wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 15 Granger szukającą.+ Konkurs?


 Zapraszamy na rozdział 15!:D Komentarze mile widziane :3
Następny rozdział powinien pojawić się dnia 13.03.2015 roku o godzinie 19:00 ;P


 Sofii i Lola :3






 Ginny obudziła się z błogim uśmiechem na ustach. Był dzisiaj dwudziesty września, dzień po urodzinach Hermiony, które wyszły lepiej, niż się z chłopakami spodziewała. Na szczęście była sobota, więc może spokojnie zostać jeszcze w łóżku. Na myśl o imprezie urodzinowej przyjaciółki uśmiech na jej twarzy mimowolnie się poszerzył.



- Czas na tort! - Krzyknęła Ginny a wtedy ucichła muzyka i goście zebrali się wokół. Jego krojeniem zajęły się ruda i brązowowłosa. Po zjedzeniu przysmaku, przyszedł czas na niespodziankę. Harry wraz z Ronem przynieśli wielkie pudło, zapakowane w kolorowy papier.
- Mamy nadzieję, że Ci się spodoba.- Mrugnął do Gryfonki Harry.
Hermionie zaszkliły się oczy.
- Nie musieliście. - Wyszeptała, patrząc na nich z czułością. Podeszła do pudła i  rozwinęła papier, jej oczom ukazał się ...telewizor?!
- Co..? Ale  jak?! - Dziewczyna była oszołomiona.
- Najnowszy model. - Stwierdził Ron z uśmiechem - Harry wybrał, specjalnie u Dumbledora, załatwiliśmy zasięg na twój sprzęt - zaśmiał się rudzielec.
- Harry opowiedział nam o tym ciekawym wynalazku. – Zaśmiałą się Ginny, wskazując na telewizor.
- Ale pokażesz nam jeszcze jak to działa, prawda? - Dopytywał się Ron.
- Oczywiście! Bardzo, bardzo Wam wszystkim dziękuję! Jesteście wspaniali! - Oznajmiła wszem i wobec i przytuliła trójkę swoich ulubieńców. Następne godziny minęły na pokazywaniu młodym czarodziejom jak działa telewizor. Nie mogli uwierzyć jak takie pudło wyświetla obrazki i to bez użycia magii! Nikt nie mógł się oderwać od oglądania a na koniec imprezy kilka osób zapowiedziało Mionie wizytę w dormitorium.






















Wszystko udało się idealnie, Hermiona była zachwycona a prezent okazał się świetny. Czego można chcieć więcej? Gryfonka popatrzyła na zegarek i ze zdziwieniem odkryła, że musi się już zbierać, bo inaczej nie dostanie śniadania. Szybko się ubrała, uczesała włosy i wyszła z pokoju. Ledwie otworzyła drzwi a już zobaczyła uśmiechniętą twarz przyjaciółki.
- I jak po imprezie? - Zapytała ruda, nim zaskoczona przyjaciółka zdążyła otworzyć usta, gdyż nie spodziewała się, że dziewczyna już wstała. Zazwyczaj sama budziła ją na śniadanie.
- Wszystko dobrze. Mieliście świetny pomysł z telewizorem, na coś takiego bym nie wpadła. - Odparła z szerokim uśmiechem Granger.
- I właśnie o to nam chodziło, tylko mam nadzieję, ze nie będą cię zbytnio nachodzić, żeby ciągle oglądać. - Odparła rozbawiona, po czym razem z Hermioną nakarmiła Lenę i Krzywołapa.
- Nie masz wrażenia, że Lenka przytyła? -  Zaniepokoiła się Hermiona.
- Po prostu ją przekarmiacie. - Stwierdziła Ginny ruszając do Wielkiej Sali.
- No, chyba....-  Dziewczyny przegadały całą drogę na śniadanie, wymieniając się swoimi spostrzeżeniami. Kiedy dotarły usiadły przy stole Gryffindoru, przywitały się z Harry'm i Ronem a potem zajęły się jedzeniem.
- Kochani, mam dla was niespodziankę… - Zaczął Albus Dumbledore i oczy wszystkich obecnych spoczęły na dyrektorze. - nadszedł już czas, aby ogłosić konkurs! – Po tych słowach w Wielkiej Sali zapanował szum rozmów. Nikt nie miał pojęcia, o co może chodzić.
- Z uwagi na to, jak dobre ostatnio zdobywacie oceny, postanowiliśmy zorganizować konkurs, w którym główną nagrodą jest wycieczka w góry na 10 dni!
Słychać było entuzjastyczne okrzyki i podniecone szepty uczniów. Każdy chciał zdobyć choć trochę wolnego. Hermiona od początku była zamyślona. Na urodziny od Blaise'a i Theodor'a dostała Błyskawicę i wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała oswoić się ze swoją nową miotłą. Jeszcze miesiąc i nabór do drużyny. Jeśli chciała wygrać zakład z Malfoy'em musiała dać z siebie wszystko. Dodatkowo została sprawa ze ślubem, Prefekci mieli pomóc w przygotowaniem uczniów i wystroju. Jednak tylko ona, Ginny, Harry i Ron  mieli zostać, aż do końca. W końcu Ginevra i Hermiona miały być druhnami a Ron jest ich kuzynem. Harry także dostał zaproszenie, na co reszta odczuła wyraźną ulgę. Nie chcieli zostawiać przyjaciela samego.  Tym bardziej, że Harry i Hermiona zamierzali spędzić święta z rodziną Rona. Mimo, że Potter pogodził się z Dursley'ami, wolał spędzić ten czas z przyjaciółmi oraz państwem Weasley, którzy traktowali go jak rodzonego syna. Rodzice dziewczyny zamierzali wyjechać. Tym razem na słoneczne Hawaje, na co Hermiona nie miała ochoty. Dla niej święta bez śniegu, nie były tym samym. Gryfonka była tak zajęta swoimi myślami, że ze zdziwieniem spostrzegła radość na twarzach innych.
- Co się dzieje Harry? - Spytała zaniepokojona.
Wybraniec spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nie słuchałaś Miona? Będziemy mieli konkurs! Jeśli będzie dotyczył on czegoś z eliksirów, to leżę - Westchnął okularnik. Mimo, że Snape zaczynał teraz lubić Potter'a, to nadal stresował go na tyle, aby miał on problem z przedmiotem, którego nauczał.
- Konkurs? - Powtórzyła.
- Tak kochani, konkurs!- mówił dyrektor, jakby czytając jej w myślach - Chcemy lepiej przygotować was do egzaminów oraz zachęcić do dalszej nauki! Dodatkowo, wielu z was chce liczyć tylko na siebie a w tych zadaniach będzie chodzić o to, aby polegać na swoim partnerze. W Hogwarcie ukryte są trzy przedmioty i wskazówki, co z nimi zrobić! - Dumbledore nagle przerwał kierując wzrok, w stronę drzwi Wielkiej Sali. Wszedł przez nie minister, którym został Artur Weasley oraz jego zastępca i syn Percy. Mimo, że ojciec Ginny nigdy nie chciał dostać awansu, to jednak rodzina Artura, oraz jego przyjaciele, przekonali go do objęcia tego stanowiska.  Percy kiwnął głową Ronowi, Hermionie i Harry'emu, po czym podążył dalej za rodzicielem z doniosłym wyrazem twarzy.
- A on znowu z tą swoją miną - Mruknął Ron.
- Za to Fred nauczył go żartować - Wyszczerzył się Harry.
- Cicho bądźcie i patrzcie!- Uciszyła ich Hermiona.
Cała trójka spojrzała w kierunku drzwi, gdzie wleciała skrzynia, a za nią pojawiła się pozostała dwójka czarodziei .Hermiona prawie od razu ich rozpoznała.
- Widziałam ich! - Szepnęła do Harry'ego i Rona. Chłopcy popatrzyli na nią zaskoczeni.
- Gdzie? - Spytał Harry.
- Wczoraj rano. Kłócili się. - Odparła skoncentrowana, na obserwowaniu ich.
- I dopiero teraz nam o tym mówisz?! – Zdenerwował się Ron.
- A kiedy miałam? Na urodzinach? - Syknęła. Ronald popatrzył na nią spode łba.
Kiedy wszyscy doszli do dyrektora, zamienił on słówko z ministrem, po czym on i Percy zajęli wolne miejsca koło Albusa, które dopiero teraz, przyjaciele zauważyli. Dumbledore spojrzał na pozostałą dwójkę czarodziei, którzy kiwnęli mu głowami i postawili skrzynkę. Były nauczyciel uśmiechnął się i spojrzał na pozostałych.
- Reszty dowiecie się w swoim czasie - powiedział dyrektor, po czym na stole zaczęły pojawiać się potrawy. Hermiona jadła wolno tosta z dżemem. Zastanawiając się, co może znajdować się w skrzyni. Nie zdążyła nawet dokończyć śniadania,  kiedy Ginny zaczęła ciągnąć ją w stronę wyjścia.
- Gin, o co chodzi? – Spytała opierając się rudej.
- Musimy jeszcze potrenować! - Uśmiechnęła się Weasley.
- Ale... mam jeszcze tyle nauki...- Jęknęła Granger.
- Hermiono, miałaś zaledwie dwa treningi, mój i tego wybryku natury. Musisz nauczyć się latać a co najważniejsze - musimy sprawdzić na jakiej pozycji jesteś dobra. - Stwierdziła Ginny. Dziewczyna  spojrzała na chłopaków z błaganiem w oczach.
- Chętnie byśmy Ci pomogli Hermiono, ale mamy nawał prac domowych. - Westchnął Ron. Harry pokiwał głową.
- Spotkamy się w Pokoju Wspólnym, wieczorem i.. wszystko obgadamy - Mrugnął do niej Wybraniec. Granger od razu zorientowała się, o co chodzi. Została jeszcze sprawa ze skrzynią. No tak.


















                                                                      ☆★☆









-Trzymaj mocno miotłę i odepchnij się nogami - Powiedziała Ginny, po raz setny, siedząc na swoim latającym przedmiocie, do Granger. -Zapomnij o wszystkim i wznieś się w górę, aby poczuć ten cudowny wiatr we włosach!
Takimi i innymi genialnymi tekstami ruda raczył swą przyjaciółkę. Gdyby nie zakład z Malfoy'em, noga Hermiony więcej by nie stanęła na boisku. Musiała się jednak przemóc i dostać do drużyny, bo inaczej...
- Dosyć tego! Jesteśmy tu już od 20 minut, a ty nawet na centymetr nie wzniosłaś się w powietrze.
- Co? A tak...przepraszam cię, zamyśliłam się.
- Hermiono wiem, że jest ci teraz ciężko, masz ogrom nauki i dodatkowe zajęcia, ale musisz zostać wybrana do drużyny. Pomyśl o minie Malfoy’a, kiedy zobaczy, że nasza drużyna zwyciężyła. - Więcej jej nie trzeba było mówić, samo wyobrażenie tego, motywowało dziewczynę do działania.
-Masz rację. Muszę się wziąć w garść, jeszcze pokaże tej tlenionej fretce na co mnie stać. - I nie czekając na nic, odepchnęła się od ziemi i wzbiła w powietrze. Miotła, którą dostała od Zabiniego i Nott'a okazała się wspaniała tyle, że Hermiona musiała się do niej przyzwyczaić i potrenować latanie.
Przez kilka następnych tygodni razem z Ginny codziennie przychodziły na boisko i trenowały. Widać było, że z dnia na dzień dziewczynie szło coraz lepiej, aż w końcu przyznała się przed sobą, że nawet to polubiła. Nie, to była drobna przesada. Znosiła to, póki co. Mijały tygodnie i kiedy Hermiona była w stanie już samodzielnie latać, nastał czas, aby wybrała pozycję, na której będzie grać.
- Może zostaniesz pałkarzem? - zastanawiała się Ginny, kiedy o poranku obie stały na boisku z niezbędnym sprzętem.
- Żeby znowu coś mi zrobiła? - Skrzywił się Blaise.
- Zamknij się, imbecylu! - Syknął Draco, zatykając usta przyjacielowi. Na ten głosy, obie dziewczyny szybko odwróciły głowy, jednak nikogo nie dojrzały. Ginny wzruszyła ramionami i obie wróciły do rozmowy.
Wiatr zawiał delikatnie, kiedy Blaise spojrzał ze zmęczeniem w stronę Dracona. Była w tej chwili czwarta rano. Co prawda, Zabini biegał, a nawet udało mu się ostatnio, znowu pobiegać z Hermioną. Ale na Salazara o czwartej rano?! Owszem biegali, ale około siódmej, najwcześniej o szóstej. Zresztą teraz, jak przyglądał się Gryfonce, dziwił się. Skąd ona bierze tyle energii? Nadal zgłaszała się na lekcjach. Nic się nie zmieniło. Zadania, referaty, zawsze na czas. Ale bieganie i jeszcze te treningi? Zaczął odczuwać wyrzuty sumienia w końcu, kiedy ruda trenowała ją rano, on starał się robić to jak najczęściej po południami. Dziękował Merlinowi, że ostatnio nie miał zbytnio czasu, bowiem Gryfonka, mogłaby zachorować z przemęczenia! Widać naprawdę jej zależy na wygraniu tego zakładu - rozmyślał Blaise, spoglądając na przyjaciela, który go tutaj zaciągnął.
Draco nigdy nie lubił wcześnie wstawać. Wysypiać się to podstawa. Jednak musiał się dowiedzieć jak idą jej treningi! Oczywiście nie sądził, że przegra. Wygrana była oczywista.  Jednak kiedy latała, zauważył w jej technice nauki Blaise'a.  Zaniepokoiło go to. Zmarszczył brwi w zamyśleniu. Dostrzec można było wyraźnie, także nauki rudej. A Diabeł i Ginny byli jednymi z najlepszych ścigających. Ruda kiedyś zastępowała Potter'a, jako szukająca i dobrze sobie radziła.
Kto wie co będzie dalej..?   
- Nie wiem Gin, na której pozycji chcę grać...- Westchnęła Hermiona.
- To może jednak będziesz tym pałkarzem? - Zastanawiała się Weasley.  – Tylko, że ty w ogóle nie masz cela, w dodatku nie jesteś zbyt silna.
- Dzięki - Sarknęła posępnie Hermiona.
Ruda zaczęła się przechadzać wokoło.
- To może obrońca?
-No nie wiem, coś mi tu nie pasuje...- Westchnęła Gryfonka. Była naprawdę zmęczona. W tej chwili, chciała jedynie wrócić do łóżka. Kochane cieplutkie łóżeczko, tylko jej!
- To może ścigająca? – Ginny wskazała na nią palcem. – Jesteśmy dobrym zespołem. - Uśmiechnęła się.
- To raczej nadal nie to...
- To zostaje nam pozycja szukającej!
- Oh, to może jednak...- Zaczęła Hermiona z obawą.
-Przestań, Miona! Masz dobry wzrok i coraz szybciej latasz na miotle. Zresztą przestałaś się już bać. Szukająca to idealna pozycja dla Ciebie.- Zapewniał ją przyjaciółka. Granger rozmyślała chwilę. W sumie, co jej szkodzi? Spróbuje. No i spróbowała. Szło jej dobrze. Ruda krzyczała do niej, aby robiła zwody. Rzucała różnymi rzeczami, aby Hermiona mogła poćwiczyć.
- Jest dobra - Szepnął do Malfoy'a Blaise, który nadal czatował z blondynem pod zaklęciem kameleona przy trybunach.
- Żartujesz ? Jest fanatalna! - Oburzył się młody arystokrata.
- Spójrz prawdzie w oczy Malfoy. Może nie teraz, ale za parę lat, mogłaby być, na równi z Tobą. Jeśli nie byłaby lepsza - Odparł Blaise z uśmiechem, patrząc za szybującą przyjaciółką.
Draco spiorunował go wzrokiem.
- No co? Prawdę mówię.- obruszył się Zabini.
- Potrzebuję przez CIEBIE Ognistej, draniu. - Sarknął Malfoy.
- Ty zawsze potrzebujesz Ognistej, stary. - wyszczerzył się Blaise.  Blondyn powoli pokręcił głową, ale się uśmiechnął, spoglądając na szybujące Gryfonki. Tym razem był to szczery uśmiech.
- Idziemy.- Stwierdził po chwili Draco, kiedy zmęczone dziewczyny zleciały na ziemię.
- Gdzie? - Zapytał zaskoczonych chłopak, ruszając za przyjacielem, jednak po chwili przywołał na twarz swój figlarny uśmiech i zdjął z siebie i blondyna zaklęcie.
 Gryfonki znowu usłyszały głosy. Obróciły się i tym razem zobaczyły  Ślizgonów idących w ich stronę. Łagodny wietrzyk, zmienił się w potężny wiatr i mimo, że słońce nadal  przyjemnie przygrzewało, można było poczuł chłód. Diabeł uśmiechał się do dziewczyn. Szedł wolnym krokiem, ubrany w dres. Koło niego, równym krokiem zmierzał Malfoy. Jego blond włosy, ruszały się w rytm wiatru. Z zamyśleniem skierował swój wzrok, ku Hermionie.
- Nadal się nie poddajesz co, Granger? - Zapytał zadowolony, kiedy doszli do Gryfonek.
- Nigdy, Malfoy - Odparła stanowczo Hermiona. Spojrzała mu w oczy, nie mogąc nic z nich wyczytać. Jak zwykle.
- Dobra rudzielcu spadaj, ja się tu nią zajmę - Powiedział Blaise, klepiąc Hermionę po ramieniu.
- Co? I jeszcze czego, patafianie? Ja ją tu uczę!
- Chyba próbujesz, ale Ci nie wychodzi. - Stwierdził złośliwie Blaise.
- Proszę?! To dzięki mnie Hermiona nie boi się już la....- przerwała Ginny szturchnięta przez Granger.
- Ginny! – Syknęła najmądrzejsza czarownica od czasów Roweny Rawenclaw.
- Przepraszam Miona. - Pisnęła Weasley. Hermiona była wściekła. Już wiedziała co się stanie, pewnie zaraz zaczną się z niej śmiać.
Czarodzieje od razu zrozumieli.
- Boisz się latać? - Zdziwił Draco. Po chwili na jego twarzy wkradł się kpiący uśmiech.
Blaise także spojrzał pytająco na Gryfonkę.  Hermiona poczerwieniała.
- No, no Granger. Chcesz się dostać do drużyny, a boisz się latać? - Zastanawiał się Draco.
- Bałam! - Warknęła Hermiona.
- Malfoy, nie przeginaj - Ostrzegł przyjaciela Blaise. Jednak ten nie zwracał na niego uwagi, tylko mówił dalej.
- Oj, Granger, Granger. Tchórzliwa Gryfonka. Całe życie tylko nauka i nauka. Pewnie nawet nie miałaś chłopaka - Zaśmiał się drwiąco, nie zauważając zaciskających się pięści Diabła. Podszedł bliżej do Hermiony - No co? Odebrało Ci mowę? Szla... – zaczął, jednak nim Hermiona zdążyła mu na to odpowiedzieć,  a Ginny rzucić się na niego z pięściami, blondyn został powalony przez Blaise'a, zanim dokończył mówić to słowo. Draco był tak zdziwiony, że nie zareagował. Miał rozciętą wargę i ze zdziwieniem spoglądał na Zabiniego.
- Przegiąłeś, stary. - Odparł diabeł spoglądając na blondyna. Objął ramieniem zaskoczoną Hermionę oraz chwycił za rękę Ginny, która od razu zaczęła się wyrywać i ruszył w kierunku zamku.









                                                                   ★☆★☆












Wybawczyni świata siedziała aktualnie w bibliotece, próbując skoncentrować się na nauce. Już nie pamiętała, kiedy ostatni raz miała taki kłopot z zajęciami. Koło niej leżały dwa wypracowania Potter'a i Weasley'a, które obiecała sprawdzić. Marszcząc brwi przypominała sobie rozmowę z chłopakami, wieczorem, w dzień obwieszczenia konkursu. Zastanawiali się na, o co chodzi. Nie zdążyli nawet porozmawiać z tatą Rona i Percy'm, bo oboje spędzili cały czas z dyrektorem. Ginny co prawda wysłała list do Artura, ale ten dużo w nim nie wyjaśnił. Z tego co się dowiedzieli, to nagrody mają zostać ufundowane przez Ministerstwo. Potter proponował, aby przekraść się do skrzyni, ale owa rzecz szybko została przeniesiona i mimo usilnych poszukiwań Harry'ego, Rona i Hermiony, nadal nie było wiadomo, gdzie skrzynia jest  schowana oraz co zawiera. Gryfonka z westchnieniem zabrała się do własnego wypracowania nad eliksirami. Snape dał im popalić. Dziewczyna ze zdenerwowaniem, odgarnęła loki, które padały jej na twarzy. W końcu związała niesforne włosy. Po skończonej pracy, zaczęła błądzić oczami  po tekście, sprawdzając czy wszystko zrobiła dobrze. Ciągle miała przed oczami scenę, która rozegrała się niedawno między Zabini’m a Malfoy’em. Nigdy by się tego nie spodziewała.
- No, wreszcie jesteśmy! - Westchnął Harry, siadając obok przyjaciółki, która otrząsnąwszy się z myśli, zaczęła na nich spoglądać. Widać było, że oboje z Ronem dopiero co wrócili z boiska. Byli zakurzeni i mocno spoceni.
- Powinniście iść najpierw pod prysznic. - Stwierdziła Hermiona, marszcząc nos. - Pani Prince się wścieknie jak jej tutaj coś pobrudzicie.
- Spoko Hermi, nie przejmuj się! - Wyszczerzył się Ron. Gryfonka spojrzała na niego mrużąc z niezadowoleniem oczy.
- Gdzie Ginny? - Zaciekawił się Harry.
- Z koleżankami - odparła Hermiona, pakując swoje rzeczy do torebki.
- Dean się od niej odczepił?- Spytał mimochodem Ron, lecz na jego twarzy widać było słabo skrywane napięcie.
- Ron, Ginny nie ma siedmiu lat. Zrozum, to normalne, że umawia się na randki. - Odparła dziewczyna odwracając się od przyjaciela.
- Oczywiście, ale czy to musi być Thomas? - Jęknął rudzielec.
- Nie udawaj, że chodzi o niego - Roześmiał się Harry.- To dobrze, że znowu się zeszli, przynajmniej Dean nie chodzi już taki przybity - Stwierdził Wybraniec.
Hermiona pokiwała głową, po czym we trójkę wyszli z biblioteki.
- Nie masz nic przeciwko, abyśmy wpadli dzisiaj do Ciebie? - Wyszczerzył się Harry.
- Chodzi o konkurs? - Hermiona uniosła brwi.
- Nie, o telewizor. - Odparł z rozmarzeniem Ron.
- Powinniście się poczuć! Za rok owumenty!
- No właśnie! Dopiero za rok. W sumie, mamy jeszcze dwa lata nauki w Hogwarcie - Uśmiechnął się Potter.
- Aż dziwne, no nie? A wydawałoby się jakbyśmy przyjechali wczoraj - Roześmiał się Weasley, przyśpieszając. Kiedy dotarli do Wieży Gryffindor'u,  przystanęli.
- To widzimy się wieczorem? - Upewniał się Harry. Hermiona uśmiechnęła się twierdząco,  po czym szybkim krokiem udała się do własnego dormitorium.







       




                                                                ★★★













 W  Pokoju Wspólnym Hermiona zastała Dracona. Blondyn stał oparty o fotel, w zielonym dresie. Włosy miał w całkowitym nieładzie, jakby dopiero co wstał z łóżka. Zamyślony na początku nie zauważył Gryfonki, dopiero trzask zamykanych drzwi, od jej dormitorium dał mu znać, że właśnie wróciła, gdziekolwiek była. Westchnął. Draco miał dzisiaj nie za ciekawy dzień. Po pierwsze okazało się, że Hermiona jest coraz lepsza. Źle. Po drugie w jej obronie uderzył go Blaise. Bardzo źle. Po trzecie zabrakło Ognistej. Bardzo, bardzo źle. Popatrzył na pustą szklankę. Przez cały dzień ignorował Blaise'a. Przyjaciel próbował z nim porozmawiać na lekcjach, ale blondyn z miną obrażonego dziecka tylko odwracał głowę. Zamyślił się. A może by tak schować się gdzieś przed Zabini’m? Nie, to nie ma sensu. Zresztą co on, tchórzliwy Puchon? O nie! Malfoy'owie nie tchórzą, przynajmniej nie od razu. Będzie musiał z nim w końcu porozmawiać... A to wszystko przez głupią Gryfonkę. Blondyn cisnął pustą szklankę w równoległą ścianę. Odłamki szkła poleciały we wszystkie strony. Jednak on nic sobie z tego nie robił. Był zły nie tyle na Zabini’ego, ile na siebie. Walnął pięścią w ścianę. Przecież nie chciał tego zrobić... Nie chciał jej zranić...
- Malfoy do cholery, co tu się dzieje?! - Krzyknęła Hermiona wpadając do pokoju. Arystokrata spojrzał na nią. Przez tyle czasu ją nienawidził. Nadal nienawidzi. Lubił ją denerwować, zresztą nadal lubi. To co jest z nim nie tak?
- Granger.- zdołał powiedzieć tylko.
- Coś Ty znowu zrobił?  - Zdenerowała się Hermiona - Nie możesz się zmienić? - Warknęła.
- Nie.- Odparł sucho. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że już zaczyna się zmieniać. Ona zaczęła go zmieniać.