sobota, 8 listopada 2014
Rozdział 12 Malfoy co Ci jest?
A oto przed Wami długo wyczekiwany rozdział 12 :-) Mamy nadzieję, że się spodoba i że będziecie komentować
Sofii i Lola :*
"Kto nie potrafi pytać, nie potrafi żyć"
- Nie wierze, że to Ty! - krzyknęła Wesley
-Wy się znacie Ginny?-spytała Hermiona, nie próbując ukryć zaskoczenia
-Tak- odparła Elizabeth- Ginny to moja daleka kuzynka-mówiła wesoło
Miona przyjrzała się jej. Kuzynka Ginny była szczupła i zgrabna. Jak wszyscy w rodzinie Wesley'ów miała rude włosy. Krótko ścięte, ogniste Loki okalały jej twarz, przy czym jej błękitne oczy hipnotyzowały wszystkich dookoła. Hermiona widziała na pierwszy rzut oka, że Well nie jest spokojną osobą. Poczuła sympatie do tej żywej osoby. Uśmiechnęła się i przedstawiła jej i Izaakowi.
-Tak się cieszę, że Cię tu spotkałam Ginny- mówiła dalej błękitnooka- Oczywiście Ciebie też Hermiono,a i proszę mów mi Bello. Tak naprawdę ślub tutaj to miała być niespodzianka dla całej rodziny, także proszę nie zdradzaj rodzicom i braciom rudzielcu, że to właśnie tutaj odbędzie się mój ślub, dopóki zaproszenia nie zostaną dostarczone. Wysłaliśmy je dopiero wczoraj i wiadomo,że tak szybko nie zostaną dostarczone. Oczywiście możesz powiedzieć o tym Ronowi, zresztą z nim także chciałabym porozmawiać. Tak dawno się nie widzieliśmy... A jeszcze tyle nas czeka z tymi przygotowaniami...Oh, wpadłam na genialny pomysł! Może zechciałybyście zostać moimi druhnami?-spytała rozradowana
Dziewczyny spojrzały na nią zaskoczone. Hermiona nie wiedziała, co odpowiedzieć. Z jednej strony bardzo chciała zostać druhną. Był to dla niej wielki zaszczyt, ale... Treningi do Qudditch'a, obowiązki Prefekta, nauka, Pokój Wspólny ze Ślizgonami...oraz biorąc pod uwagę ostatnie przykre okoliczności.... nie była pewna czy ma na tyle siły. Jednak zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć odezwała się Ginny.
-Oczywiście! Będziesz mieć przy sobie najlepsze druhny w całym Wszechświecie-odparła Ruda przytulając kuzynkę i puszczając oko Mionie.
-Na Merlina! Cudownie! Prawda kochanie?-zwróciła się do swojego narzeczonego
-Oczywiście-odparł Herberts
Granger wydał się on czarodziejem o chłodnym usposobieniu. Był kulturalny i małomówny. Wydawał się być spokojnym człowiekiem. Ciemne blond włosy idealnie opadały mu na czoło. Był wysoki i dobrze zbudowany. W charakterze, całkowite przeciwieństwo wesołej Belli. Cóż, podobno przeciwieństwa się przyciągają prawda? Mimo wszystko tworzyli piękną parę.
Moi drodzy, wszyscy się cieszymy z tak nieoczekiwanych wiadomości o pokrewieństwu Panny Wesley i Panny Well, jednak przydałoby się omówić szczegóły. W końcu po to tutaj przyszłyście prawda?-spytał Dumbledor patrząc z lekkim uśmiechem na Ginewre i Hermione. Obie pokiwały zgodnie głowami.
-Rozmawiałem już z resztą Prefektów- ciągnął dyrektor Hogwartu-w tym roku wszyscy uczniowie będą mieli wcześniej wyjechać do domu na święta, ze względu na remont w Zamku. Mimo, że odbudowaliśmy go całkowicie, nadal zostały drobne rzeczy, które mamy zamiar poprawiać. Na ten okres Wierzę Gryffindor'u i Pokój Wspólny Puchonów, oraz parę klas i 3 piętro pozamykamy. Postanowiliśmy, że Prefekci, oraz wybrana grupa uczniów, pojedzie do domu parę dni później niż reszta. Myślę, że rodzice nie będą mieć nic przeciwko temu. Oczywiście nie będziemy nikogo zmuszać do zostania.
-Ale panie profesorze, gdzie będziemy przez ten czas mieszkać?-spytała Hermiona
-W dormitoriach u ślizgonów lub krukonów- mówił dyrektor-Kilku gości, którzy nigdy nie byli w tych rejonach także dostaną dormitoria, a reszta osób ma zapewniony hotel, w Hogsmade-rzekł dyrektor- jeśli chodzi o przygotowywania do uroczystości, to przygotowanie ceremonii w ogrodzie przydzieliłem Prefektom z Ravenclaw i Huffelpuff. Wy za to, wraz z Panem Malfoy'em i Zabinim, będziecie się zajmowały gośćmi. Liczę na Was-odparł dyrektor przyglądając się gryfonką. Obie dziewczyny ze zdziwieniem wpatrywały się w dyrektora.
- To wszystko załatwione! Oczywiście będziecie musiały ze mną pójść do sklepu i wybrać suknię ślubną i tego typu rzeczy- mówiła z uśmiechem Well. Brązowooka sama uśmiechała się, kiedy słuchała paplaniny Belli. Kto wie ? Może być ciekawie.
Jednak kiedy wyszła z gabinetu dyrektora nie była już taka pewna.
-Wiem co mi powiesz-odezwała się Ginewra, wyrywając ją z zamyślenia- Widziałam, że chciałaś odmówić, ale to jest nam potrzebne. Wiem, że będziemy mieć nowe obowiązki, ale przyda nam się rozrywka. Nie gniewaj się na mnie-odparła źle intepretując jej poważną minę.
- No tak, ALE nie powinnaś za mnie podejmować żadnych decyzji-powiedziała wracając do sytuacji z Bellą i druhnami, marszcząc czoło- Wiesz ile my mamy teraz nauki?! Nie dość, że jest sprawa z Pansy, to jeszcze obowiązki Prefekta, a Ty nie pytając mnie o zdanie zgadzasz się-fuknęła spoglądając na przyjaciółkę, którą opuszczał dobry humor i wydawała się być jakaś nieobecna.- Ginny co się dzieje? W ogóle mnie nie słuchasz-prychnęła
-Przepraszam, przypomniałam sobie o pewnym wydarzeniu-zaczerwieniła się ruda
Granger uniosła pytająco brwi, czyżby coś ją ominęło?
-Bo wiesz...wczoraj jakoś obie nie miałyśmy na nic czasu...i nie zdążyłam Ci powiedzieć, że... całowałam się z Zabinim- wyszeptała Wesley czerwieniąc się, o ile to możliwe jeszcze bardziej
- Ccoo?-Brązowooka była w szoku- Ale jak? Gdzie? Kiedy?!-pytała podnosząc głos
-Wczoraj jak zabrał mi moją nocną koszulę-mruknęła- wpadłam na niego i mnie pocałował, a ja, a ja mu oddałam ten pocałunek! Nie wiem co mi się stało! Jak go dopadnę, to go uduszę! Na Merlina!-wykrzyknęła
-Ty żartujesz prawda? Specjalnie zmieniasz temat ?-zaniepokoiła się Granger
-Nie-odparła poważnie Wesley
-To skoro jesteśmy już na tym etapie, to wczoraj Draco widział, jak płacze po tym, jak nazwał mnie po raz kolejny szlamą-mówiła wywracając oczami, ale w oczach widać jak przez chwilę zaiskrzyły łzy
-Oh Mionka- wyszeptała Wesley zatrzymując się i przytulając przyjaciółkę-nie przejmuj się tym-szepnęła jej do ucha
- O, cześć dziewczyny!-powitał je uśmiechnięty Harry wychodząc z za rogu korytarza-Dobrze, że Was spotkałem, musimy pogadać-odparł poważnie
Gryfonki spojrzały na niego zamieniając się w słuch.
-Musimy wreszcie ustalić plan działania w związku z Ronem. Bo zaczyna być już coraz gorzej-westchnął
Hermiona uśmiechnęła się.
-Wkraczamy do akcji-powiedziała głośno
Dzień był naprawdę piękny. Delikatny wietrzyk owiewał osoby znajdujące się na błoniach. Słońce świeciło jasno, otoczone przez parę białych chmurek. Uczniowie z chęcią wychodzili na świeże powietrze korzystając z ostatnich ciepłych dni w tym roku.Widać było uśmiechnięte twarze dziewczyn otoczone przez grupkę chłopaków, a także zaczytanych uczniów, szykujących się do następnej lekcji, siedzących w cieniu drzew. Wszyscy byli radośni i szczęśliwi. Dean strzelał fajerwerkami z podobiznami nauczycieli, które kupił w sklepie braci Wesley. Wszyscy zachwycali się kolorowym podobiznami. Jedna, jedyna osoba posiadała tylko zły humor w tamtym momencie. Był to Draco Malfoy. Przez cały dzień nie mógł myśleć o niczym innym jak o Granger. Czemu? No właśnie czemu? Nie wiedział, ubrany w drogi dres, mijał uczniów udając się na boisko do Qudditch'a. W ręku trzymał najnowszy model miotły, którą dostał od ojca. Śmigała jak błyskawica. Widział, że jedyne co go odstresuje i może pomoże pozbyć się z głowy nieznośnej gryfonki to właśnie latanie. Czyli to co poza Ognistą i dziewczynami uwielbiał najbardziej. Przechodząc nie zwrócił nawet uwagi na osobnika stojącego z markotną miną nad jeziorem. Był to Ron Wesley.
-Weż się idioto w garść-mruczał do siebie, zerkając z ukosa na stojącą niedaleko Lavander.
Dobra idę,nie no co ja gadam-walczył z myślami i z samym sobą, przeczesując włosy palcami. Z markotną miną mijając Dracona Malfoy'a, który spojrzał na niego i już miał rzucić jakąś kąśliwą uwagę, kiedy Ronald całkowicie go ignorując, poszedł dalej swoją drogą.
-To już szczyt wszystkiego-mruczał do siebie Malfoy- Nawet Wesley nie widzi, że idę koło niego-myślał zirytowany. Po chwili dotarł na miejsce, ale zobaczył, że nie jest sam. Na miotle siedział już jego...znaczy siedziała. Siedziała?!
-Pansy?!-krzyknął, był pewny, mimo, że osoba ta latała wysoko nad nim nie było wątpliwości. Genialnym wzrokiem szukającego od razu rozpoznał ją i jej miotłę, która należała do Zabiniego.
Hermiona wyszła wolnym krokiem z zamku i w zadumie spoglądała na wszystkich dookoła. Wiedziała, że koniecznie powinna pójść w tej chwili do biblioteki, ale całkowicie opuściły ją siły. Razem z Harry'm i Ginny obmyślili jak zachęcić Rona do działania. Jeszcze dzisiaj mają mu przedstawić cały plan. Z uśmiechem wyobrażała sobie reakcje przyjaciela. Kto by pomyślał, że wszystko tak się skończy ? On i Lavander. Ginny i Blaise. Brązowooka skierowała się w stronę jeziora. Bardzo by chciała by Blaise i Ginny się zeszli. Zatrzymała się. Ona chce by jej przyjaciółka związała się ze ślizgonem ? Czy świat zwariował ? Westchnęła. Naprawdę polubiła Blaise'a i Theodora. Traktowała ich jak przyjaciół, ba miała ich za przyjaciół... ale czy na pewno ? Nie powinna być ostrożniejsza ? Czy nie za dużo tych pytań? A co z Pansy ? Co z tajemnicą Theodora? Te pytania nie dawały jej spokoju. Wydawało się, że minęły miesiące, a minęło zaledwie parę tygodni. Usiadła spokojnie, zauważając po chwili, że nie jest sama. Nieopodal siedział...Draco Malfoy.
Po widoku Pansy na miotle, Smok odszedł. O dziwo nie rzucił jej żadnej ciętej uwagi, ani nic, ale ostatnio ślizgonka zaczęła się dziwnie zachowywać i wolał jej teraz nie przeszkadzać. Chciał pobyć teraz sam, poukładać swoje myśli, jednak mu się to nie udało, bo obiekt jego myśli akurat spoglądał w jego kierunku.
- Malfoy jest tyle miejsc w Hogwarcie, a Ty musiałeś znaleźć się właśnie tu ? -warknęła Hermiona wstając
- Granger, pyskata jak zwykle. O uważaj jak wstajesz, bo spódniczka Ci się podwija-uśmiechnął się złośliwie
Hermiona zarumieniła się na te słowa. Czy on zawsze musiał wyprowadzać ją z równowagi?
- Nie masz nic lepszego do roboty Wielki Księciu Slytherinu ?- spytała z sarkazmem
-Niestety Granger, będę musiał zostać tu chwile i znosić Twoją brzydotę
- A co kolejna ciekawa zdobycz Ci uciekła ? -syknęła
- Wątpisz w moje talenty ? Każda chce być moja, są nawet zapisy i zakłady, którą wybiorę pierwszą. Zdziwiona ?
Miona przewróciła oczami z grymasem obrzydzenia na twarzy.
- Dzięki Merlinowi Malfoy, że są jeszcze takie dziewczyny, które widzą, jaki jesteś.
- Czyli jaki ? Słodki ? Zabawny ? To chciałaś powiedzieć Granger ?- spytał zbliżając się do niej. Gryfonka zagotowała się ze złości.
- Nie. Za to jesteś paskudny, kłamliwy, tchórzliwy, wredny, sarkastyczny, obrzydliwy, podły, skupiony tylko na sobie, złośliwy, BRZYDKI, gburowaty, ohydny, denerwujący, irytujący, BRZYDKI, mający innych za nic, zarozumiały, dziwaczny, nudny, BRZYDKI- wycedziła
- Hoho Granger, nie przesadzasz przypadkiem ?-spytał uśmiechając się ironicznie. Uwielbiał ją denerwować.
Brązowooka nie wytrzymywała, on wyraźnie z niej kpił.
- To do zobaczenia Granger, a i nie płacz już więcej z mojego powodu-mówił puszczając jej oko na pożegnanie i odchodząc szybko, nie dając całkowicie czerwonej dziewczynie dojść do słowa.
-Malfoy co Ci jest ? - spytała spoglądając za nim. Cała ta rozmowa, niby taka sama, a jednak inna. Ani razu bowiem, nie nazwał ją szlamą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podoba mi się. Rozdział może i jest takim zapychaczem między akcją, ale czasami potrzeba takiej luźniejszej atmosfery, a Wy ją tutaj pięknie ukazałyście. Oczywiście muszę pochwalić za coraz lepsze opisy oraz za scenę z Draconem. Niby nic, krótka wymiana zdań, a cieszy. Tego mi było trzeba. Przyjemny i ciekawy rozdział na koniec dnia. Brawo dziewczyny! :*
OdpowiedzUsuńAwww... Uwielbiam Dramione. A twój blog jest cudowny.
OdpowiedzUsuńJa prowadzę bloga o Ich dzieciach. Nie koniecznie wspólnych ;p
Ja byście mogły napiszcie w komentarzu co sądzicie.
Pozdrawiam :
http://dosis-sola-venenum.blogspot.com