda była już naprawdę wściekła.
-Nie macie co robić? - warknęła. - Ktoś chce jeszcze dzisiaj zarobić szlaban? - spytała donośnym głosem. Oczywiście te słowa natychmiast poskutkowały.
-Idziesz, czy nie?- rzuciła pytanie w kierunku bruneta
-Idę, kochanie, idę- zaświergotał wesoło Blaise. Czyżby mu sie dzisiaj poszczęściło? Odeszli oboje odprowadzeni czujnym wzrokiem Malfoy'a.
- Najpierw Granger, teraz Weasley, co Ci jeszcze odbije? - szepnął sam do siebie, spoglądając już za niewidoczna dwójką.








                                                                    ***





- To co chcesz mi rzec wiewiórko?- spytał z cwaniackim uśmiechem Diabełek.
Dziewczyna zmierzyła go morderczym wrozkiem. Po chwili milczenia ze zrezygnowaniem opuściła ręce. Nie było sensu się teraz kłócić.
-Robimy imprezę dla Hermiony z okazji jej urodzin.Ostatnio widać, że... - urwała, zbierając myśli - ...lubicie się. - mówiła niepewnie.- I właśnie dlatego chcemy Cię na nią zaprosić. Zabini zdziwiony spojrzał na rudą. Po chwili zrozumiał, że gryfonka nie żartuje i mówi poważnie. Czy chciał przyjść na imprezę do swojej przyjaciółki? Oczywiście, że tak. Ej chwila.. my? - pomyślał Blaise
- Wy, czyli kto? - spytał podejrzliwie.
- No ja, Harry i Ron. - odparła spoglądając na chłopaka. Zabini zaśmiał się szczerze.
- Nie wierze nasz Wybraniec oraz Łasica chcą mnie zaprosić na przyjęcie? - spytał rozbawiony
- Jak nie chcesz to nie przychodź. - warknęła, obracając się. Chłopak jednak szybko ją pociągnął ją za rękę.
- Oczywiście, że przyjdę, dziękuję za zaproszenie- odpowiedział poważnie. Dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie. Intencje Blaise'a wydawały się szczere, więc po chwili wyjaśniła mu co i jak.
- Pewnie będę tam jedynym ślizgonem, co? - spytał z uśmiechem. Ruda zaśmiała się szczerze.
-Nie będziesz taki wyjątkowy, zapraszamy jeszcze Theodora - odparła z lekkim uśmiechem.
- Na Merlina, jak dobrze. -zaśmiał się. - A wiesz…- spoważniał, podchodząc coraz bliżej do dziewczyny. Ginny zaczerwieniła się po czubki uszu .Tą ciekawą, aczkolwiek straszną dla Weasley sytuację przerwał donośny głos kroków, a po chwili z zakrętu, ukazała się dobrze zbudowana sylwetka Theodora.
- O Nott jak dobrze, że Cię widzę!- uśmiechnęła się Ginny, szybko podchodząc do ślizgona. Blaise westchnął ciężko, ta mała znowu mu się wymknęła. Theodor zdziwiony przystanął przy dziewczynie. Gryfonka szybko wyjaśniła o co chodzi ślizgonowi, Nott także przyjął zaproszenie na dzisiejszy wieczór. Po zakończonej rozmowie ruda udała się na zajęcia, a chwilę za nią zaczęła iść dwójka ślizgonów, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia. Ten wieczór na pewno będzie ciekawy.






                                                                ***









Hermiona wyszła z biblioteki i skierowała się na lekcję z profesor McGonagall. Musiała się naprawdę spieszyć, zaczytała się w jeden z książek i nim się spostrzegła nastał czas zajęć. Nie mogła się spóźnić! Była już niedaleko. Szybko otworzyła, a raczej szarpnęła drzwi i weszła do sali. Napotkała groźny wzrok profesorki, więc cichutko poszła na swoje miejsce. Po drodze zdążyła zauważyć wredny uśmieszek jednego ze ślizgonów. Nie kogo innego jak... Malfoy'a. Usiadła w pierwszej ławce, o dziwo za ślizgonem. Blondyn wybrał specjalnie to miejsce, aby pozaczepiać trochę gryfonkę.
- No, no Granger. Nieskazitelna uczennica, się spóźniła? - syknął ślizgon, jak tylko brązowooka zajęła swoje miejsce.
- Odwal się Malfoy - odparła Miona. Nie dość, ze się spóźniła na lekcje, to jeszcze ta fretka będzie jej to wypominać.
- Nasza trójca znowu w komplecie co? - uśmiechnął się ironicznie. Harry uraczył ślizgona morderczym spojrzeniem. Za to Ron zdenerwowany od razu odwrócił się w jego stronę.
-Stól pysk Malfoy! - warknął
- Hoho, no patrzcie, wielkie zero się odezwało - roześmiał się, a wraz z nim kilku ślizgonów.
-Ron, proszę Cię, uspokój się. – Hermiona położyła dłoń na ramieniu przyjaciela. Naprawdę zdziwiły ją zaczepki ślizgona. Od kilku dni ją ignoruje, a tu nagle takie coś?  Mimo wszystko odetchnęła z ulgą. Może już zapomniał o ostatnim wydarzeniu?
-Ona, ma racje. Chcesz zarobić szlaban?- poparł dziewczynę Wybraniec.
- Co Łasico? Przyjaciele muszą Cię bronić? Jesteś taki biedny, że nawet słowa na Twoją obronę musi wypowiadać ktoś inny? - kpił Malfoy. Ron cały poczerwieniał ze złości.
- Już ja Ci pokaże Ty ślizgoński gadzie. - wysyczał rudzielec.
- Panie Malfoy, panie Weasley proszę o ciszę - usłyszeli głos profesor McGonagall i wszyscy natymiast ucichli. Mimowlnie na ustach ślizgona natymiast pojawił się uśmieszek tryumfu. Oparł się o ławę z widocznym zadowoleniem, cieszył się, że wszystko jest tak jak być powinno. Po chwili rozległo się ciche pukanie, a następnie do klasy weszła spóźniona Ginny wraz z dwoma ślizgonami. Wymruczeli przeprosiny i wszyscy udali się na swoje miejsca.
- I jak rozmowa z Weasley? - spytał Malfoy, po cichu Diabła, jak ten tylko zajął miejsce, obok blondyna.
- Całkiem dobrze. - odparł Theodor z zamyśleniem, siadając po drugiej stronie przyjaciela i odpowiadając zamiast Blaise'a. Smok zdziwiony uniósł brwi.
- Czy...
- Panie Malfoy! Proszę natychmiast się uspokoić. - zdenerwowała się nauczycielka transmutacji o czym świadczyły jej usta, układające się w tej chwili w cienką kreskę. Blondyn westchnął cicho, lecz już do końca zajęć się nie odzywał.









                                                                    ***






Hermiona szła wolnym krokiem na szlaban. Pomyśleć, że dostała go za kłótnie ze swoim wrogiem. Cieszyła się, że chłopak znowu ją zaczepiał. Powrót do normalności to z jednej strony  prawdziwa ulga. Spojrzała na Lenę, którą wzięła przy okazji na spacer. Pies zdawał się być zadowolony z faktu, że gdzieś wychodzi. Po drodze miała ją przejąć Ginny. Brązowooka na myśl o przyjaciółce posmutniała. Przyjaciele zapomnieli całkowicie o jej urodzinach.
- Oj malutka. - szepnęła uśmiechając się do psa. Na co ta odwróciła się do swej właścicielki z błyskiem w oku.
- Tak nisko upadłaś Granger, że z psem gadasz? - spytał, nadchodzący Malfoy z kpiącym uśmieszkiem. Dziewczyna natychmiast się spięła i uniosła wzrok. Jej oczy zarejestrowały tego ślizgona. Wstała i spojrzała na niego wyzywająco. O dziwo ślizgon wcale nie był nastawiony do niej wrogo. Ignorując jej bojową postawe, kucnął przy psie, a na ustach zamiast ironicznego uśmiechu, ukazał się szczery. Po chwili westchnął.

- Dobra Granger czeka nas szlaban.
- No co Ty nie powiesz. - burknęła zirytowana.
- No tak, prawie całkowicie zapomniałem, że to z Twojej winy. - odparł zamyślony.
- No wiesz! - fuknęła. - To wszystko Twoja wina. - powiedziała pokazując na niego palcem. Ślizgon uśmiechnął się ironicznie. Jak on uwielbiał ją denerwować.
- Chodź Lena, idziemy. - powiedziała pociągając psa za sobą, suczka jednak nie chciała się nigdzie ruszać z zadowoleniem trącała blondyna, aby ją pogłaskał. Brązowooka patrzyła na to wszystko z oburzeniem. Własny pies ją zawiódł.
- Zdrajca. - mruknęła, niechętnie przyglądając się poczynaniom zwierzęcia.
- Po prostu ona ma od Ciebie lepszy gust, Granger. - stwierdził zadowolony blondyn.
- Nie gustuje w narycystycznych dupkach Malfoy. - uśmiechnęła się słodko, czekając na reakcje arystokraty. Draco machnął na nią ręką. Nic mu dzisiaj nie popsuje humoru.
- A jak tam treningi, hmm..? - uśmiechnął się złośliwie. Dziewczyna zdziwiona spojrzała w jego kierunku.
- Zebrało Ci się na pogaduszki? - zmrużyła oczy.
- Ja chcę, tylko wiedzieć, czy już zdecydowałaś się zrezygnować. - powiedział, a cwaniacki uśmiech wpłynął mu na twarz.
- Prędzej za Ciebie wyjdę Malfoy!
- Da się zrobić. – mruknął.
- Chyba się przesłyszałam. - Hermiona złapała się za serce. - Przyznaj się Malfoy, brałeś coś? Upiłeś się? - zamyśliła się dziewczyna. Chłopak spojrzał na nią spod łba.
- Masz ciekawe pomysły Granger. Chętnie bym jeszcze pogawędził, a właściwie nie chętnie, ale muszę już iść, na razie Granger!
- Na razie? Co... szlaban! Malfoy Ty świnio! - Odpowiedział jej jedynie śmiech ślizgona.





                                                                             ***


Hermiona wracała wściekła ze szlabanu. Ten dupek ją rzeczywiście zostawił, a Filcha jak na złość nigdzie nie było i Malfoy'owi tym razem się upiekło. Marzyła już tylko o jednym: o swoim kochanym łóżku. Była wyczerpana. Sama musiała posprzątać wszystkie szatnie, na dodatek zapomniała różdżki, a nie chciała po nią wracać bojąc się reakcji woźnego. Przynajmniej dzisiaj zaczęła o wiele wcześniej.

- Hermiona! - usłyszała nawoływanie za sobą. - Poczekaj chwilę. - brązowooka odwróciła się i zobaczyła Ginny, która biegła w jej kierunku.
- Ginny, coś się stało?
- Jesteś mi bardzo potrzebna w Pokoju Życzeń. - powiedziała na jednym tchu ruda, kiedy podbiegła do Miony.
- A to nie może zaczekać do jutra? - spytała z nadzieją w głosie, bardzo chętnie pomogłaby rudej, ale nie dziś.
- Niestety, ale nie. Jesteś potrzebna mi teraz. - odparła Ginny, niedługo zaczynało się przyjęcie i wszyscy goście byli już na miejscu, a jej zadaniem było przyprowadzić Hermionę tak, aby nic nie podejrzewała .
- No dobrze, ale musimy się pośpieszyć, jestem bardzo zmęczona, musiałam sama dziś odrobić szlaban.
- Jak to, a Malfoy?- zdziwiła się ruda. Jako odpowiedź usłyszała prychnięcie i kilka niemiłych epitetów na jego temat.
- Zanim pójdziemy do Pokoju Życzeń, na chwilę wstąpimy do twojego dormitorium. - powiedziała szybko młodsza gryfonka .
- A po co?
- Musisz się przebrać.
- Co? A nie mogę iść ubrana tak? - spytała. Nie widziała najmniejszego sensu, aby się przebierać. Miała na sobie czarną bluzkę i dresy, a włosy uczesane w kucyk. - Czy aż tak źle wyglądam?
- Nie, ale nie będziemy same. - powiedziała Ginny, przyglądając się przyjaciółce i zastanawiając się w jakiej sukience będzie jej najlepiej.
- A kto tam jeszcze będzie? - spytała Miona, zaplatając ręce na piersiach. Coraz bardziej jej się to nie podobało.
- Harry, Ron i kilka osób- odparła ruda, wypowiadając ostatnie słowa prawie niedosłyszalnie.
- I dlatego, że będą tam Harry i Ron nie mogę iść w dresach?
- Nie, ale nie będziesz chyba chodzić po szkole w dresach, prawda? Nie wiesz, że o każdej porze dnia i nocy trzeba wyglądać jak bogini? Nie wiadomo kogo można spotkać. - mrugnęła do niej wiewiórka. Szczerze mówiąc Hermionie nie przeszkadzało, że jest teraz w dresach. Była tak wyczerpana, że było jej wszystko jedno co ma na sobie, ale chciała się jak najszybciej znaleźć w łóżku, więc odpuściła i poszła wraz z Ginny do dormitorium. Będąc w swoich czterech kątach rozpuściła włosy, przebrała się w czarne rurki i białą bluzkę z napisem: I Love my friends. Nie miała ochoty jej zakładać, zwłaszcza po tym jak Ginny przez kilkanaście minut namawiała ją żeby ubrała sukienkę. O godzinie 20: 54 w końcu dotarły pod drzwi Pokoju Życzeń. Ginny miała bardzo dobry humor, Hermiona zaś wręcz przeciwnie.
- Jesteśmy. - powiedziała ruda z szerokim uśmiechem i otworzyła drzwi. Gdy tylko Miona przekroczyła próg usłyszała głośne: „wszystkiego najlepszego!”, a tysiące balonów opadły w dół. Wyglądało to niesamowicie i byli tu jej wszyscy przyjaciele. Gryfonka bardzo się wzruszyła, nie spodziewała się imprezy urodzinowej, a ta przekroczyła jej najśmielsze oczekiwania. Gdy balony leżały już na podłodze zobaczyła ogromnego lwa z życzeniami i wtedy poleciały jej łzy z oczu.
- Oj, Miona, nie płacz. - powiedziała zatroskana Ginny i objęła przyjaciółkę.
- To wszystko jest przepiękne, dziękuje, że nie zapomnieliście o mnie. - powiedziała brązowooka, gdy doszła już do siebie i otarła łzy.
- No to co? Zaczynamy imprezkę? - zawołał Blaise, który spotkał się z falą entuzjazmu. Miona jak rażona piorunem spojrzała w stronę skąd dobiegał dziwnie znajomy głos. Nie mogła w to uwierzyć! Naprzeciw niej stał Blaise, a obok niego Theodor.
- Jak?- spytała, nadal nie wierząc własnym oczom.
- No jak to? Ostatnimi czasy zaprzyjaźniliście się, nie pamiętasz? - odpowiedziała pytaniem Ginny.
- Tak, pamiętam, ale ty...Harry i Ron...a oni ślizgoni...
- Tak, ale to są twoje urodziny i przekonałam jakoś chłopaków, aby ich zaprosić.
- Oh, dziękuje Ginny, jesteś cudowna. - odparła Miona, rzucając się przyjaciółce na szyję.
- Oj ruda, ruda jak chcesz mogę sprawić, aby ta impreza i dla ciebie była przyjemnością. - powiedział uśmiechnięty Blaise, podchodząc razem z Theo do gryfonek.
- Odwal się Zabini, chociaż tej imprezy nie zmieniaj w koszmar. - odparła Ginny i poszła do Luny.
- I jak, zaskoczona? -spytał Nott.
- Tak, bardzo. Nie spodziewałam się imprezy, a tym bardziej nie was na niej.
- Tak, my też nie spodziewaliśmy się zaproszeń, musieliśmy przyjść, nie mogliśmy przegapić takiej okazji. - odparł Theo z uśmiechem na ustach.
- I co, jak wam się podoba? -spytała Hermiona, z nadzieja, że odpowiedź będzie twierdząca.
- No, muszę przyznać, że twoi przyjaciele dobrze się spisali i na szczęście nie zapomnieli o ognistej, nie wiem ile bym wytrzymał bez niej wśród samych gryfonów.
- Dałbyś radę, nie dramatyzuj. - wtrącił się Theodor
- Oj bracie, bracie jesteś jeszcze za mało doświadczony. Nie wiesz, że ognista na wszystko pomaga? Theo w odpowiedzi przewrócił oczami i zaprosił Mionę do tańca. Przetańczyła z nim dwa utwory, później tańczyła z Blaisem, Harrym, Ronem i Nevillem. Około godziny 22 do Pokoju Życzeń przyniesiono tort. Był trzy piętrowy, pierwsze i trzecie piętro były koloru złotego, a drugie - czerwonego. Namalowany był na nim duży lew, który poruszał się po całym torcie, jakby chciał go przed czymś obronić. Na samej górze tortu była figurka Hermiony z dużą książką w rękach.
- Czas na tort! - krzyknęła Ginny, a wtedy ucichła muzyka i goście zebrali się wokół. Jego krojeniem zajęły się ruda i brązowowłosa. Po zjedzeniu tortu, przyszedł czas na niespodziankę.