piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 18 Ja chcę Ognistą!


Bez zbędnego przynudzania, zapraszamy na kolejny rozdział!:D
Przypominamy :
Czytasz= Komentujesz
 To właśnie Wasze komentarze motywują nas do dalszego działania ; )
Ah i rozdział dodany bez sprawdzenia bety, także przepraszamy za błędy ; c


Pozdrawiamy zimno, bo jest zdecydowanie za ciepło ;p Sofii i Lola <3




"Omnis amans amens"
( łacińskie : każdy zakochany szaleńcem. )





Siedziałem koło tego idioty Blaise'a, który ciągle dopingował Granger. Miałem ochotę go trzepnąć i spytać po czyjej jest stronie. Lecz te wrzaski utwierdziły mnie w przekonaniu, że na pewno nie po mojej. Nie wiem jakim cudem, ale Granger radziła sobie całkiem dobrze. Nie potrafiłem zatuszować uśmiechu, który pojawił się mimowolnie na mojej twarzy. Ta zawzięta gryfońska lwica nie chciała się poddać. Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Jednak… w pewnej chwili coś się zmieniło. Zdążyłem zauważyć, jak gryfonka złapała znicz. Słyszałem wiwatujące głosy Diabła i innych, jednak ciągle wpatrywałem się w Granger. Coś było nie tak. Widziałem jak zaczęła tracić kontrole nad miotłą. Po chwili leciała wprost pod trybuny, zdawałem sobie sprawę, że lada chwila spadnie. Zacisnąłem ręce na balustradzie. Nie wiedziałem nawet, kiedy do niej podszedłem. Nim zdążyłem się zorientować co robię, wyciągnąłem różdżkę wypowiadając zaklęcie. Czas jakby zwolnił. Patrzyłem jak Granger unosi się w powietrzu zdezorientowana. Widziałem jej rozbiegany wzrok, który po chwili spoczął na mnie.  Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Starałam się opanować, być chłodny i niedostępny,ale…
-Brawo stary! Wiedziałem, że jak zechcesz, to potrafisz. - Zabini poklepał mnie po plecach, wyszczerzając się w moją stronę. Pyk. Chwila minęła.
Opuściłem gryfonkę na ziemię. Od razu przybiegła do niej drużyna. Odwróciłem wzrok. Z trybun gryfonów, dosłyszałem kolejne gromkie wiwaty. Słyszałem śmiech Diabła. Nikt nie zastygł w bezruchu na widok ślizgona ratującego gryfonkę. Nikt tego nie zauważył. No prawie. Dostrzegłem jeszcze spojrzenie Ginny i jej lekki uśmiech w moją stronę. Trochę, nie, bardzo mnie to zdziwiło. Dodatkowo zauważyłem, że z trybun domu Lwa patrzą się na mnie dwie zszokowane twarze. Weasley'a i Potter'a.  Bliznowaty szybciej się pozbierał i skinął głową w moją stronę. Zrozumiałem, że w ten sposób mi podziękował. Poczułem się dziwnie. Miałem mieszane uczucia co do tej całej sytuacji. Zszedłem szybko z trybun, ignorując wołanie Diabła i na nowo stając się niedostępnym ślizgonem. 



 ***



Kiedy weszła do Wielkiej Sali na kolacje, powitały ją okrzyki gryfonów.W końcu pierwszy raz w historii Hermiona Granger miała grać na stanowisku szukającej. Ogólnie, pierwszy raz grała w drużynie szkolnej Quidditch'a.  Nawet McGonagall zdobyła się na uśmiech po tak szokującej nowinie. No bo kto by się spodziewał? Sama zainteresowana była w całkowitym szoku. Dałam radę, naprawdę dałam radę. - myślała, uśmiechając się sama do siebie.
- No, Hermi. - zaczął Ron, kiedy usiadła koło niego i Harry'ego - Witamy na nowej drodze życia! - poklepał ją lekko po plecach szczerząc się w jej kierunku. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
- Nadal w to nie wierzę. - pokręciła głową.
- To lepiej uwierz. - zielonooki mrugnął do niej. - Tyle pracowałaś. Zasłużyłaś na to. -zapewnił ją.
- Dziękuję. - gryfonka uroczo się zarumieniła.
- A Wy, kiedy zaczynacie?
Rudzielec od razu się nachmurzył.
- Zaraz po obiedzie. - jęknął.
- Weź się w garść, na pewno dostaniesz się do drużyny. - zapewniła go Granger.
- Nie pierwszy raz grasz Ron. - mówił Wybraniec.
- I nie pierwszy raz możesz zawalić. - uśmiechnęła się wrednie nadchodząca Gin.
- Ginny. - syknęła Hermiona, spoglądając z niepokojem na rudego.
- Ona ma rację. - wymamrotał najmłodszy syn z rodziny Weasley'ów.
- No i widzisz co zrobiłaś? - westchnął poirytowany Potter.
- Eh, nie przesadzajcie. Ron, skoro nawet Hermiona dała sobie radę, a sądząc z początków, to był po prostu cud!
- Ej! - obruszyła się Mia*
- No taka prawda Hermi. - stwierdziła ruda z miną aniołka.
- A właśnie. - zaczął Wybraniec, nim Hermiona odpowiedziała. - Co się stało na boisku Miona między Tobą i M...
- Masz racje Harry, powinieneś zjeść tą mandarynkę. - warknęła Gin, przerywając wypowiedź Wybrańca i wychylając się, aby wepchać przyjacielowi, wybrany owoc do ust. Sprawiając tym samym, że Potter zaczął się krztusić. Starsza gryfonka spojrzała na przyjaciółkę z wyrzutem, starając się ratować przyjaciela. Ruda nie przejęła się zbytnio stanem zielonookiego. Za to z niepokojem patrzyła w stronę brata. Lecz, jak zauważyła po chwili, Ron był zbyt zaabsorbowany przyjęciem do drużyny, by słuchać Harry'ego. Gin pozwoliła sobie na ciche westchnienie nieopisanej ulgi.



Draco siedział spokojnie przy stole ślizgonów, mimowolnie wpatrując się w Granger. Uśmiechnął się na myśl, o ostatniej rozmowie z gryfonką w jej dormitorium. (od aut. Poprzedni rozdział. ; d) Nie ma to jak rzucanie w drzwi poduszką.
- Chcesz kogoś zaczarować Smoku?- zdziwił się Theo, zauważając błądzący wzrok Draco.
- Oczywiście, że chce. - odparł za Dracze Diabeł. - Jej imię zaczyna się na H, to nie jest żadna gra, ma burze loków na głowie i Malfoy wyląduje przez miłość do niej w grobie. Jejejej. - zanucił Diabeł, po czym uchylił się, w pokornym geście przed morderczym wzrokiem Draco.
- Zajmij się swoimi głupimi laskami. - odparł zirytowany Smok.
- I kto to mówi? To nie ja patrzę na Hermionę, jak pies na kiełbasę. - mruknął Blaise po czym ułożył się w pociągającej pozie, spojrzał w kierunku przyjaciółki i zaczął naśladować głos pana M. - Chodź do mnie Granger, no chodź, bo nie wytrzymaaa... Aaa!!!-  Diabeł wziął nogi za pas, widząc wypisany zamiar jego zabójstwa na twarzy Malfoy'a.  Tuż za nim leciał platynowany rottweiler,  wściekły jak Dumbledore bez swoich dropsów.
- Malfoy! Zabini! Co wy wyprawiacie?! - wrzeszczał za nimi Snape. Nagle dało się słyszeć odgłos spadającego ciała. To Nott właśnie śmiał się na całego.
- Odbiło im. - skomentowała zachowanie ślizgonów, Miona. Trójka jej przyjaciół pokiwała ze zgodnością głowami.



***



Hermiona ze zmęczeniem opadła na kanapę, przy kominku, w pokoju wspólnym. Z ulgą położyła nogi na drugim oparciu. To był naprawdę ciężki dzień. Zaraz po obiedzie Mia poszła zobaczyć przyjęcia do męskiej drużyny gryfonów. Gryfonka przymknęła z rozkoszą oczy. Jej ciało zdecydowanie domagało się odpoczynku po porannych akrobacjach. Brakowało tylko jednego. Gryfonka z ociąganiem wstała i udała się do barku. Po chwili przypomniała sobie, że przecież tam są same soki. Ognistą dwaj ślizgoni, już dawno wypili. Lekki uśmiech rozjaśnił jej zmęczoną twarz. Dumbledor zrobił niezły kawał ślizgonom. Malfoy tydzień złorzeczył na dyrektora po tym przykrym dla niego odkryciu. I znowu Malfoy, jak go nie widzi to o nim myśli. Jej piękne czekoladowe oczy zwróciły się ku górze, jakby prosząc Merlina o cierpliwość. Westchnęła ciężko. Szklanka Ognistej przechodziła jej właśnie koło nosa. Zastanowiła się. Ginny była na randce z Dean'em. Narcystyczny dupek gdzieś przepadł, a nawet jakby był, ona nigdy, nie poprosiłaby go o alkohol. To w takim razie... Diabeł! - pomyślała Granger i pstryknęła palcami. Ruszyła raźnym krokiem w kierunku dormitorium Zabiniego. Zapukała delikatnie, Blaise otworzył, niemal natychmiast. Jego mina wyrażała skrajną nudne, po chwili zmieniła się ona na promienny uśmiech, kiedy zauważył przyjaciółkę.
- Miona! - przytulił ją szybko, dając dodatkowo całusa w policzek. Gryfonka zarumieniła się lekko, po czym spojrzała z zaciekawieniem na ślizgona. Jak zwykle nienaganny Blaise zaprosił ją gestem ręki do środka. Gryfonka weszła do dormitorium ciemnoskórego ślizgona. Z zainteresowaniem rozejrzała się po pokoju. W nim dominowały kolory zieleni i srebra. Diabeł posiadał dosyć dużą, zieloną kanapę i jak zauważyła z zazdrością gryfonka, mały kominek.
-Przyszłam bo chciałabym się czegoś napić i przy okazji pogadać- powiedziała i rozsiadła się na kanapie.
-Napić, tak? To co powiesz na sok dyniowy?
-Nie, chciałabym coś mocniejszego.
-Wodę z dodatkiem cytryny?
-Nie, Blaise. Ognistej. Chciałabym napić się ognistej.
-Nie, to nie możliwe- wyszeptał Zabini i złapał się za głowę udając przerażenie.- Nie wieżę, nie sądziłem, że dożyję tej chwili, gdy Hermiona Granger poprosi mnie o alkohol. Trzeba uczcić ten moment.- Podszedł do szafki wyciągnął dwie szklanki i butelkę Ognistej, nalał do nich i jedną podał Hermionie.- Proszę- uśmiechnął się zawadiacko, podając jej szklankę z alkoholem.  Gryfonka spojrzała ze zirytowaniem na ślizgona, który usadowił się w fotelu. Jak on śmiał ze mnie kpić?!- denerwowała się. Mimo to zmęczenie wzięło górę, więc tak jak poprzednio w Pokoju Wspólnym, tak teraz w dormitorium przyjaciela, położyła się wygodnie na kanapie, przymykając leniwie oczy.
- Przypominasz mi Malfoy'a - zaczął ślizgon zaczepnie.
- Nie dam się dzisiaj Blaise - odparła spokojnie Granger.
- Ty też nie?! - Zabini był oburzony- Najpierw Dracze mnie spławił. Teraz Ty mi odpływasz. I komu ja mam zatruwać życie?! - spytał urażonym tonem. Gryfonka jęknęła. Co chwile tylko ten gad. Godryku za co?!
- Nie mamy innych tematów do rozmowy? - spytała uchylając jedno oko.
Blaise posłał jej iście ślizgoński uśmiech.
- Myślałem, że się ucieszysz, że twój rycerz na białym, czekaj czarnym, tak czarnym koniu dzisiaj cię uratował- mruknął Diabeł.
- Zaraz uratował - burknęła Granger- po prostu mi pomógł - stwierdziła przekręcając się tyłem do Blaise'a.
Usłyszała za sobą ciche prychnięcie. Skuliła się odrobinę bardziej. Nie wiedząc nawet kiedy, zasnęła.




***






Lena przechadzała się korytarzami zamku poszukując odpowiedniego miejsca. Wiedziała, że jej właściciele nie chcą żeby wychodziła z ich pokoju, ale... właśnie nadszedł jej czas. Potrzebowała być sama. Zobaczyła uchylone drzwi do klasy i pobiegła w ich stronę.


Blondyn szedł w kierunku Wielkiej Sali, gdy nagle zauważył psa. Nie byle jakiego psa, tylko Lene. Co ona tu robi? Czy to nie przypadkiem Granger miała się nią teraz opiekować?- zmarszczył ze zdziwieniem brwi. Jeśli ktoś ją znajdzie będą kłopoty. I to bardzo duże. Szybko podszedł do klasy, do której, jak mu się zdawało weszła Lena. W środku było tak jak przedtem, żadnego śladu obecności psa. Draco odetchnął z ulgą. Przynajmniej nie będzie musiał po niej sprzątać. Zamknął drzwi i zaczął się rozglądać za psem.
-Lena, chodź do mnie. Musimy z tąd jak najszybciej wyjść- powiedział Draco, lecz pies nie przybiegł.-Mam dla ciebie ciasteczka. Chodź szybko- w odpowiedzi usłyszał tylko ciche popiskiwanie. Powoli ruszył w stronę dźwięku. W rogu klasy, koło dużej szafy zobaczył wciśniętą Lenę i...na Salazara...szczenię. Z wrażenia musiał oprzeć się o najbliższą ławkę. Nie mógł w to uwierzyć. Lena była w ciąży. Jak mógł tego nie zauważyć? Co prawda pies trochę utył, ale myślał, że to wina Diabła który za bardzo ją dokarmiał. Jak się teraz okazało winny wcale nie był Zabini, tylko... No właśnie, kto? W zamku oprócz Leny nie ma innego psa. Czyżby Lena podczas naszej nieobecności robiła sobie małe spacerki? Jeśli tak, to teraz zawsze wieczorem będzie sprawdzał drzwi od pokoju wspólnego. A co jeśli ojcem jest jakiś kundel?
-Z kim ty się zadajesz Lena?- zapytał Draco i zrezygnowany spojrzał na szczenię. Jest tylko jedno. Czy przypadkiem psy nie rodzą więcej młodych? Oby nie tym razem. Więcej szczeniąt równa się więcej kłopotów.  Popatrzył na Lenę i miał przeczucie, że to jeszcze nie koniec.Ślizgon obrócił się.
-Colloportus- wyszeptał, unosząc różdżkę w kierunku drzwi.

Odwrócił głowę w stronę psów. Uwielbiał psy, ale teraz odstraszał go widok krwi na małych pieskach. Nie chciał dotykać jej szczeniąt, jeszcze Lena w przypływie matczynego instynktu mogłaby go pogryźć. Jednak z drugiej strony nie mógł ich tu tak zostawić. To w końcu Lena, jego ukochany pies, chociaż nigdy nie przyznałby się do tego pewnej nieznośnej gryfonce. Draco zamknął na chwilę oczy, jakby w głowie rozważając wszystkie argumenty za i przeciw.
-Zachowuję się zupełnie jak Granger- powiedział sam do siebie.
Niepewnym krokiem podszedł i uklękł przy niej, widząc, że suczka nie ma nic przeciwko. Położyła się na boku i zaczęła parcie. Draco nie miał pojęcia co mógłby teraz zrobić. Pierwszy raz w życiu znajduje się w takiej sytuacji. W przypływie impulsu zaczął głaskać Lenę, co spotkało się z zadowoleniem. Po kilku minutach zobaczył czarną kulkę pod ogonem.
-Na Merlina, w co ja się wplątałem!?- pomyślał Draco. Znów zamknął oczy, marząc, że jak tylko je otworzy zobaczy samą Lenę. Niestety nie. Zobaczył suczkę liżącą małą czarną kulkę. Teraz została mu tylko nadzieja, że to jest jej ostatnie szczenię, jednak chwilę później zobaczył następną kuleczkę. Po czwartym był śmiertelnie pewny, że to już koniec, więc o mało nie dostał zawału serca widząc kolejną kulkę. Gdy Lena zajmowała się swoimi potomkami, Draco ciężko oddychając siedział na podłodze, plecami oparty o szafę. Już nigdy więcej nie będę przy żadnym porodzie- obiecywał sobie w duchu. Kiedy oddech mu się wyrównał przyjrzał się dokładnie szczeniętom. Pierwsze było takie samo jak matka, natomiast drugie było jej przeciwieństwem. Było całe czarne. Trzecie też było białe z czarnymi łapkami i ogonkiem, oraz lewym uchem, a czwarte było czarne ze średniej wielkości białym kształtem, przypominającym serce, znajdującym się pod okiem. Piąte, podobnie jak pierwsze wdało się w matkę. Oprócz odpoczynku Draco chciał już tylko jedną rzecz.
- Chcę Ognistą - wymamrotał jedyny potomek Lucjusza Malfoy'a.








***







Hermiona z rozkoszą się przeciągnęła. Krótka drzemka zdecydowanie dobrze jej zrobiła. Leniwie otworzyła oczy, przed, którymi ujrzała uśmiechniętą twarz Blaise'a.
- A kuku- zaśmiał się jej przyjaciel.
 Z ust Mii wyrwał się zduszony jęk i bezceremonialnie zleciała na podłogę.
-Auć- skrzywił się Diabeł- to musiało zaboleć- dodał po chwili, po czym pomógł przyjaciółce wstać.
-C...co ja tu robię? -spytała zszokowana Hermiona, orientując się, że nadal znajduje się w dormitorium Zabiniego.
-Nawet cię nie dotknąłem- powiedział ślizgon odchodząc i unosząc ręce w obronnym geście.
- Nie! Nie o to mi chodziło - spurpurowiała gryfonka.
- Wyglądasz jak piękny, dorodny pomidorek- zachwycił się Blaise. Hermiona zakrykła twarz rękoma.
- Diable, zlituj się- wymamrotała, zawstydzona Granger.
- Dobra, niech ci będzie-mówił Diabełek puszczając przyjaciółce perskie oczko.
- A właśnie, czy...- zaczęła Mia, po chwili przerywając na dźwięk otwieranych drzwi w Pokoju Wspólnym.
- No wreszcie, myślałem, że Dracze dzisiaj nie zaszczyci już nas swoją obecnością- zaśmiał się Zabini, szybko wychodząc z dormitorium. W jednej chwili osłupiał. Po prostu zatkało go. Dostrzegł rudą w objęciach Deana Thomasa.








***






Zdziwiona Hermiona, widząc dziwną reakcje przyjaciela, podeszła bliżej zastanawiając się co tym razem wymyślił ten tleniony idiota. Pierwszy raz żałowała, że zamiast Draco, pojawiła się Ginny. Jeden rzut oka wystarczył jej, aby stwierdzić, że tego wieczoru poleje się krew.
Atmosfere robiła się coraz bardziej nieprzyjemna. Starsza gryfonka przygryzła wargę ze zdenerwowania. Musiała szybko coś wymyślić. Niestety, akurat w tej sytuacji rozum ją zawiódł.
- Co to ma być?- warknął wkurzony Diabeł. W tej sytuacji można było śmiało powiedzieć, że przybył prosto z piekła.- Ginny- syknął- może odprowadzisz przyjaciela do drzwi, abyśmy spokojnie mogli porozmawiać? - spytał Zabini, siląc się na spokojny ton. Ruda zadrżała na dźwięk swojego imienia. Pierwszy raz zdarzyło się, aby ślizgon wypowiedział je, w jej obecności.
-Nie widzę takiej potrzeby- mimo strachu, Weasley postanowiła dać nauczkę Blaise'owi.
-Naprawdę Ginny? - powoli wycedził ślizgon.
- Jeśli jest jakiś problem...- zaczął gryfon.
- Zamknij się, zanim obije ci tą buźkę Thomas. A szkoda byłoby stracić parę zębów, nie sądzisz?- mówił Diabeł posyłając rywalowi zabójcze spojrzenie.
- Blaise! - próbowała uspokoić przyjaciela Hermiona.
- Więc tak to się robi? Najpierw się ze mną całujesz, a potem lecisz do tej ofermy ? - warknął Diabeł, ignorując przyjaciółkę.
- Co takiego?!- Dean wybałuszył oczy.
- Nie, to nie tak!
-A jak?! - odezwali się równocześnie Blaise i Thomas. Nagle drzwi do Pokoju Wspólnego otworzyły się z hukiem.
- Granger! Mam dla ciebie niespodziankę!- krzyknął Dracze, wchodząc z ironicznym uśmieszkiem. Zastał zwrócone w swoją stronę cztery postacie.
-Ja chcę Ognistą- wymamrotała pod nosem Gin.




* angielski odpowiednik Hermiony

23 komentarze:

  1. Pierwsza! To jak Draco ją uratował, przed upadkiem. Miałam ciarki na plechach! Cudne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Początek czytałam już wcześniej i jestem, jak już wiesz, nim zachwycona! Wydaje mi się jednak, że resztę rozdziału poprowadziłyście dość chaotycznie. Pojawia się oczywiście więcej opisów, za które jestem wam wdzięczna, bo wiedzie, że zawsze będę na nie narzekać. Jednak tutaj troszkę nie pasowały niektóre wątki. Jakoś nie wyobrażam sobie porodu psa w Hogwarcie. Może mam ograniczoną wyobraźnię, lecz wydaje mi się, że jednak ani trochę to nie pasuje do zarysu książki. Przepraszam, ale to tylko moje zdanie. Co do końcówki, nie dziwię się, ze Diabełek się wkurzył, w końcu kto by nie zareagował tak samo? :D Jestem ciekawa co z tego wyniknie. Życzę weny i zapraszam do mnie na 23 rozdział,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy <33 Natuś wiesz, że Cię uwielbiam :D ( Sofii)
      Pozdrawiamy :*

      Usuń
  3. Naprawdę super!! Błędy oczywiście, że się zdarzają, ale to tak jak każdemu...
    Najważniejsze, że to co piszecie ma sens i jest przez innych czytane :) :)
    Jeśli chodzi o rozdział to jak już napisałam na początku jest świetny i mam nadzieję, że wena was nie opuści. Z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że pojawi się wkrótce :) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy<3 troszkę nas wena opuściła, ale znów wróciła ;3
      Pozdrawiamy <3

      Usuń
  4. Rozdziale cudny, jak ja to czytałam sama miałam chęć napić się ognistej... w końcu doczekałam się zmiany co do Draco a tymi szczeniakami jestem zauroczona. Pomysłów..
    Wasza wierna czytelniczka....
    Kira.❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wasze dramione i jest cudowne jest kilka rzeczy do których można by się było przyczepić, ale to szczegóły. Czekam na następny rozdział. :-D
    Nati L.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny rozdział?
    Czekam Nati L

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem ciekawa co zrobią z tymi maluchami Leny.. Czekam niecierpliwie na następny rozdział! :)
    Życzę duuzo weny i pozdrawiam,
    Misia

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział ;)
    Z niecierpliwością czekam na następny:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne opowiadanie! Dopiero wczoraj zaczęłam czytać i dzis skończyłam ;). Mam nadzieje, ze nie zrezygnowałyście z pisania bo genialnie wam to wychodzi. Jednak nie wiem czy dobrze zrobilam zaczynając czytac tego bloga bo jak widze baaaardzo dawno nic tu nie wstawialyscie...mam jednak nadzieję, że nie będziecie tak podłe by przestac pisać! Mimo wszystko czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i oby był niedługo bo przyznam, ze sie na was zawiodłam...myślałam, ze podejdziecie do pisania poważniej bo uważam, ze najgorsze co możecie zrobic czytelnikowi to zaprzestać pisac w połowie opowiadania! Jednak trzymam kciuki i niech wena będzie z wami! ;)
    Serdeczne pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszamy,że tyle musiałaś czekać, ale już jest nowy rozdział :D I będziemy pisać dopóki nie skończy się ta piękna historia :D A to jeszcze potrwa ;)
      Pozdrawiamy :*

      Usuń
  10. No moje drogie teraz sobie pogadamy ;) czemu nie ma rozdziałów?!! Ile można czekać!? Na początku rozdzialy byly systematycznie...a teraz nie ma juz nic od ponad 3 miesiecy! Jak mozecie mi to robić?! Mimo wszystko czekam bo ubóstwiam to opowiadanie!
    P.S. Mam pytanie, ile bedzie jeszcze rozdziałów?
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie rozdziałów będzie około 120 xd
      Pozdrawiamy :*

      Sofii i Lola <3

      Usuń
    2. No , jesteśmy okropne, wiemy;c dziękujemy za cierpliwość i serdecznie pozdrawiamy ;*

      Sofii i Lola <3

      Usuń
  11. Rozdział pojawi się w przeciągu tygodnia, przepraszamy :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy będzie rozdział? Super opowiadanie przeczytałam w ciągu dwóch dni :) i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialne szczególnie fragment z dumbldorem i dropsami

    OdpowiedzUsuń