Witaaamy:D
Taka przerwa O.o Nie zapomnieliście o nas? :D Mamy dla Was kolejny, długi rozdział! :D
Prosimy o szczere komentarze :3
Małe ogłoszenie: Dzięki naszej ukochanej becie wszystkie rozdziały są w trakcie poprawiania, dzięki czemu błędy nie będą już kłuły Wasze piękne oczka *.* Ukłon od nas dla kochanej Kamili! :*
Pozdrawiamy :*
Sofii i Lola <3
"I trudno mi się przyznać,
że to wszystko nagle traci sens
gdy Ciebie nie ma.
Na głos nie wypowiem,
że tęskniłam gdy nie było Cię
trochę za długo."
A.Dąbrowska „Trudno mi się przyznać”
Dni leciały z szybkością Pottera ścigającego znicz. Wszyscy
byli zestresowani ślubem oraz zbliżającym się terminem naborów do drużyny
męskiej, jak i żeńskiej. W ostateczności Ministerstwo uległo namowom i zgodziło
się, aby w finale drużyna dziewczyn mogła walczyć przeciwko chłopakom. Nauczyciele
bardzo zaniepokoili się tą wiadomością.
W związku z napływającym przyjęciem oraz remontem, dyrektor
miał coraz mniej czasu. Dało się to odczuć nie tylko uczniom, ale również
nauczycielom. Mimo, że nikt nikogo nie zmuszał, prefekci chętnie pomagali swoim
autorytetom w zaplanowaniu wszystkiego do samego końca. Dni, jak i tygodnie
szybko mijały i w końcu nastał dla wszystkich ten jakże ważny dzień .
Hermiona otworzyła leniwie oczy, przypominając sobie co
dzisiaj ma nastąpić. Z jękiem przycisnęła poduszkę do twarzy. Nie miała
najmniejszej ochoty na wyjście z pokoju. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
- Merlinie błagam, niech dadzą mi jeszcze pospać. - mruknęła
przymykając oczy.
Niestety, zamiast spokoju dało się słyszeć walenie w drzwi.
W końcu gryfonka zwlokła się z łóżka przeklinając osobę, która zakłóciła jej
spokój. Zamurowało ją, kiedy zobaczyła kto stoi w wejściu.
- Nie... tylko nie Ty... - jęknęła.
A jednak. W drzwiach stał nie kto inny, jak Draco Malfoy,
który uśmiechał się w jej stronę złośliwie.
- Gotowa na dzisiaj? - spytał lustrując ją wzrokiem. Niestety
tym razem się zawiódł, bowiem Hermiona wybrała słodką, zamiast sexownej
piżamki, lecz w sumie to nie było takie złe. Od pamiętnego dnia, kiedy
przyjaciel uświadomił blondynowi, co robi źle, Draco starał się zdobyć sympatię
gryfonki. Przestał ją wyzywać oraz jej grozić i częściej z nią bywał. Oczywiście
jak zwykle dochodziło między nimi do kłótni, ale gdyby tego zabrakło to Malfoy
chybaby nie przeżył.
- Co ja ci takiego zrobiłam, że ciągle za mną łazisz
poczwaro? - zmierzyła go wzrokiem.
- Też cię uwielbiam Granger. - stwierdził Smok, po czym po
prostu wepchał się do jej pokoju, siadając na jednym z foteli. Hermiona ze
zdziwieniem obróciła się w jego stronę.
- Nie wiesz, że zazwyczaj się kogoś zaprasza, aby wszedł do
środka? - uniosła brwi, oczekując wyjaśnienia.
-Ależ wiem. Otworzyłaś mi drzwi i powitałaś bez wyzwisk,
myślę więc, że mogę to uznać za zaproszenie. - mówił opierając rękę pod brodę,
udając, że się zastanawia.
Hermiona ciężko westchnęła. Naprawdę nie rozumiała co się
działo ślizgonowi, już raz działa się taka sytuacja. Wtedy wszystko wróciło do
normy. Zaniepokojona spojrzała w stronę Dracona.
- Dobra Malfoy przyznaj się, chcesz mi zrobić kawał? -
spytała zamykając drzwi.
- A nie możesz uznać mojego zachowania, za miły gest
odmienności? - spytał mrugając okiem w jej stronę.
- Nie mogę, bo Ty nie miewasz miłych odmienności Malfoy! Ani
miłych gestów! Gadaj o co chodzi? - Granger skrzyżowała ręce na piersiach i
wnikliwie wpatrywała się w blondyna. Jej długie włosy falami opadały na
ramiona, przez co wyglądała całkiem uroczo. Mimo to blondyn nie miał teraz
czasu na myślenie jak wygląda ta wredna gryfonka. Co niby miał jej
odpowiedzieć? W końcu wzruszył ramionami.
- Ciekawe wnioski Granger, ale nie mamy teraz na to czasu.
Szykuj się, muszę zobaczyć jak ponosisz porażkę. - stwierdził wychodząc.
Usłyszał jeszcze odgłos poduszki odbijającej się przez zamknięte drzwi. Kąciki
ust mimowolnie uniosły mu się do góry.
Hermiona zaczęła gorączkowo myśleć nad całym tym zdarzeniem,
podsumowując zachowanie tej tlenionej fretki. Mimo to, nic jej nie przychodziło
na myśl. Z westchnieniem skierowała się do szafy, aby wybrać ubrania i zejść na
śniadanie.
***
Blaise otworzył oczy i przez chwilę tępo wpatrywał się w
sufit. Przypomniał sobie wieczór, kiedy on i czwórka gryfonów byli u Hermiony.
Na początku były pewne zgrzyty, ale później nic, żadnej kłótni. Siedzieli na
kanapie, pili sok i oglądali przygody rudego kota. Jak mu tam było? Gerfild?
Dziwne imię, ale przygody miał fajne. I jest rudy, tak jak... Ginny. I miał
nawet ten sam wredny uśmieszek jak ona. No i te cudne dołeczki w policzkach,
zgrabne nogi, wcięcie w tali i malinowe usta. A gdyby tak powtórzyć pewne
wydarzenia? W sumie, czemu nie? - wyszczerzył się Diabełek. Blaise popatrzył na
zegarek, była już 6:08. Musi się zacząć zbierać, jeśli chce iść pobiegać.
Przeciągnął się, wstał z łóżka i wyszedł z dormitorium. Poszedł do łazienki i
wszedł do kabiny prysznicowej. Szybko się umył i wyszedł, a kiedy zawiązał
ręcznik na biodrach ktoś wszedł do łazienki.
- Ratunku! Zboczeniec!
Ginny z przerażeniem popatrzyła przed siebie, gdy tylko
spostrzegła Blaise w samym ręczniku od razu oprzytomniała.
- Co... co ty tu robisz?
- Co ja tu robię? Raczej, co Ty tu robisz? Nie widzisz, że
łazienka jest zajęta? - powiedział Blaise i od razu wrednie się uśmiechnął - No
chyba, że chcesz z niej skorzystać ze mną, to ja nie mam nic przeciwko.
- Nie dzięki, nie zadaje się ze zboczeńcami - gryfonka
zarumieniła się po czubki uszu, na myśl o słowach Diabła.
- Zboczeńcami? A kto właśnie wszedł mi do łazienki? A co by
było jakbym nie zdążył zawiązać ręcznika? To nie byłby widok dla małych
dziewczynek.
- Jakbyś nie zauważył, już dawno nie jestem małą dziewczynką
w odróżnieniu od niektórych - powiedziała Ginny i z wysoko podniesioną głową
wyszła z łazienki. Zabini przez chwilę popatrzył na drzwi, po czym zabrał się
do ubierania.
***
Rudowłosa skierowała się w
stronę drugiej łazienki. Jak zauważyła, łazienki, którą wybrały z
Hermioną. Ze złością przygryzła dolną wargę. Nie patrzyła gdzie idzie i proszę.
Skryła twarz w dłoniach. Przecież to wygląda strasznie - stwierdziła z
przerażeniem. Wydarzenia rozegrane przed chwilą tylko jeszcze bardziej
utwierdziły ją w przekonaniu, że od Zabiniego trzeba się trzymać z daleka i nie
wolno chodzić do łazienki, dopóki się dobrze nie obudzi. Miona może i lubi tą
wstrętną, podłą gadzinę, ale ona miała odmienne zdanie na temat tego
bazyliszka. Trzeba go unikać szerokim i długim łukiem. Po chwili myśli Ginny
objęły znacznie przyjemniejszy tor. Dziś był nabór do drużyny! Ruda, była za
bardzo podekscytowana. Miała nadzieję, że Hermiona się zakwalifikuje, bo w
przeciwnym razie... nawet nie chciała sobie wyobrażać pewnego tlenionego
blondyna, gdy się dowie, że nie jest w drużynie. Dwa tygodnie męki, jako sługa
Malfoy'a. Weasley zadrżała. Jej najlepsza przyjaciółka bardzo dużo trenowała i
nie ma innej opcji żeby się nie dostała. W końcu trenowała ją ona sama, no i
jeszcze... Blaise. Znowu ten parszywy ślizgon. Czy on musi być taki boski? Nie,
zaraz, zaraz okropny. Ten jego wredny uśmieszek, może i idealnie do niego
pasuje, ale ona tego nigdy w życiu nie powie na głos. Ale dość! Trzeba się
przygotować do naboru, co prawda będzie on dopiero po lekcjach, ale dziś liczy
się tylko on. Ciekawe czy Mionka już wstała. Ale będzie zdziwiona kiedy to ja
ją obudzę. Ginny wyszła spod prysznica, ubrała się i wyszła z łazienki,
dokładnie sprawdzając czy nikogo nie ma w pokoju wspólnym, a zwłaszcza pewnego
zboczeńca.
- Szukasz mnie? Już się za mną stęskniłaś? - ślizgon
uśmiechnął się zabójczo. Granatowa koszulka opinała jego klatę, do tego białe
dżinsy i Blaise wyglądał jak model wyjęty z okładki. Co gorsza doskonale o tym
wiedział.
- Odwal się Zabini! - ruda po prostu nie mogła w to uwierzyć.
Czy ona naprawdę ma aż takiego wielkiego pecha w życiu?
- Oj wiewiórko, nie przejmuj się, może kiedyś twoje
najskrytsze fantazje ze mną się kiedyś urzeczywistnią…
- Nie rozumiesz za pierwszym razem Gadzie? Odwal się! - i
nie czekając na odpowiedź jak torpeda pobiegła do swojego dormitorium. Dopiero
w nim zauważyła, że jest już 7:16, trochę się zasiedziała w łazience. Podeszła
do lustra, poprawiła ubranie, włosy i wyszła do dormitorium obok. Sądząc po
godzinie, Hermiona już dawno nie śpi, więc Ginny bez ceregieli weszła do
środka.
- Malfoy, wynoś się stąd! - nim ruda zdążyła choćby otworzyć
usta, przed oczami już widziała różdżkę i groźną minę przyjaciółki.
- Oh, Ginny. Przepraszam cię, ale myślałam, że to Malfoy.
- Znowu się naprzykrzał?
- Znowu i zaczyna mnie to coraz bardziej niepokoić. O co mu
może chodzić? Przecież nagle nie zmienił się i nie uznał, że będzie mnie lubić.
- To musi być jakiś podstęp. Uknuł coś z Zabinim, żebyś nie
dostała się do drużyny.
- Blaise? Wątpię. On przecież pomagał mi w treningach, a
poza tym jest moim przyjacielem i chce, żebym się dostała.
- Ale nie zapominaj, że przyjaźni się też z Malfoyem -
powiedziała Ginny. Cała ta sprawa z Draco coraz bardziej zastanawiała Ginny i
Hermionę, pierwsza uważała, że podstępem aż cuchnie, a druga nie miała pojęcia
co o tym myśleć. W dodatku, kiedy spytała Blaise o dziwne zachowanie blondyna,
ten tylko wzruszył ramionami i tajemniczo się uśmiechnął. Zawsze kiedy Miona
powracała do tego tematu nie odpowiadał i od razu zmieniał temat.
- Myślisz, że po naborze do drużyny mu przejdzie?
- Nie sądzę, wydaje mi się, że będzie robił wszystko, aby
odciągnąć cię od treningów Quidditcha. -odparła zdecydowanie ruda.
- A skąd pewność, że mnie przyjmą? A może spadnę z miotły?
- Nawet tak nie myśl! Wszystko się uda zobaczysz, a kiedy
już zdobędziemy puchar... będziesz mogła delektować się przegraną Malfoy'a.
Hermiona zatrzymała się.
- Ginny wiem, jak bardzo chcesz zdobyć puchar, ale oni mają
wiele lat doświadczenia. Ty także, ale ja nie. Jeśli rzeczywiście jakimś cudem
zostanę przyjęta do drużyny, nie licz, że ze mną pokonasz inne drużyny. -
skrzywiła się Hermiona
- Czasami za dużo myślisz Miona. - ruda dała swojej
przyjaciółce kuksańca - A teraz chodź! Czas na śniadanie. - roześmiała się. W Wielkiej Sali dało się odczuć rosnące z każdą chwilą podniecenie oraz ekscytację. Dziewczyny podeszły do stołu Gryffindoru i od razu zabrały się
za jedzenie. Wszyscy zajęli się śniadaniem. W pewnej chwili Granger zamarła.
Obok Dumbledor'a stała ta sama dwójka, która wznosiła skrzynie, parę tygodni
temu. Na Godryka! Przecież dyrektor miał wyjaśnić na kolacji o co chodzi z
konkursem, ale wtedy jej przyjaciele zrezygnowali z pójścia tam, bo miała
urodziny! Chociaż, gdyby już było coś wiadomo, to przecież ktoś, by coś
wiedział. Gryfonka zamyśliła się. Wszystkie plotki rozprzestrzeniały się w
Hogwarcie z prędkością światła. Nie, niemożliwe. Pewnie wszystko zostało
przełożone. W sumie to dobrze. - myślała dziewczyna - Na razie stanowczo mamy za
dużo obowiązków.
- Proszę o uwagę. - zaczął dyrektor. W sali natychmiast
zrobiło się cicho. - Wraz z kapitanami poszczególnych drużyn ustaliliśmy dni, w
których odbędzie się nabór do drużyny. Dzisiaj jest kolej Gryffindoru. Pani
Weasley, Panie Potter, czy ustaliliście już godziny na zajęcie boiska?
Ruda uśmiechnęła się do Potter'a, a on kiwnął jej głową. Po czym wyjaśnił wszystkim, że to Ginny, jako pierwsza zrobi nabór w drużynie. W końcu Harry'emu nie brakowało, aż tyle zawodników jak jej. Po chwili każdy wrócił do jedzenia.
Ruda uśmiechnęła się do Potter'a, a on kiwnął jej głową. Po czym wyjaśnił wszystkim, że to Ginny, jako pierwsza zrobi nabór w drużynie. W końcu Harry'emu nie brakowało, aż tyle zawodników jak jej. Po chwili każdy wrócił do jedzenia.
- Wreszcie będzie się coś działo. - westchnął z zadowoleniem
Ron.
- Jakbyś nie zauważył to od początku roku coś się dzieje -
stwierdziła Ruda z zirytowaniem, smarując sobie tosta.
- Chodziło mi o Quiddticha. - Ron zatarł ręce - Musimy wszystkich
ograć - mówił dając piątkę Potterowi.
Harry zaśmiał się i kiwnął głową.
- No dziewczyny uważajcie w tym roku. - poruszył zabawnie
brwiami. Gin prychnęła.
- Ogramy Was zanim zdążycie powiedzieć "Złoty
Znicz". Prawda Miona?
Lecz Hermiona ich nie słuchała. Czując na sobie czyjś wzrok,
rozejrzała się po sali. Zauważyła Lunę, która jej pomachała, na co gryfonka
zrobiła to samo. Zauważyła także Blaise'a przy stole ślizgonów, który co
prawda w kogoś się wpatrywał, lecz nie była to ona. Obróciła głowę i z
uśmiechem zauważyła, że jego maślany wzrok chodzi po jej przyjaciółce. Ginny
jednak wcale tego nie zauważała. Hermiona uśmiechnęła się lekko. Po
chwili zauważyła w końcu, kto tak się w nią wpatruje. - Fretka nie chce
się odczepić. - pomyślała, ze złością. Po chwili zauważyła na twarzy blondyna
ironiczny uśmiech, który kierował w jej stronę. Ze złością wymalowaną na twarzy odwróciła szybko głowę.
- Hermiona, żyjesz? - Potter machał jej ręką tuż przed nosem.
- Żyje, żyje Harry. - trzepnęła go.
- O kim tak myślałaś? - spytała ruda, z błyskiem w oczach.
Hermiona zarumieniła się na myśl, że w jej myślach chwilowo
gościł Malfoy.
- O Quidditchu oczywiście - odparła machając lekceważąco
ręką. Ginny spojrzała na nią z miną pod tytułem "Ty mi oczu nie zamydlisz", lecz
mimo to wróciła do rozmowy z chłopakami, do której także przyłączyła się
Hermiona.
- Nie pozwolimy ślizgonom zgarnąć puchar. - Ron walnął pięścią
w stół.
- Oczywiście, że nie! - przyłączył się Dean.
- Wygramy z nimi. - zakrzyknął Seamus, który nagle pojawił się
obok nich. Po chwili większość gryfonów stłoczyła się koło czwórki przyjaciół
dając sobie wzajemnie rady i okrzyki otuchy, na co ślizgoni patrzyli z wyraźną
kpiną. Za to krukoni i puchoni z niepokojem. W końcu Hermiona
stwierdziła, że wystarczy i oznajmiła wszem i wobec, że udaje się do
biblioteki. Po czym ruszyła w tamtym kierunku, zostawiając przyjaciół, którzy
nadal dyskutowali o swojej ulubionej grze. Granger miała ważniejsze
zadania do roboty. Prócz tony pracy domowej, którą mieli na dzisiaj i którą
chwała Godryku miała już za sobą. Musiała przypomnieć sobie najbardziej niebezpieczne
trucizny, bowiem Snape oznajmił, że koniec z latami swobody.
- Jakbyśmy jakieś mieli. - mruknęła pod nosem gryfonka,
odgarniając swoje włosy, które o dziwo, dzisiaj były nawet do zniesienia.
Przyśpieszając kroku, w myślach wymieniała książki, które koniecznie musiała
zobaczyć przed lekcjami.
***
Wiatr wiał z ogromną siłą, podnosząc do góry kolorowe
liście. Czuło się coraz bardziej nadchodzącą jesień. Promienie słońca wpadały
przez okna na korytarze Hogwartu oświetlając ogromny zamek. Uczniowie z ociąganiem
kierowali się do klas, zaczynając kolejny dzień nauki. Pokój ślizgonów był już
prawie zupełnie pusty. Co bardzo odpowiadało, pewnym dziewczętom, które po
chwili skierowały się do dormitorium Greengrass. Panował tam straszny bałagan.
Łóżka były nie pościelone. Ubrania wszędzie porozrzucane, a w powietrzu unosiły
się dziwne zapachy. Ślizgonki z obrzydzeniem, patrzyły na pokój koleżanek,
natychmiast wołając skrzaty do pomocy. Kiedy wszystko było już czyste usiadły i
z zapałem oddały się rozmowie.
- Zrobimy to dzisiaj! - stwierdziła Ashley.
Dafne Greengrass od razu jej zawtórowała. Pansy z niepokojem
rozglądała się po czystym pokoju. Wcale nie chciała tu być. Dormitorium
zapełnione było zdjęciami Dracona Malfoy'a . Dziewczyna pokręciła głową.
Poprawiła spódnicę i ze złością patrzyła na koleżanki przypominając sobie
powód tego spotkania. Ona nie chciała tego robić! A jeśli Blaise'owi coś się
stanie?! To jej przyjaciel!
- Nie zgadzam się. - mówiła, a jej czarne oczy zalśniły. - Na
pewno stanie się coś złego.
- I o to chodzi! - warknęła blondynka, odgarniając swoje
krótko obcięte włosy. - Nie rozumiesz? \ Jak on mnie potraktował?! Nie
jestem żadną zabawką! - warknęła. Nikt nie będzie kpił sobie z niej. Pochodziła
z czysto krwistej rodziny i należał jej się szacunek!
Parkinson cofnęła się pod nagłym wybuchem koleżanki. Mimo to
nie zamierzała odpuścić. Wiedziała, że plan, który zorganizowały jej
przyjaciółki, sprawi im kłopoty.
- Wszystko jest już gotowe! - krzyknęła nadchodząca Astoria.
***
I oto jest. Długo wyczekiwana chwila przez prawie całą
szkołę. Lecz dla niej było to prawdziwe wyzwanie. Hermiona stała na boisku do
Quidditch’a i zastanawiała się jakby tu najszybciej zwiać. Za chwilę miał się
rozpocząć nabór do żeńskiej drużyny, a ona z ledwością stoi na dwóch nogach.
- Dobra dziewczyny. -zaczęła Ginny, a dziewczęta z Gryffindor’u
otoczyły ją. - Za chwilę zaczynamy. Po prawej stronie ustawiają się te co chcą
grać na pozycji obrońcy, w środku pałkarze, obok ścigające i szukające. Na
początek obrońcy!
Hermiona w duchu podziękowała przyjaciółce, że na początek
nie szukające. Będzie miała jeszcze trochę czasu na uspokojenie się. Mimo
wielkiej nadziei, że czas zatrzyma się w miejscu, on jakby biegł. Nim się
obejrzała Ginny zdążyła wybrać obrońcę, którym została Lavender Brown,
która ku zaskoczeniu wszystkich okazała się świetna. Pałkarzem
została Parvati Patil i Demelza Robins a na miejsce ścigających prócz rudej, zajęły Alicje Spinnet i Katie Bell, co nie wywołało zdziwienia i szoku, a na koniec
naboru nadszedł...
-Czas na szukające!- zawołała ruda. Teraz nie było już
odwrotu. Ale co będzie jak sobie nie poradzi, jak nie przyjmą ja do drużyny?
Nie, dość tego, skup się, dasz radę. - myślała gorączkowo Miona i powoli, aby nie
upaść, podeszła do przyjaciółki.
-Dobra, za chwilę wypuszczę złotego znicza, ta która go
złapie zostanie przyjęta do drużyny, wszystko jasne? - popatrzyła po kolei na
kandydatki, wszystkie twierdząco pokiwały głowami. Hermiona dopiero teraz zdała
sobie sprawę, że wcześniej ich nie zauważyła. Oprócz niej na pozycję szukającej
chciały się też dostać Fay Dunbar i Eloise Migden. W czasie gdy
Ginny mocowała się z pudłem od piłek, gryfonka skorzystała z okazji i
spojrzała w stronę trybun. Na wieży Gryffindor’u siedzieli Harry i
Ron oraz reszta gryfonów. Na wieży Slytherin’u siedział Blaise, który
machał do niej wszystkim czym się dało. No i Malfoy.
- Dziewczyny na miotły! - zawołała Ginny. Hermiona przełknęła
ślinę starając wreszcie skupić. - Za 3... 2... Teraz! - krzyknęła i uwolniła
złoty znicz. Dziewczyny wspięły się od razu w powietrze. Gdy tylko tam się
znalazły brązowooka od razu straciła z oczu Fay i Eloise. Co teraz? Gdzie jest
złoty znicz? - myślała gorączkowo. Wiedziała, że musi się skupić i jak
najszybciej coś wymyślić. Zastanowiła się przez chwilę i już wiedziała co teraz
ma zrobić. Postanowiła polecieć jeszcze wyżej, choć nadal miała lęk
wysokości. Dzięki Ginny nie był już taki duży, ruda poradziła jej, aby skupiała
swoje myśli na czymś przyjemnym, a teraz była to radość z przyjęcia do drużyny
i mina tlenionego ślizgona. Przez dłuższą chwilę krążyła nad boiskiem,
mocno trzymając miotłę i w końcu dostrzegła swój cel. Bez chwili
zastanowienia poleciała po klucz do drużyny. Gdy była już niedaleko znicza,
kątem oka spostrzegła Fay i Eloise lecące tuż koło niej.
-Dajesz Mionka!!! Pokaż tym dziewuchom kto tu rządzi!!! -
darł się Blaise z trybun. Gryfonki leciały tuż przy sobie, każda z
wyciągniętą ręką, bo złoty znicz był już tak blisko, lecz w następnej sekundzie
jakby rozpłynął się w powietrzu, a Hermiona o mało co nie uderzyła w wieże
Ravenclawu.
-Gdzie on się podział?! - zawołała zszokowana Fay.
Hermiona bardzo dobrze rozumiała jej wzburzenie, były już tak blisko celu,
a tu nagle. No cóż nikt nie mówił, że będzie miło i przyjemnie, w końcu jest to
nabór do żeńskiej drużyny Quidditch’a, a nie głaskanie kotka. Brązowooka
postanowiła dla odmiany teraz polatać na dole. Okrążyła już całe boisko, a po
zniczu ślad zaginął. Zrezygnowana popatrzyła się w kierunku przyjaciółki, która
z kolei patrzyła na wieże Slytherin’u. Zaintrygowana popatrzyła w tamtą
stronę i zobaczyła wściekłego Malfoy'a dość głośno wyrażającego swą opinię i
Blaise, który patrząc na nią wymachiwał rękoma i coś mówił. Wyglądał jakby
tańczył taniec godowy, Hermiona chciała podlecieć do Zabiniego, ale wiedziała,
że nie może, jej konkurentki mogłyby uznać, że ktoś jej pomaga i nawet
gdyby złapała złotego znicza, to nie dostałaby się do drużyny. Pozostało
jej nic innego jak czytanie z ruchu warg przyjaciela. Podleciała trochę bliżej
do wieży Slytherinu, aby dla innych wyglądało to jakby oglądała się za zniczem.
Tam jest złota szynka. Miona ze zdziwieniem zmarszczyła brwi. Jaka szynka,
o co Blaise’owi może chodzić? Zrobił się głodny? Jednak w następnej sekundzie
Hermiona zrozumiała, chodzi mu o znicz!! Spojrzała w skazywanym kierunku i po
chwili dostrzegła złotą piłeczkę. Szybko uśmiechnęła się do Blaise i poleciała.
Złoty znicz znajdował się teraz prawie na środku boiska, w połowie drogi
Hermiona z przerażeniem zobaczyła, że Fay leci prosto na nią, a właściwie
prosto na znicz. W pierwszej chwili miała ochotę się wycofać. Nie będzie
ryzykować życiem dla małej piłeczki.
- Dalej Miona, złapiesz go! - krzyknął Zabini, jakby właśnie
czytał jej w myślach. Nie, nie mogę się poddać, za dużo trenowałam. Nie mogę
zawieść Ginny i Blaise, muszę go zdobyć. - myślała Miona i błagała aby to jednak
Dunbar zrezygnowała. Jednak im bliżej znicza były, tym bardziej brązowooka
się denerwowała, Fay nie odpuszczała, a ona nie była pewna swojej decyzji,
a co jeśli wlecą na siebie? Dziewczyny były już bardzo blisko, Fay wyciągnęła
rękę i Hermiona zrobiła to samo, modląc się w duchu, aby obie przeżyły. I wtedy
znicz, jakby chcąc zrobić im na złość poleciał do góry, Miona widząc, że
zmienia kierunek schowała rękę i pociągnęła miotłę w górę, aby lecieć za nim.
Gryfonce wydawało się, że znicz, o ile to możliwe przyspieszył, więc zrobiła to
samo. Minęła właśnie wieżę Gryffindor’u słysząc okrzyki Rona i Harry'ego.
Wydawać by się mogło, że znicz ma dziś gorszy dzień i niczego nie ułatwia,
wręcz na odwrót, raz leciał na dół, chyba tylko po to, aby od razu polecieć na
górę, skręcał co chwilę raz w prawo, raz w lewo. Hermiona była już
zmęczona, chciałaby go jak najszybciej złapać i położyć się w dormitorium na swoim mięciutkim
łóżku. Jednak na to musiała jeszcze chwilę poczekać. Przyspieszyła i
robiąc przedziwne akrobacje w powietrzu leciała za zniczem. Teraz
już na pewno go złapie. Musi go złapać. Znicz leciał w kierunku wieży
Slytherin’u, kątem oka zobaczyła, ze pozostałe dziewczyny też go zobaczyły.
Miona była już niedaleko, obawiała się jednak tego, co zrobi znicz. Miała
nadzieję, że nie przeleci przez wieżę. Wyciągnęła rękę i z bijącym jak
oszalałe sercem przyspieszyła, znicz skierował się w kierunku wieży i w
ostatniej sekundzie poleciał w górę, Hermiona zrobiła to samo, przesunęła się
na miotle, wydłużyła jak tylko się dało i już tylko kilka centymetrów
oddzielało ją od znicza. Słyszała jak Fay i Eloise lecą tuż za nią, słyszała
okrzyki gryfonów i Blaise'a i już... Tak blisko...
CDN
Boże, cudowny! Malfoy i te jego docinki, wpadka w łazience, nabór do drużyny... dziewczyny, czekam na next!
OdpowiedzUsuńBuziaki i pozdrawia was kochana Kira <3
Dziękujemy :*
UsuńNo dzieje się dość dużo w tym rozdziale. W większości jednak chodzi o nabór, którym żyje cała szkoła. Podobało mi się, jednak nie umiałam sobie wyobrazić Hermiony na miotle. Przepraszam, ale ta wizja jest daleka od książkowej postaci i jakoś nie potrafię. Oczywiście nie mówię, że to zły pomysł, co to to nie, ale jednak moje potterowskie ja ma obiekcje. Podobały mi się poranne zatargi dziewczyn z Ślizgonami. Chciałabym takich więcej! :D Jak zawsze zboczony Zabini... musicie uważać, bo chyba zmieniam cel swoich westchnień! :D Życzę Wam dużo weny!
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Dziękujemy :* Czekaj cierpliwie na Dracze <3
UsuńŚwietny rozdział ! Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Miśka :)
Dziękujemy ♥
Usuń