sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 13 Zmieniacz czasu.


Kochani czytelnicy! Cieszymy się, że tyle osób odwiedza nasz blog.;3 Jeśli chodzi o problem z dodawaniem komentarzy, to przejrzałyśmy wszystko i teraz  powinno być już dobrze.
Dziękuję naszej becie, za poprawienie moich wypocin :P Ten rozdział pisałam sama ( ja Sofii;*) i powiem szczerze łatwo nie było. xd  No nic, sami ocenicie; ) Zapraszamy na kolejny rozdział!:)


Sofii i Lola








Jeden krok dzieli nas od dobra,
jeden krok dzieli na od zła.
Uważaj co robisz,
bo się jeszcze dużo narobisz






Minęło parę dni. Był 18 września. Przez ten czas Hermiona nie rozmawiała z Malfoy'em. Wprawiało ją to w dobry nastrój, tym bardziej, że teraz rumieniła się za każdym razem, kiedy widywała go na lekcjach. Było jej wstyd, że widział jak płacze i zrozumiał, że to przez niego! Nie rozumiała postępowania ślizgona, bo skoro wie to wszystko, czemu nie zacznie nabijać się z niej? Dziewczynę przeszył nieprzyjemny dreszcz... Czy to nie jest jakiś podstęp? Nie wierzyła, że Malfoy się zmienił. Spacerowała po zamku bez celu. Nawet na szlabanie, który odbywali codziennie, nic nie mówił. Westchnęła. Na czole dziewczyny pojawiły się zmarszczki. „Co on kombinuje?” - przeszło jej przez myśl. W dodatku dzisiaj nie widziała jeszcze Ginny, ani Harry'ego i Rona... Czuła, że potrzebuje teraz swoich przyjaciół. Nerwowo kręciła się tam i z powrotem. Jej piękne, długie włosy kołysały się w rytm jej kroków. Przygryzała dolną wargę, zastanawiając się, gdzie o tej porze powinni znajdować się jej przyjaciele. Po chwili namysłu udała się do Wieży Gryffindoru, lecz tam ich nie było, na błoniach i u Hagrida także. Nie chciała być teraz sama, zastanawiała się, czy pójść do Theodora... Jednak głupio jej było rozmawiać z nim o Malfoy'u. Jednak ten go dobrze znał prawda? Dziewczyna spochmurniała. Oczywiste było to, że uważała Nott'a za przyjaciela, jednak... Potrząsnęła głową. Jest jej przyjacielem. Uratował ją. „Mogę go spytać nawet o tego zakichanego arystokratę” - stwierdziła i czym prędzej udała się do lochów.




 ***          




-Blaise! Ale dlaczego? -załkała Ashley po raz setny tego dnia. Diabeł miał już naprawdę dosyć. Co musiał zrobić, aby ta dziewczyna wreszcie zrozumiała, że między nimi koniec? Zmusił się do lekkiego uśmiechu i spróbował jeszcze raz.
-Ashley, skarbie zrozum, nie pasujemy do siebie, zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie - powiedział patrząc jej w oczy. Oh, na Salazara! Kobieto ja wiem, że jestem najwspanialszy, najlepszy, NAJSEKSOWNIEJSZY, lecz pewien pocałunek z wiewiórką, która całuje o wiele lepiej niż Ty, dał mi do myślenia - stwierdził ślizgon w duchu.
- Ale... Alle jjak too... - szlochała dziewczyna.
Diabeł zaniepokojony rozejrzał się po korytarzu. Wielu uczniów z zaciekawieniem przysłuchiwało się ich rozmowie. Zabini zaklął cicho. Powoli obrócił się w stronę dziewczyny, starając się zachować spokój. Smok miałby niezły ubaw, gdyby go teraz widział.
- Kotku nie rób scen. - szepnął - Raz dwa kogoś sobie znajdziesz - uspokajał dziewczynę. Miał nadzieję, że dzięki temu ta, na pozór inteligentna ślizgonka da mu wreszcie spokój. Niestety, mylił się.
- Jak zaraz tego nie odwołasz, to zobaczysz jakie sceny zacznę Ci robić!! - krzyczała wściekła ślizgonka. Diabeł wybałuszył oczy, po chwili jednak wziął się w garść i zirytowany podniósł głos. Nie wiedział, co go za to później czeka...
- Niech to do Ciebie w końcu dotrze. Z nami koniec! - krzyknął i odszedł jak najszybciej.
- Pożałujesz tego! - warknęła dziewczyna.
Zabini, ani trochę nie przejął się groźbami ślizgonki, podniósł jedynie rękę i wystawił jej środkowy palec na pożegnanie. Z cwaniackim uśmiechem skierował się do lochów, miał do pogadania z drużyną, a pewna blondynka, która była ich kapitanem nieźle by się wściekła, gdyby dzisiaj opuścili trening. W pobliżu lochów napotkał zdenerwowaną Granger. Uśmiechnął się na jej widok.
- Mionka, jak dobrze Cię widzieć - zagadnął ją wesoło, dziewczyna z wyraźną ulgą ruszyła w jego stronę.
- Cześć Blaise, jak u Ciebie ? - uśmiechnęła się. Teraz bez problemu mogła poprosić o pomoc Diabła. Nie musząc nawet wchodzić do salonu ślizgonów.
- W porządku, nasza ulubiona blondynka, dzisiaj szaleje- zaśmiał się Zabini
- Masz na myśli Malfoy'a?- spytała, zaczynając bawić się włosami. Wspomnienie o ślizgonie drażniło ją bardziej niż się tego spodziewała.
- O taak, niestety. Zapowiada się dziś ciężki trening. - westchnął Blaise - A co Ty tutaj właściwie robisz? - spytał z ciekawością. Zauważył, że z dziewczyną jest coś nie tak. Hermiona wydała się spięta.
- Muszę porozmawiać z Nott'em - odparła dziewczyna, zmuszając się do uniesienia kącików ust.
- A i dlatego tutaj stoisz. Czatujesz na niego - zaśmiał się - Czyżby jakiś romans? - spytał poruszając sugestywnie brwiami.

- Przestań. - zarumieniła się Hermiona - Potrzebuję jego pomocy.
- No już, już, ja i tak wiem swoje - zaśmiał się - Ale w porządku, zaraz go przyprowadzę - powiedział puszczając jej oczko.
Dziewczyna pokręciła głową. Blaise to ma pomysły. Zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna jednak poprosić jego o pomoc... Nie no, czy ona właśnie chce poprosić Nott'a i Zabiniego o pomoc przy Malfoy'u? - jęknęła w duchu. Niby co takiego powie jej Theodor? Wyśmieje ją pewnie. To, że ją uratował i zwierzał się jej, niczego nie dowodzi... Ale jak się zaczęła przyjaźń jej z Harry'm i Ronem? Blaise też bardzo się o nią martwił i pomagał jej. Merlinie co robić? Po chwili ku niej nadszedł Theodor z Diabłem, który zaczął głośno śpiewać.
- Miona i Theodor w Pokoju Życzeń się spotykają i ciekawe rzeczy wyprawiają! - śpiewał.
- Blaise! - krzyknęła Hermiona, a jej oczy ciskały błyskawice. Spojrzała na Nott'a, lecz ten tylko uśmiechnął się lekko.
- Nie zwracaj na niego uwagi – powiedział spokojnie, po czym wyciągnął dłoń na przywitanie. Dziewczyna zdziwiła się na ten gest. Widać Theodor był prawdziwym dżentelmenem.
- Myślałam, że ślizgoni...- zaczęła Miona zawstydzając się, że osądza przyjaciela o coś takiego.
- Może inni- oburzył się Theodor. Jako jeden z nielicznych ślizgonów, nie przywiązywał wagi do czystej krwi.
- Miony, my to te wspaniałe wyjątki- wyszczerzył się diabeł, po czym skłonił się.
- O moja pani! - zawył jak już pocałował jej dłoń. Kilku ślizgonów przechodzących obok nich spojrzało z szokiem i oburzeniem na tę scenę. Hermiona jednak, wcale ich nie zauważyła i zaczynała się rozluźniać. Wystąpienie Diabła rozbawiło ją.
- Dobra zmykaj już Diabełku - odparła, machając na niego ręką.
- Już mnie wyganiacie?! - powiedział, udając, że ociera łzy.
-Oczywiście, że... - zaczęła Miona, lecz Blaise jej przerwał - Rozumiem, rozumiem, tylko spokojnie tam, nie chcę zostać wujkiem! - krzyknął zaczynając biec do lochów. Kto wie, co Hermionce strzeli teraz do głowy.
- Ah ten Blaise. - Theodor pokręcił z rozbawieniem głową.
- Taak... - odparła trochę zdenerwowana - Może się przejdziemy?
Theo pokiwał głową. W milczeniu udali się na błonia.


                                                  ***

-Jesteś pewny, że to wszystko wypali? - zapytała Ginny.
-Pewnie, Mionka na pewno ucieszy się z imprezy na swoje urodziny- stwierdził z przekonaniem Harry.
- Na Merlina, tak się cieszę, że jej urodziny wypadają już jutro. Jeszcze jeden dzień i chyba bym zwariował - mruknął Ron.
Wszyscy troje siedzieli w Pokoju Życzeń, kończąc dekoracje. Od tygodnia starali się, aby wszystko wypadło idealnie. Następnego dnia wieczorem, wszyscy mieli się zjawić punktualnie o 21 w Pokoju Życzeń. Ginewra z zaciekawieniem patrzyła na swojego brata. Niedawno opowiedzieli mu swój plan dotyczący jego i Lav. Rudy był trochę zirytowany, myślał bowiem, że przyjaciele w niego nie wierzą, ale w końcu zgodził się na ich propozycje. Gryfonka jeszcze raz analizowała wszystko po kolei, wracając do urodzin Hermiony. „Wszyscy zostali już zaproszeni na imprezę, poza... No tak!” - rudowłosa osóbka trzasnęła się dłonią w czoło. A co z dwoma ślizgonami? Malfoy'a nawet nie brała pod uwagę... Jednak Theodor uratował jej przyjaciółkę, a Blaise bardzo się o nią martwił... I zachowuje się wobec niej dobrze... Hermiona pewnie chciałaby, aby ta dwójka była na jej urodzinach. Ginny ciężko westchnęła. Po ostatnim incydencie unikała Blaise'a jak ognia, a teraz wychodzi, że będzie musiała go zaprosić. Poruszyła się niespokojnie, robiąc kwaśną minę. Już widziała zadowoloną twarz Zabiniego jak się z niej nabija. Jeszcze jedna sprawa... Jak o tym wszystkim powiedzieć chłopakom? Pokręciła głową i wypowiedziała ostatnie zaklęcie. Spojrzała na cały efekt. Kolorowe balony, bo chyba tak się nazywały z tego co mówił Harry, były przyczepione do sufitu i w odpowiednim momencie Potter miał sprawić, aby spadły na dół. Na środku sali był podwyższony parkiet, a po prawej stronie stały kanapy i stoliki. Za parkietem znajdował się barek, gdzie goście mogli zamawiać picie oraz jedzenie. Wszystko było zrobione w kolorach domu Lwa. W dodatku za pomocą kilku prostych zaklęć, co jakiś czas znikąd pojawiał się Olbrzymi Lew ciągnący za sobą napis: „Wszystkiego Najlepszego Miona!”
- A co z tortem? - spytał Ron.
- Już załatwiłem to w kuchni ze skrzatami - odparł Harry.
- Czyli wszystko gotowe - ziewnął rudzielec.
- Nie całkiem. - westchnęła Ginny - Pamiętacie kto uratował Mionę, kiedy... Wiecie?
- Tak - odparli oboje, patrząc niepewnie na Ginny. Ronaldowi nadal trudno było uwierzyć jakim cudem Nott zdobył się na to, by ochronić jego przyjaciółkę. Był pewny, że to jakiś podstęp. Harry, jednak myślał całkowicie inaczej od swojego przyjaciela. Wierzył w szczere intencje Nott'a i wiedział, że ma u niego dług, za ocalenie Hermiony.
-Myślę, że jego także powinniśmy zaprosić.
- Co?! - wrzasnął Ron - Ginny, czy Ty się dobrze czujesz?! Zwariowałaś?! Przecież to ślizgon!
- I co z tego?! - krzyknęła - Przez to, że jest ślizgonem, mam nie zaprosić go na przyjęcie?! Jest przyjacielem Hermiony- dodała nieco ciszej Ginny.
-Jej odbiło. Harry weź coś powiedz. - zwrócił się do Potter'a.
-Uważam, że Ginny ma rację. - odparł po chwili zastanowienia Wybraniec.
- Powariowaliście? Super, uratował Hermionę, ale nie wierzę, że zrobił to bez celu. Nie wierzę także, żeby Miona mogłaby się z nim przyjaźnić. Ślizgoni to nasi wrogowie! Zapomnieliście? Może od razu spikniemy się z Malfoy'em? - warknął.
- Ron - Harry próbował go uspokoić - Jeśli Hermiona rzeczywiście się z nim przyjaźni, powinniśmy go zaprosić. Jestem pewny, że ucieszyłaby się gdyby tu był - próbował wytłumaczyć przyjacielowi.
- Może od razu zaprosimy tutaj resztę ślizgonów? Kogo brakuje do szczęścia? Zabiniego? - mruknął zdenerwowany.
- Wiesz jeśli chodzi o Zabiniego... - zaczęła nieporadnie Ginny.
- No tak! Wiedziałem! - krzyknął Rudy.
- A ten tu po co? - zdziwił się Wybraniec.
-Blaise dobrze dogaduje się z Hermioną i uwierzcie, że sama go tutaj nie chcę, ale to jej urodziny. - mruknęła ruda.
-Powinniśmy z nią pogadać. Z kim ona się zadaje?- mówił Weasley chodząc zniecierpliwiony po pokoju.
- Ron, ona może przyjaźnić się z kim zechce - westchnął Wybraniec.
- Że co? - spytał inteligentnie Ron.
- Pstro! - warknęła Ruda - Zapraszamy ich i koniec. Ja się tym zajmę - odparła i szybko wyszła z pokoju życzeń. Czekało ją ciężkie zadanie do wykonania.



***                   


Ślizgon, który idzie ramię w ramię z gryfonką, czy to nie jest okropne?” - zastanawiała się Astoria, spoglądając za Theodorem i szlamą Granger.
- Jak on może się z nią zadawać? - warczała, piłując sobie paznokcie. Mimo, że jej obiektem westchnień był Draco Malfoy, nie podobało się jej to, że jeden z najprzystojniejszych facetów w szkole właśnie przed wszystkimi uczniami udaje się na spacer z Granger. W dodatku jest ślizgonem! Gdzie jego wierność do czystej krwi? Przełożyła nogę, na nogę, poprawiając piękne, blond włosy. Po chwili znowu wróciła do piłowania paznokci. Było wielu, którzy nie potrafili oprzeć się jej urokowi. Nawet teraz kilku patrzyło się na nią z zachwytem, a dokładnie na jej wspaniale wyeksponowany dekolt, który sięgał jej aż do pępka.
- Pansy co o tym sądzisz? - spytała koleżankę, która siedziała koło niej. Nie zwracając na innych znacznej uwagi. Blond włosa ślizgonka, była przyzwyczajona, że jest w centrum zainteresowania. Dziewczyna nie odpowiedziała jej. Pogrążyła się we własnych myślach. Na widok Hermiony czuła wstyd. Powinna jej kilkakrotnie podziękować za pomoc, którą otrzymała od gryfonki. Jednak coś jej w tym nie pozwalało. No tak, ślizgońskie przyzwyczajenia.
- Na Salazara, Parkinson obudź się wreszcie! - warknęła zdenerwowana już Greengarss.
- Czego chcesz? - odezwała sie nieuprzejmie Pansy. Nigdy nie lubiła tej ślizgonki. Jej siostrę jeszcze dało się znieść, lecz ta próżna małolata wyjątkowo mocno działa jej na nerwy.
- Ona zapewne niczego, ale ja potrzebuję Twojej pomocy - powiedziała nadchodząca Ashley.


Nieco dalej,na błoniach...

- Słuchaj chciałabym Cię spytać o Malfoy'a - zaczęła Hermiona, kiedy wyszli już na zewnątrz z dala od wścibskich spojrzeń innych.
-A co dokładniej? - spytał z zaciekawieniem Theo, wsadzając ręce do kieszeni z powodu chłodu.
- Zakładał się z kimś może o coś? - pytała, udając obojętność.
- Malfoy? Nie, ostatnio nie słyszałem o żadnym zakładzie - odparł zamyślony chłopak- No, prócz Waszym.
- Naszym? - zdziwiła się Miona. - A no tak. - Całkowicie zapomniała o Qudditch'u!
-A właśnie jak idą treningi? - spytał uśmiechając się do przyjaciółki.
-Co? Treningi? Ah tak, tak. Blaise próbował mi pomóc - zachichotała dziewczyna.
-Pamiętam - zaśmiał się Theodor - Mam, wrażenie, że coś Cię trapi Hermiono - spytał po chwili.
Dziewczyna zawahała się.
- Wiesz ostatnio Malfoy dziwnie się zachowuje...-zaczęła Chłopak spiął się nieco.
-Czyli o to chodzi - westchnął, przerywając jej - Jak się dowiedziałaś? - spytał, zabierając z ziemi kamień i rzucając nim przed siebie.
-Ale o czym? - spytała podenerwowana.
- No o tym, że ukradłem McGonagall zmieniacz czasu - odparł zmieszany - Draco to odkrył i...
- Co?! - przerwała mu prawie krzycząc Hermiona - To niemożliwe...


sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 12 Malfoy co Ci jest?


A oto przed Wami długo wyczekiwany rozdział 12 :-) Mamy nadzieję, że się spodoba i że będziecie komentować


Sofii i Lola :*   




"Kto nie potrafi pytać, nie potrafi żyć"






- Nie wierze, że to Ty! - krzyknęła Wesley
 -Wy się znacie Ginny?-spytała Hermiona, nie próbując ukryć zaskoczenia
-Tak- odparła Elizabeth- Ginny to moja daleka kuzynka-mówiła wesoło
Miona przyjrzała się jej. Kuzynka Ginny była szczupła i zgrabna. Jak wszyscy w rodzinie Wesley'ów miała rude włosy. Krótko ścięte, ogniste Loki okalały jej twarz, przy czym jej błękitne oczy hipnotyzowały wszystkich dookoła. Hermiona widziała na pierwszy rzut oka, że Well nie jest spokojną osobą. Poczuła sympatie do tej żywej osoby. Uśmiechnęła się i przedstawiła jej i Izaakowi.
-Tak się cieszę, że Cię tu spotkałam Ginny- mówiła dalej błękitnooka- Oczywiście Ciebie też Hermiono,a i proszę mów mi Bello. Tak naprawdę ślub tutaj to miała być niespodzianka dla całej rodziny, także proszę nie zdradzaj rodzicom i braciom rudzielcu, że to właśnie tutaj odbędzie się mój ślub, dopóki zaproszenia nie zostaną dostarczone. Wysłaliśmy je dopiero wczoraj i wiadomo,że tak szybko nie zostaną dostarczone. Oczywiście możesz powiedzieć o tym Ronowi, zresztą z nim także chciałabym porozmawiać. Tak dawno się nie widzieliśmy... A jeszcze tyle nas czeka z tymi przygotowaniami...Oh, wpadłam na genialny pomysł! Może zechciałybyście zostać moimi druhnami?-spytała rozradowana
Dziewczyny spojrzały na nią zaskoczone. Hermiona nie wiedziała, co odpowiedzieć. Z jednej strony bardzo chciała zostać druhną. Był to dla niej wielki zaszczyt, ale... Treningi do Qudditch'a, obowiązki Prefekta, nauka, Pokój Wspólny ze Ślizgonami...oraz biorąc pod uwagę ostatnie przykre okoliczności.... nie była pewna czy ma na tyle siły. Jednak zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć odezwała się Ginny.
-Oczywiście! Będziesz mieć przy sobie najlepsze druhny w całym Wszechświecie-odparła Ruda przytulając kuzynkę i puszczając oko Mionie.
-Na Merlina! Cudownie! Prawda kochanie?-zwróciła się do swojego narzeczonego
-Oczywiście-odparł Herberts
Granger wydał się on czarodziejem o chłodnym usposobieniu. Był kulturalny i małomówny. Wydawał się być spokojnym człowiekiem. Ciemne blond włosy idealnie opadały mu na czoło. Był wysoki i dobrze zbudowany. W charakterze, całkowite przeciwieństwo wesołej Belli. Cóż, podobno przeciwieństwa się przyciągają prawda? Mimo wszystko tworzyli piękną parę.
 Moi drodzy, wszyscy się cieszymy z tak nieoczekiwanych wiadomości o pokrewieństwu Panny Wesley i Panny Well, jednak przydałoby się omówić szczegóły. W końcu po to tutaj przyszłyście prawda?-spytał Dumbledor patrząc z lekkim uśmiechem na Ginewre i Hermione. Obie pokiwały zgodnie głowami.
-Rozmawiałem już z resztą Prefektów- ciągnął dyrektor Hogwartu-w tym roku wszyscy uczniowie będą mieli wcześniej wyjechać do domu na święta, ze względu na remont w Zamku. Mimo, że odbudowaliśmy go całkowicie, nadal zostały drobne rzeczy, które mamy zamiar poprawiać. Na ten okres Wierzę Gryffindor'u i Pokój Wspólny Puchonów, oraz parę klas i 3 piętro pozamykamy. Postanowiliśmy, że Prefekci, oraz wybrana grupa uczniów, pojedzie do domu parę dni później niż reszta. Myślę, że rodzice nie będą mieć nic przeciwko temu. Oczywiście nie będziemy nikogo zmuszać do zostania.
-Ale panie profesorze, gdzie będziemy przez ten czas mieszkać?-spytała Hermiona
-W dormitoriach u ślizgonów lub krukonów- mówił dyrektor-Kilku gości, którzy nigdy nie byli w tych rejonach także dostaną dormitoria, a reszta osób ma zapewniony hotel, w Hogsmade-rzekł dyrektor- jeśli chodzi o przygotowywania do uroczystości, to przygotowanie ceremonii w ogrodzie przydzieliłem Prefektom z Ravenclaw i Huffelpuff. Wy za to, wraz z Panem Malfoy'em i Zabinim, będziecie się zajmowały gośćmi. Liczę na Was-odparł dyrektor przyglądając się gryfonką. Obie dziewczyny ze zdziwieniem wpatrywały się w dyrektora.
- To wszystko załatwione! Oczywiście będziecie musiały ze mną pójść do sklepu i wybrać suknię ślubną i tego typu rzeczy- mówiła z uśmiechem Well. Brązowooka sama uśmiechała się, kiedy słuchała paplaniny Belli. Kto wie ? Może być ciekawie.














Jednak kiedy wyszła z gabinetu dyrektora nie była już taka pewna.
-Wiem co mi powiesz-odezwała się Ginewra, wyrywając ją z zamyślenia- Widziałam, że chciałaś odmówić, ale to jest nam potrzebne. Wiem, że będziemy mieć nowe obowiązki, ale przyda nam się rozrywka. Nie gniewaj się na mnie-odparła źle intepretując jej poważną minę.
- No tak, ALE nie powinnaś za mnie podejmować żadnych decyzji-powiedziała wracając do sytuacji z Bellą i druhnami, marszcząc czoło- Wiesz ile my mamy teraz nauki?! Nie dość, że jest sprawa z Pansy, to jeszcze obowiązki Prefekta, a Ty nie pytając mnie o zdanie zgadzasz się-fuknęła spoglądając na przyjaciółkę, którą opuszczał dobry humor i wydawała się być jakaś nieobecna.- Ginny co się dzieje? W ogóle mnie nie słuchasz-prychnęła
-Przepraszam, przypomniałam sobie o pewnym wydarzeniu-zaczerwieniła się ruda
Granger uniosła pytająco brwi, czyżby coś ją ominęło?
-Bo wiesz...wczoraj jakoś obie nie miałyśmy na nic czasu...i nie zdążyłam Ci powiedzieć, że... całowałam się z Zabinim- wyszeptała Wesley czerwieniąc się, o ile to możliwe jeszcze bardziej
- Ccoo?-Brązowooka była w szoku- Ale jak? Gdzie? Kiedy?!-pytała podnosząc głos
-Wczoraj jak zabrał mi moją nocną koszulę-mruknęła- wpadłam na niego i mnie pocałował, a ja, a ja mu oddałam ten pocałunek! Nie wiem co mi się stało! Jak go dopadnę, to go uduszę! Na Merlina!-wykrzyknęła
-Ty żartujesz prawda? Specjalnie zmieniasz temat ?-zaniepokoiła się Granger
-Nie-odparła poważnie Wesley
-To skoro jesteśmy już na tym etapie, to wczoraj Draco widział, jak płacze po tym, jak nazwał mnie po raz kolejny szlamą-mówiła wywracając oczami, ale w oczach widać jak przez chwilę zaiskrzyły łzy
-Oh Mionka- wyszeptała Wesley zatrzymując się i przytulając przyjaciółkę-nie przejmuj się tym-szepnęła jej do ucha
- O, cześć dziewczyny!-powitał je uśmiechnięty Harry wychodząc z za rogu korytarza-Dobrze, że Was spotkałem, musimy pogadać-odparł poważnie
Gryfonki spojrzały na niego zamieniając się w słuch.
-Musimy wreszcie ustalić plan działania w związku z Ronem. Bo zaczyna być już coraz gorzej-westchnął
Hermiona uśmiechnęła się.
-Wkraczamy do akcji-powiedziała głośno










Dzień był naprawdę piękny. Delikatny wietrzyk owiewał osoby znajdujące się na błoniach. Słońce świeciło jasno, otoczone przez parę białych chmurek. Uczniowie z chęcią wychodzili na świeże powietrze korzystając z ostatnich ciepłych dni w tym roku.Widać było uśmiechnięte twarze dziewczyn otoczone przez grupkę chłopaków, a także zaczytanych uczniów, szykujących się do następnej lekcji, siedzących w cieniu drzew. Wszyscy byli radośni i szczęśliwi. Dean strzelał fajerwerkami z podobiznami nauczycieli, które kupił w sklepie braci Wesley. Wszyscy zachwycali się kolorowym podobiznami. Jedna, jedyna osoba posiadała tylko zły humor w tamtym momencie. Był to Draco Malfoy. Przez cały dzień nie mógł myśleć o niczym innym jak o Granger. Czemu? No właśnie czemu? Nie wiedział, ubrany w drogi dres, mijał uczniów udając się na boisko do Qudditch'a. W ręku trzymał najnowszy model miotły, którą dostał od ojca. Śmigała jak błyskawica. Widział, że jedyne co go odstresuje i może pomoże pozbyć się z głowy nieznośnej gryfonki to właśnie latanie. Czyli to co poza Ognistą i dziewczynami uwielbiał najbardziej. Przechodząc nie zwrócił nawet uwagi na osobnika stojącego z markotną miną nad jeziorem. Był to Ron Wesley.
-Weż się idioto w garść-mruczał do siebie, zerkając z ukosa na stojącą niedaleko Lavander.
Dobra idę,nie no co ja gadam-walczył z myślami i z samym sobą, przeczesując włosy palcami. Z markotną miną mijając Dracona Malfoy'a, który spojrzał na niego i już miał rzucić jakąś kąśliwą uwagę, kiedy Ronald całkowicie go ignorując, poszedł dalej swoją drogą.
-To już szczyt wszystkiego-mruczał do siebie Malfoy- Nawet Wesley nie widzi, że idę koło niego-myślał zirytowany. Po chwili dotarł na miejsce, ale zobaczył, że nie jest sam. Na miotle siedział już jego...znaczy siedziała. Siedziała?!
-Pansy?!-krzyknął, był pewny, mimo, że osoba ta latała wysoko nad nim nie było wątpliwości. Genialnym wzrokiem szukającego od razu rozpoznał ją i jej miotłę, która należała do Zabiniego.











Hermiona wyszła wolnym krokiem z zamku i w zadumie spoglądała na wszystkich dookoła. Wiedziała, że koniecznie powinna pójść w tej chwili do biblioteki, ale całkowicie opuściły ją siły. Razem z Harry'm i Ginny obmyślili jak zachęcić Rona do działania. Jeszcze dzisiaj mają mu przedstawić cały plan. Z uśmiechem wyobrażała sobie reakcje przyjaciela. Kto by pomyślał, że wszystko tak się skończy ? On i Lavander. Ginny i Blaise. Brązowooka skierowała się w stronę jeziora. Bardzo by chciała by Blaise i Ginny się zeszli. Zatrzymała się. Ona chce by jej przyjaciółka związała się ze ślizgonem ? Czy świat zwariował ? Westchnęła. Naprawdę polubiła Blaise'a i Theodora. Traktowała ich jak przyjaciół, ba miała ich za przyjaciół... ale czy na pewno ? Nie powinna być ostrożniejsza ? Czy nie za dużo tych pytań? A co z Pansy ? Co z tajemnicą Theodora? Te pytania nie dawały jej spokoju. Wydawało się, że minęły miesiące, a minęło zaledwie parę tygodni. Usiadła spokojnie, zauważając po chwili, że nie jest sama. Nieopodal siedział...Draco Malfoy.
Po widoku Pansy na miotle, Smok odszedł. O dziwo nie rzucił jej żadnej ciętej uwagi, ani nic, ale ostatnio ślizgonka zaczęła się dziwnie zachowywać i wolał jej teraz nie przeszkadzać. Chciał pobyć teraz sam, poukładać swoje myśli, jednak mu się to nie udało, bo obiekt jego myśli akurat spoglądał w jego kierunku.
- Malfoy jest tyle miejsc w Hogwarcie, a Ty musiałeś znaleźć się właśnie tu ? -warknęła Hermiona wstając
- Granger, pyskata jak zwykle. O uważaj jak wstajesz, bo spódniczka Ci się podwija-uśmiechnął się złośliwie
Hermiona zarumieniła się na te słowa. Czy on zawsze musiał wyprowadzać ją z równowagi?
- Nie masz nic lepszego do roboty Wielki Księciu Slytherinu ?- spytała z sarkazmem
-Niestety Granger, będę musiał zostać tu chwile i znosić Twoją brzydotę
- A co kolejna ciekawa zdobycz Ci uciekła ? -syknęła
- Wątpisz w moje talenty ? Każda chce być moja, są nawet zapisy i zakłady, którą wybiorę pierwszą. Zdziwiona ?
Miona przewróciła oczami z grymasem obrzydzenia na twarzy.
- Dzięki Merlinowi Malfoy, że są jeszcze takie dziewczyny, które widzą, jaki jesteś.
- Czyli jaki ? Słodki ? Zabawny ? To chciałaś powiedzieć Granger ?- spytał zbliżając się do niej. Gryfonka zagotowała się ze złości.
- Nie. Za to jesteś paskudny, kłamliwy, tchórzliwy, wredny, sarkastyczny, obrzydliwy, podły, skupiony tylko na sobie, złośliwy, BRZYDKI, gburowaty, ohydny, denerwujący, irytujący, BRZYDKI, mający innych za nic, zarozumiały, dziwaczny, nudny, BRZYDKI- wycedziła
- Hoho Granger, nie przesadzasz przypadkiem ?-spytał uśmiechając się ironicznie. Uwielbiał ją denerwować.
Brązowooka nie wytrzymywała, on wyraźnie z niej kpił.
- To do zobaczenia Granger, a i nie płacz już więcej z mojego powodu-mówił puszczając jej oko na pożegnanie i odchodząc szybko, nie dając całkowicie czerwonej dziewczynie dojść do słowa.
-Malfoy co Ci jest ? - spytała spoglądając za nim. Cała ta rozmowa, niby taka sama, a jednak inna. Ani razu bowiem, nie nazwał ją szlamą.
















Libster Award po raz 2 ; O

Po raz drugi Libster Award kochani:D ( nie było wcześniej czasu, aby to dodać xd)

●Najgłupszą rzecz, jaką zrobiłaś w życiu?

Sofii: Niech niektóre rzeczy pozostaną tajemnicą xd
Lola:Taak lepiej będzie jeśli nie ujrzą światła dziennego.


● Niespełnione marzenia z dzieciństwa ?

Sofii: Nie mogę sobie żadnego teraz przypomnieć O.o
Lola: Nie pamiętam

● Szaleństwo, które zawsze chciałaś zrobić?

Sofii : Skok na bandżi *.*
Lola: Pływać w wielkim basenie wypełnionym czekoladą :D

●Film będący ekranizacji książki, który najbardziej Cię rozczarował?

Sofii: Czerwień Rubinu; c ( nie jest dostępny na razie w polskiej wersji)
Lola: Potwierdzam, film był totalną katastrofą

●Wolisz kiedy książka ma okładkę filmową, czy oryginalną?

Sofii: Zależy xd
Lola: Zależy jaka książka

● Najśmieszniejszy cytat z książki ?


Sofii: To nie książka, ale płakałam ze śmiechu jak czytałam blog Diabelska Wpadka :" Gdzie Diabeł mówi Dobranoc ";)
Lola: Na pewno trochę ich było, ale teraz nie mogę sobie przypomnieć :)

●Twój ulubiony przedmiot w szkole?

Sofii : Biologia ; D
Lola: Historia :)


●Gdybyś mogła być postacią z książki, to kto by to był?

Sofii: O hmmm... Miona, Gwendoyln, America *.* nie dam rady wybrać jednej z nich xd
Lola: Laurel, Joanna, Lizzy, Emma za dużo postaci, bym mogła się zdecydować na tylko jedną

● Czy wiążesz swoją przyszłość z pisaniem ?

Sofii: Mam taki zamiar; 3
Lola: Możliwe, że kiedyś w przyszłości :-)

●Czy jest taka postać filmowa, którą chciałaś sama zagrać?

Sofii:America: D
Lola: Nie, nie mam takiej

●Piosenka, która wywołuje u Ciebie najwięcej wspomnień?

Sofii: John Newman - Love Me Again
Lola: Apocalyptica - Not strong enough i I don't care


Nominujemy Onnawen- http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

Pytania :
1. Która postać, najlepiej do Ciebie pasuje?
2.Ulubiona część Harry'ego ?
3. Największe marzenie?
4. Gdybyś mogła spotkać się z dwoma osobami, które grały w filmie, o Harry'm, to kogo byśwybrała?
5. Kogo najbardziej nie lubisz z bohaterów HP?
6. Do jakiego domu należysz?
7. Co cenisz w ludziach?
8. Czemu piszesz blog?
9. Czego nigdy byś nie zrobiła?
10. Robisz impreze, kogo zapraszasz z HP ? ( 3 osoby )