Ostatnia część miniaturki, miłego czytania :D
Sofii i Lola
Środek dżungli amazońskiej:
-Jak ja mogłam za Ciebie wyjść??!- warknęła Hermiona ocierając pot z
czoła. Zirytowany blondyn skrzywił się nieznacznie.
- Po prostu tu jest błąd! - syknął patrząc na nazwę poszczególnych
miejsc i mapę.
- Błąd, to ja zrobiłam kiedy powiedziałam "tak"!- Hermiona wychodziła
z siebie.
- Możecie przestać? - westchnęła Ginny, opierając się o najbliższe
drzewo i rozglądając się uważnie, czy nie ma na nim, aby jadowitych
gadzin.
- Kochanie, dajmy im przykład dobrego małżeństwa! - Wyszczerzył się
Blaise
Ruda posłała mu piorunujące spojrzenie.
- To nie tak miało być - marudziła Weasley zerkając na prawą dłoń
gdzie widniał symbol ich "miłości".
- Nie jest tak źle, przynajmniej zaczęli rozmawiać - Zabini wskazał
głową na Granger i Dracona, źle intepretując wypowiedź Ginny.
- Przepraszam, ja tu jestem! - syknęła Hermiona
- I tego żałuje - mruknął Draco po nosem.
- Proszę? - starsza, gryfonka skierowała spojrzenie na Dracona.
- Dobrze słyszałaś! - warknął chłopak. On także miał dość, niby
co? Z przyjemności tu siedzi?!
- Wiedziałam, że tak będzie, od razu jak zaproponowałeś wspólne
poszukiwania!
-A skąd miałem wiedzieć, że tak ciężko będzie znaleźć tego
człowieka?! A zresztą kto wpadł na genialny pomysł teleportacji? -
uśmiechnął się złośliwie
- Coś sugerujesz? - warknęła. Pomysł aby się teleportować był naprawdę dobry, tylko, że ktośpomyślał o złym miejscu.
- Cisza! - wrzasnęła Weasley
Zmierzyli się zabójczymi spojrzeniami. Po chwil ciszy nie wytrzymali i
oboje wybuchnęli.
- To wszystko Twoja wina!!! - Krzyknęli, nie zwracają uwagi na srogi
wzrok przyjaciół.
Kilka tygodni wcześniej:
- Żądam rozwodu- powiedziała Ginny do kobiety siedzącej za biurkiem,
lecz ta jakby jej nie słyszała przewróciła tylko kartkę książki. Od
feralnego ślubu minęły już kilka dni. Po wspólnym odkryciu kto się z
kim ożenił (znalazły się małe napisy na obrączkach). Ustalono, że
Państwo Zabini i Państwo Malfoy rozwiodą się w trybie natychmiastowym.
- Ginny, skarbie ja to zrobię- powiedział Blaise, odsuwając urażoną
dziewczynę na bok
- Myślisz, że sobie nie poradzę? Nie nazywaj mnie tak, ośle.
- Oczywiście, że byś sobie poradziła, kochanie, ale teraz zostaw to
profesjonaliście - odparł Zabini dumnie podnosząc podbródek i zwrócił
się do kobiety za biurkiem - Ej, ty ogłuchłaś!? Ja żądam rozwodu
kobieto, słyszysz! - lecz urzędniczka nawet się nie poruszyła.
- Profesjonalista od siedmiu boleści - rzuciła pod nosem Ginny
- Dobra łamago, ja to zrobię - powiedział Draco zniecierpliwiony i
podszedł do biurka - Żądam rozwodu! - ryknął na cały głos i dopiero
wtedy kobieta podniosła głowę.
- A kto państwa tu wpuścił ? Byli państwo umówieni na rozmowę? -
spytała zdziwiona.
- Sami się wpuściliśmy, nie byliśmy umówieni, ale szybko załatwimy
sprawę, podpiszemy co trzeba i już nas nie ma - odparł Draco oschle.
- A co państwo chcecie? - spytała kobieta z oczami utkwionymi w Dracona
- Chcemy rozwodu - odpowiedziała szybko Hermiona widząc, że Malfoy zaraz
znów straci opanowanie.
- Przykro mi, ale rozwodu nie otrzymuje się od tak. Przez miesiąc będą
musieli być państwo małżeństwem i robić wszystko, aby Wasze
małżeństwo było zgodne, po miesiącu przyjdziecie tu, do Ministerstwa
Magii i zostaniecie przeprowadzeni przez formularz czy aby na pewno
robiliśmy wszystko aby utrzymać małżeństwo. Zgodę na rozwód wydaje
tylko jedna osoba, a mianowicie pan Bloomberg, który będzie obecny
podczas formularza. Oczywiście jest jeszcze parę...
- A jeśli się nie zgodzi?- spytała, przerywając kobiecie Ginny,
przerażona tą wizją
- Będziecie musieli od początku powtórzyć procedurę- odpowiedziała
jej kobieta z szerokim uśmiechem na twarzy, oraz...
- A nie da się jakoś przyspieszyć? - spytała, przerywając z nadzieją
w głosie Miona, nie zadowolona z faktu, że miałaby aż tyle czasu
spędzić z Malfoyem.
- Raz pan Bloomberg zgodził się na rozwód bez tego procederu, ale to
było 10 lat temu i od tamtej pory takich przypadków nie było - odparła
beznamiętnie.
- A może nam pani powiedzieć o co wtedy chodziło? -spytała Ginny z
nadzieją, że może oni znajdują się w podobnej sytuacji.
- Przykro mi, ale to są tajne informacje.
- A moglibyśmy porozmawiać z panem Bloombergiem osobiście? - spytał
Draco przez zęby, ta kobieta denerwowała go coraz bardziej, na rękę
byłoby mu, gdyby nie musiał jej więcej oglądać.
- Niestety, ale pana Bloomberga nie ma, wróci za tydzień. A teraz proszę
wyjść, zaraz mam następną wizytę i nie czekając na odpowiedź,
kobieta wcisnęła czerwony przycisk na biurku. Chwile potem do biura
weszło dwóch napakowanych mężczyzn i grzecznie wyprosili zebranych, nie
zważając na groźby Dracona.
- Już nie mogę doczekać się nocy poślubnej - powiedział Blaise, kiedy
wyszli z budynku. Jemu jednemu dopisywał humor i nic sobie nie robił z
tego, że pozostali byli wściekli.
- Zabini, żadnej nocy poślubnej nie będzie - syknęła ruda.
- Jak to nie będzie? A nie słyszałaś, tej kobiety, nasze małżeństwo
ma być zgodne, a skonsumowanie związku to pierwszy krok do zgody -
oświadczył Blaise z uśmiechem.
- Odwal się Zabini.
- Zobaczysz, po tej nocy będziesz pisała hymny na moją cześć, ale
dobra teraz musisz się spakować, będziemy mieszkać u mnie - Ginny już
otwierała usta aby coś powiedzieć, ale Blaise chwycił ją za rękę i
już ich nie było.
-Dobra Granger, ty też się spakuj i za trzy godziny bądź pod hotelem
,,The Hope''- powiedział Draco obojętnym głosem, nie zaszczycając Miony
nawet jednym spojrzeniem i teleportował się. Hermionie była wściekła,
ale nie zostało jej nic innego jak tylko pójść do domu i spakować
się. Oczywiście teraz wszyscy muszą wziąć urlop. Miała nadzieję, że
ten tydzień przeleci bardzo szybko i, że cały ten Bloomberg zgodzi się
na ich rozwód. Miała nadzieję, że Malfoy nie będzie robił scen, a
jeśli zdenerwuje ją do granic możliwości, to tego gorzko pożałuje. Popatrzyła na
swoją prawą dłoń i z satysfakcją pomyślała, że za kilka dni będzie
mogła zdjąć obrączkę i może rzuci ją w Malfoya? Ale nad tym się
jeszcze zastanowi. Popatrzyła na zegarek i stwierdziła, że musi już
wychodzić. Zabrała różdżkę, walizkę i skierowała się do wyjścia.
Zamknęła szybko drzwi, westchnęła i teleportowała się koło hotelu.
Malfoy już czekał, gdy ją zobaczył bez słowa skierował się do
wejścia hotelu. Zarejestrowali się i w milczeniu poszli do pokoju. Hermiona teraz po prostu nie wytrzymywała, czy ta fretka nie mogła jej łaskawie poinformować o swoich planach? A może
ona nie chce mieszkać w hotelu, a jeśli Malfoy specjalnie to zrobił, bo
nie chciał aby ktokolwiek ich razem zobaczył, to zawsze mogli mieszkać u
niej. Jej dom nie jest taki mały, spokojnie zmieszczą się dwie osoby.
Tak czy inaczej powinien był ją poinformować o swoich planach, w końcu
są jednak małżeństwem. Rozmyślania Hermiony zakończyły się gdy
zobaczyła pokój, a raczej apartament. Najpierw wchodziło się do dużego
salonu, utrzymanego w ciepłych kolorach, po lewej stronie znajdował się
pokój z kominkiem, z szafkami wypełnionym książkami i małą kanapą.
Na lewo od salonu przechodziło się do sypialni z wielkim łożem
małżeńskim, kanapą, małym stolikiem i szafkami. Z sypialni można
było pójść do dużej łazienki, wyposażonej w wannę i nowoczesną
kabinę prysznicową, w szafki, 2 umywalki i duże lustro wiszące nad
nimi. Kiedy Hermiona dokładnie wszystko obejrzała udała się do sypialni i usiadła na łóżku z
zadowoleniem stwierdzając, że jest bardzo wygodne. W tym czasie Draco
usiadł i poprawił poduszki na kanapie
- Będzie ci tam wygodnie? - spytała Miona z uśmieszkiem.
- Testowałem ją dla ciebie i jak nie będziesz się za bardzo wiercić to
może nie spadniesz - odparł Draco, który nie miał najmniejszej ochoty
spać na kanapie.
- To miłe, że się tak troszczysz, ale wybrałam już łóżko.
- To się z nim pożegnaj, a przywitaj z kanapą, a jak nie pasuje to pani,
podłoga też jest bardzo wygodna - odparł Draco, z wredny uśmieszkiem.
- Ale widzę, że się już bardzo polubiłeś z panią kanapą
- Nie martw się, pani kanapa na pewno polubi również Ciebie, a mnie
łóżko.
- Chyba śnisz Malfoy, po moim trupie będziesz spał na łóżku - teraz
to już Hermiona nie panowała nad sobą, nie miała najmniejszej ochoty
spać na kanapie, a zdawała sobie sprawę z tego, że ten zakichany
arystokrata nie żartuje.
- Granger skoro już o trupach mowa to zawsze mogę przybliżyć ci ten
stan - powiedział Draco patrząc Mionie prosto w oczy. Przez moment
mierzyli się spojrzeniami, do chwili gdy ktoś zapukał do drzwi. To
pewnie był ktoś z obsługi, ale i tak Hermiona nie zamierzała się
ruszyć z miejsca, czekała aż zrobi to Malfoy. Wcale nie musiała długo
czekać, bo po chwili Draco wstał i skierował się w stronę drzwi.
- Jeszcze zobaczymy kto będzie górą - powiedział i wyszedł z sypialni.
Hermiona usłyszała tylko krótką rozmowę przyciszonymi głosami, a
potem odgłos zamykanych drzwi. Lecz Malfoy nie przychodził, dziewczyna
odczekała jeszcze 10 minut i poszła do łazienki z zamiarem wykąpania
się. Skoro Malfoy gdzieś poszedł nie może zmarnować takiej okazji.
Zamknęła drzwi, przez moment zastanawiała się co wybrać wanna czy
prysznic, lecz wybrała w końcu to pierwsze. Zatkała korek, puściła
wodę i zaczęła powoli
ściągać ubrania. Gdy wanna była pełna wody i piany, zakręciła wodę
i weszła do niej. Powoli zaczęła się rozluźniać i zamknęła oczy. Po
chwili jednak je otworzyła, miała nieprzyjemne uczucie, że ktoś się
jej przygląda. I miała niestety rację, Malfoy stał koło drzwi z tym
swoim wrednym uśmieszkiem i patrzył na nią.
- Cholera, Malfoy co ty tutaj robisz? - krzyknęła, podkurczając nogi
tak, aby nic nie widział.
- Jak to co? Stoję sobie, nie widzisz?
- To teraz wyjdź stąd, ja się myje, nie zauważyłeś?!
- Zauważyłem, ale to, mi nie przeszkadza - odparł uśmiechając się
cwaniacko.
- Wynocha stąd!!!
- Oj Granger, Granger trochę kultury - odparł Draco wychodząc - A tak na
przyszłość, jakbyś nie wiedziała to zamyka się drzwi - dodał i
zamknął je szybko, chroniąc się przed wodą, którą chlapnęła na
niego Hermiona.
Brązowooka powolutku otworzyła drzwi od łazienki i wychyliła głowę,
sprawdzając czy Malfoy jest w pobliżu. Na szczęście nigdzie go nie
było. Szybko przeszła przez sypialnię, nie zaświecając światło i
weszła do łóżka, szczęśliwa, że nie będzie musiała spać na
kanapie. Zarumieniona wcisnęła głowę w poduszki, nie chcą myśleć o
fakcie, który niedawno zaszedł. Podziękowała w duchu, że była skryta
pod pianą i blondyn niby nic takiego nie widział. Niby, ale czy na pewno?
Byli małżeństwem, ale przez
przypadek i alkohol.
-Merlinie, nigdy więcej alkoholu - wymamrotała przymykając oczy.
-A ty co tu robisz? Nie wiesz, że to jest łóżko, a nie kanapa?- spytał
Draco odkrywając Hermionę.
-Malfoy czego tu chcesz?! Przecież ustaliliśmy, że śpisz na kanapie! -
krzyknęła Miona, zła na siebie, że straciła czujność, przecież po
tym dupku można spodziewać się wszystkiego.
-Nie, ustaliliśmy, że ty tam śpisz - odparł z wrednym uśmieszkiem.
-Nic takiego nie pamiętam - powiedziała Miona coraz bardziej wściekła i
zarumieniona.
-Dobra Granger, niech Ci będzie, znaj moją łaskę, pozwolę ci dzisiaj
spać na łóżku ze mną -powiedział, były ślizgon, wstając z łóżka
i kierując się w stronę łazienki.
-Ty mi pozwalasz?! Chyba śnisz!- krzyczała za nim, była gryfonka. Czuła
się bezradna, przez tydzień będą musieli być małżeństwem i robić
wszystko, aby byli zgodni. Ale jak to zrobić, kiedy ma się za męża
Malfoya? Fretke, która myśli, że pozjadała wszystkie rozumy świata? Wtej chwili Hermiona obiecała sobie, że już nigdy w życiu się nie
upije, nie będzie nawet patrzeć na alkohol. Jeżeli to ma takie skutki,
to ona woli być wiecznie trzeźwa. Czując, że zaraz uśnie, szybko
wyskoczyła z łóżka. Nie
wolno jej zasnąć, przecież, w każdej chwili Malfoy może wyjść z
łazienki, a jak zobaczy ją śpiącą? Nikt nie jest w stanie przewidzieć
co zrobi. Hermiona ubrała się w szlafrok i szybko wyszła z pokoju.
Spacer dobrze jej zrobi, a przy okazji zwiedzi bliżej hotel. Mijając
pokój, który znajdował się tuż obok, jej własnego usłyszała
niepokojące hałasy. Zatrzymała się na chwile zdziwiona. Rozpoznając
głos rudej i Blaise'a.
- Posłuchaj mnie jeszcze raz imbecyle! Chcę mieć własny pokój! -
ryknęła Ruda.
-Ależ kochanie! Czyżby nasze małżeństwo już się rozpadało?- Zabini
świetnie się bawił, drażniąc swoją żonę.
Teraz była gryfonka była pewna. Czyli Blaise, jednak także postanowił
mieszkać w hotelu! To z nim zapewne Malfoy rozmawiał.
- Co za dupek, nic mi o tym nie powiedział- wymamrotała niezadowolona. Po
czym, bez wahania weszła do pokoju. Zastała ciekawą scenę. Ginny
trzymała za koszule Diabła, który się śmiał. Na nagłe wejście oboje
spojrzeli w stronę Hermiony. Weasley miała oczy jak złote galeony.
-Miona? Ty tutaj?- zdziwiła się, puszczając Zabiniego. Nie minęła
nawet sekunda, a już przytulała się do swojej przyjaciółki.
-Nie wierze, tak się cieszę, że Cię widzę!- piszczała ruda
-Ja Ciebie też!- roześmiała się Granger. Patrząc podejrzanie na
Blaise'a.
-Czemu nic nam nie powiedzieliście? - spytała odrywając się, od
przyjaciółki Ginny.
-Liczyliśmy najpierw na noc pełną wrażeń!- odparł Zabini unosząc
sugestywnie brwi. Na co obie dziewczyny spojrzały na niego z niechęcią.
-W takim razie mam rozwiązanie - stwierdziła po chwili Hermiona z
uśmiechem.
- Jakie?- spytała zaciekawiona Weasley.
-Wynajmiemy dla siebie osobne pokoje- pstryknęła palcami Granger.
-Niestety KOCHANIE, wszystkie pokoje są już zajęte - stwierdził
nadchodzący Draco, obejmując swoją żonę.
-Nie dotykaj mnie!- warknęła poirytowana, była gryfonka, uwalniając
się z objęcia arystokraty.
-Przecież możemy zmienić hotel - odparła Ginny, wzruszając ramionami.
- Nie, nie możemy. Widzicie, wy niezbyt bystre, byłe gryfoneczki, kiedy
marudziłyście, my ze Smokiem wymyśliliśmy prosty plan - powiedział
Blaise,a cwaniacki uśmiech mimowolnie pojawił się na jego twarzy.
- A jakiż to plan nasi genialni MĘŻOWIE wymyślili? - spytała z
naciskiem Hermiona. Nie bardzo wierząc w "lotne" umysły, byłych
ślizgonów.
- Przypadkiem znaleźliśmy się w tym hotelu - zaczął Draco -
Przypadkiem także znalazł się tutaj ten facet, który może udzielić
nam rozwodu. Wystarczy go tylko, do tego umiejętnie przekonać. Dzięki
temu z Blaise'em nie będziemy musieli was znosić więcej niż... dzień?
Dwa dni? - uśmiechnął się z satysfakcją Draco.
- No tak! Tak ciężko znieść towarzystwo szlamy i zdrajcy krwi prawda?-
warknęła Hermiona. Draco drgnął. Nie używał już słowo "szlama ".
Czasami w myślach to wymawiał, ale to tylko stare nawyki. Blaise
spojrzał na Hermionę nieprzyjaźnie. Malfoy w pełni go rozumiał. Czy
wszyscy musieli im przypominać o tym co było? Może nie zmienili
poglądów, a może, jednak zmienili? Niby jej nie lubił, niby go
denerwowała. Lecz czemu zawsze w jej towarzystwie czuł się inaczej?
Czuł się tak dziwnie? Patrząc na
minę Blaise pewnie on sam myślał to samo, tylko o rudej. On także do
rudej nic nie ma. Jest śmieszna, zadziorna i o Salazarze... Czemu go
zdenerwowało samo to, że pewnie pomyślała, że on teraz tak o niej
myśli?
- Nie mów więcej takich rzeczy - odparł chłodnym głosem w jej stronę.
Hermiona obróciła się w inną stronę. Czworo czarodziejów szybko się
pożegnało i każdy poszedł do swojego pokoju. Nazajutrz wydawało się, że nikt już nie pamięta sytuacji, która miała miejsce wczorajszego wieczora. Wszyscy umówili się na czatowania
na urzędnika ministerstwa. Ze zdjęcia, które Draco sprawnie zdobył,wiedzieli jak mniej więcej będzie ten facet wyglądał. Zmieniali się cochwile na stanowiskach. W końcu pod wieczór Hermiona go wypatrzyła idała sygnał Malfoy'owi, który przekazał go rudej, a ona Blaise'owi,
który wyleciał zatrzymać ich "ratunek". Po czym reszta dosyć sprawnie do niego dołączyła.
- O co chodzi? - spytał zdziwiony i odrobinę zaniepokojony pan Bloomberg.
Po przedstawieniu się i wysłuchani wyjaśnień czwórki wrogów,
wyglądał na o wiele bardziej zadowolonego. Zaprosił ich, uprzejmie na
kolacje i zaproponował, że wtedy o tym porozmawiają.
Hermiona odetchnęła i wróciła do pokoju, siadając na kanapie.
- Co o tym sądzisz? - spytała Dracona.
-Coś tu nie pasuje. Widziałaś jego wielki uśmiech, jak tylko
dowiedział się o co nam chodzi i kim jesteśmy? - spytał blondyn
sięgając po Ognistą. Hermiona szybko się skrzywiła, patrząc na
alkohol.
Smok mimowolnie się uśmiechnął.
-Może chcesz Granger?- odparła udając minę niewiniątka. Była gryfonka
parsknęła śmiechem i pogroziła blondynowi palcem.
- A jak jutro się obudzę, to będę w ciąży i znowu nic nie będziemy
pamiętać? - spytała ironicznie.
- Wątpię, abyś TO mogła zapomnieć - Malfoy wypiął dumnie pierś.
Hermiona mrużąc oczy spojrzała na niego uroczo.
- Chcesz mnie zdenerwować fretko? - spytała delikatnym głosem.
-Może... - odparł sugestywnie unosząc brwi.
-To masz pecha!- wrzasnęła rzucając w niego poduszką i biegnąc po
więcej "broni".
Smok roześmiał się szczerze i zaczął odbierać dziewczynie broń.
Towarzyszył temu gwar i hałas po czym oboje opadli zmęczeni na
łóżko.
- To co czujesz się zdenerwowana? - zażartował blondyn.
- Zboczeniec- prychnęła rozbawiona Granger
- Zauważyłaś, że jesteśmy razem w pokoju i się nie pokłóciliśmy?-
spytał zastanawiając się blondyn.
- Też sądzę, że stał się cud - westchnęła Hermiona.
- Fajnie, że nie jestem sam- stwierdził blondyn, dając sobie na twarz
poduszkę.
- To co, czas na kolacje? - spytała po dłuższej chwili Hermiona.
-Mhm - wydobyło się spod poduszki.
-To wstawaj! Mamy mało czasu - odparła Hermiona zerkając na godzinę i
biegnąc do łazienki.
Po około godzinie wszyscy byli już gotowi. Czwórka naszych bohaterów
poszła do umówionej restauracji, gdzie czekał już na miejscu pan
Bloomberg. Przywitał się. Zamówili i przy jedzeniu wyjaśnił w czym
rzecz.
- Rozumiem, że zależy wam na czasie. Oczywiście miesiąc to długo.
Jeszcze dodatkowo też wszystkie te druczki. Lecz jest na to sposób. Kiedy
spostrzegłem, że mam do czynienia z Wybawcami świata- spojrzał na
Hermionę i Ginny - I ludźmi z takimi umiejętnościami oraz z takich
rodzin - tu spojrzenie na Dracona i Blaise'a - Postanowiłem zrobić
wyjątek. Wystarczy, że na Hawajach weźmiecie przesyłkę od pewnego
Aurora i przekażecie ją pewnemu człowiekowi. To wszystko - powiedział
urzędnik ministerstwa.
Hermiona wiedziała, że nie mają wyboru. Domyślała się, że Harry i
Ron muszą być na kolejnej misji. Czyli im przypada to wyzwanie.
Popatrzyła na pozostałych. Wiedziała, że musza pozadawać kilka pytań,
lecz u wszystkich znała już odpowiedź.
Jak to się stało, że są w środku amazońskiej dżungli? Bardzo prosto.
Oczywiście po wieli sprzeczkach udali się na Hawaje.Draco zaproponował wspólne poszukiwania. Dziewczyny zgodziły się na to, z niechęcią.Mieli trochę
trudności z odszukaniem człowieka i przesyłki. Minęło sporo czasu
zanim w końcu dobrze trafili. Oraz dowiedzeniem się co dalej. Okazało
się, że ministerstwo, ma tutaj w podziemiach jakieś wejście. Dostali
mapę, którą oczywiście wziął Draco. Hermiona chętnie zaproponowała
teleportacje, jako najszybszy środek. Niestety, ktoś pomyślał o całkiem innym miejscu,
dlatego zostali zesłani kilka kilometrów dalej. W tej chwili wszyscy
zgodnie twierdzili, że ten miesiąc, chyba byłby jednak krótszy. Mimo
wszystko przez ten czas między czwórką czarodziejów nawiązało się
coś w rodzaju przyjaźni, a między Państwem Zabini, oraz Państwem
Malfoy coś więcej... Jednak wróćmy do teraźniejszości.
- Przestańcie!- ryknął Zabini - Ruda ma rację, musimy znaleźć stąd
wyjście. Od paru tygodni uganiamy się nie wiadomo za kim - westchnął
tracąc humor.
Draco i Hermiona popatrzyli na siebie wrogo, obrażeni. Wszyscy mieli
serdecznie dość. Każdy chciał już zakończyć tą przygodę i wrócić
do domu.
-Może poprosimy Harry'ego i Rona o pomoc?- spytała Ginny błagalnie w
kierunku Hermiony.
- Po pierwsze Ron znowu by zaczął ze swoimi mądrościami-
burknęła - a po drugie oboje są nadal na misji- westchnęła -
Możemy liczyć tylko na siebie- stwierdziła.
- I dobrze- stwierdził Malfoy.
Dziewczyny spojrzały na niego spod łba.
- Dobra ruszajmy dalej - odparł zirytowany Zabini. Pozostała trójka nie
śpiesznie pozbierała się, aby iść dalej.
Przedzierali się przez gęstwinę. Nagle Ginny potknęła się o
wystający korzeń i runęła w objęcia Blaise'a. Diabeł uśmiechnął
się do rudej figlarnie i wyszeptał po cichu.
- Nie musisz robić sobie krzywdy, aby znaleźć się w moich ramionach.
Ginny zarumieniła się.
- Masz ciekawe pomysły. Szkoda, że nie są zgodne z prawdą - odparła
wydostając się z objęć bruneta i wystawiając język. Draco i Hermiona
spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Dzień pełen przygód dawało o sobie znać, wszyscy byli już wyczerpani i marzyli aby się stąd wydostać, co prawda mieli mapę, ale było to szczęście w nieszczęściu, bo tę mapę miał Malfoy, który uważał, że to on powinien ją mieć.
Hermiona westchnęła ze zmęczenia, chwytając gałąź, aby przejść i
nagle rozpostarła się przed nimi zapadnia, zjeżdżali przez kilka minut,
po czym z hukiem wylądowali w ministerstwie. Gdzie napotkali Artura
Weasley'a.
- Tato, co Ty tu robisz? - spytała zdziwona Ginny
- Dzień dobry panie Weasley! - przywitała się Hermiona.
- Witamy - odparli chórem Draco i Blaise.
- Ginny, Hermiona? - zdziwił się Pan Weasley - Co robicie z Malfoy'em i
Zabinim?
- To długa historia - odparła szybko Hermiona.
- Mamy tu przekazać przesyłkę - zaczęła Ginny.
- Ah, chyba wiem o chodzi. Wpadłem tu tylko na chwilę. Odwiedzić
przyjaciela. Zaprowadzę was. - powiedział Artur kierując się do drzwi.
Oczywiście przesyłka została dostarczona. Dostali rozwód bez problemu
(Draco nie zapomniał wyrazić swojej opinii o pewnym urzędniku) po czym
wszyscy szczęśliwie się rozeszli. Koniec...
(Ah nie.. nie jesteśmy takie złe :3 przyp. aut.)
Po rozwodzie każdy wrócił do siebie, choć już wszyscy nie byli tacy
szczęśliwi. Każdy myślał, o tym samym, choć żadne nie miało odwagi,
by wykonać pierwszy krok, aż do pewnego dnia...
Hermiona wracała ze sklepu. Razem z Ginny umówiły się w parku na
spacer. Naszą biedną, byłą gryfonke nawiedzały wspomnienia sprzed 2
miesięcy. Jej biała sukienka powiewała na wietrze. Włosy, które nie
zdążyła związać ciągle latały wokoło jej twarzy, przez co słabo
widziała, nagle poczuła, że w coś uderzyła. A raczej w kogoś.
- Uważaj jak chodzisz... Granger?
- Malfoy? - zdziwiła się Hermion i uniosła wysoko głowę. Nie myliła
się. Patrzyli na siebie w milczeniu. Tyle minęło dni. Przecież nie
chcieli tego, nie chcieli by tak to się skończyło, czy tak musi być?
Hermiona przymknęła oczy. Nagle poczuła, że robi jej się słabo.
Musiała iść, wiedziała, że dłużej nie wytrzyma. Przecież gdyby ją
kochał wiedziałaby prawda? Szybko się odwróciła, lecz nie zdążyła
odejść kawałek, kiedy blondyn obrócił ją i otoczył ramionami.
-Wcale nie musi tak być, wcale nie musi... - szeptał jakby do siebie.
Granger patrzyła na niego zdezorientowana.
- Draco...
- Cicho bądź Granger. Posłuchaj mnie i jeszcze jedną chwile bądź
cicho - mówił Malfoy - już dawno powinienem to powiedzieć. Spojrzał
jej w oczy i wtedy ona to dostrzegła. Zanim wypowiedział te słowa, ona
już wiedziała.
- Kocham Cię - powiedział głośno blondyn. Wiatr znowu zawiał
zabierając krople łez, które pojawiły się, na twarzy byłej gryfonki.
- Ja też Cię kocham Draco - wyszeptała, całując go. Trwali w tej
pięknej chwili oboje, lecz nie byłaby ona prawdziwa, gdyby ktoś jej nie
przerwał.
-Hermiona! - krzyczała nadbiegająca Ginny z Blaise'em. Para oderwała się od siebie z niechęcią.
-Zaręczyłam się - piszczał rudzielec, którego obejmował uradowany
Blaise.
Hermiona i Draco spojrzeli na siebie porozumiewawczo i oboje radośnie się
roześmiali. Każdego roku, w dniu wyznania sobie tej miłości, pan
Bloomberg oraz Państwo Nott dostawali tonę czekoladek i kwiatów od
Państwa Malfoy i Państwa Zabini. W końcu, gdyby nie oni, wszystko
mogłoby potoczyć się inaczej.
KONIEC
Świetne! Uwielbiam czytać opowiadania zainspirowane Harrym Potterem. A twoje szczególnie przypadło mi do gustu. Podoba mi się bardzo Twój styl pisarski. Piszesz zrozumiale i klarownie, ale nie prostacko. Interesujące dialogi ubarwione ciekawymi opisami i wciągająca treść. Jest co czytać! Szkoda tylko, że to już ostatnia część :( Liczę na nowe opowiadania i zapraszam Cię serdecznie na mojego świeżo co upieczonego bloga. http://hevari.blog.pl/
OdpowiedzUsuńDziękujemy!:D miło jest przeczytać takie słowa :3 na pewno zajrzymy :3 zapraszamy na nowe rozdziały naszego opowiadania:D które pojawią się niedługo; p
UsuńPozdrawiamy:* Sofii i Lola:*
Muszę przyznać, że cała miniaturka była utrzymana w fajnym klimacie. Czytało mi się przyjemnie i oczywiście nie opuszczał mnie uśmiech. Oryginalny i dobry pomysł, przedstawiony w idealny sposób. Jedynie do czego mogę się przyczepić to do ilości dialogów, które górują nad opisami.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam do mnie!
http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com
Dziękujemy :* ( wiesz, że Cię kocham <3 - Sofii)
UsuńJejjjjjiiiii.
OdpowiedzUsuńCuuuudooowneee.
Dziękujemy ! :*
UsuńCuudoownie sie czytalo. A jaka ciekawa fabula. Talent to macie obie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszan do siebie na miloscDramione.blogspot.com