sobota, 28 czerwca 2014

Miniaturka: Zaobrączkowanie Ślizgonów Cz.1


Z okazji 1000 wejść, na naszą stronę, napisałyśmy, dla Was miniaturkę:D


Sofii i Lola<3





Zamyślony, były ślizgon, szedł pewnym krokiem, w kierunku dużego budynku.
Dzień zapowiadał się naprawdę wspaniale. Na błękitnym niebie nie można było zobaczyć, ani jednej, białej chmury. Lekki wiaterek orzeźwiał osoby znajdujące się poza domem.
Malfoy Manor, miejsce, które napawało kiedyś strachem i przerażeniem.
W teraźniejszości wielki budynek, wydawał się patrzeć przyjaźnie, na osoby przechodzące obok niego.Wokoło pałacu znajdował się ogromny ogród, z kwiatami wszelkiego rodzaju. Na tyłach domu, umieszczona została nie za duża szklarnia, dla wyjątkowych okazów. Ścieżka wprost do drzwi ozdobiona była kamieniami, a na środku postawiona była fontanna, z której wydobywała się krystalicznie czysta woda. Nikt, przechodząc obok nie mógł spojrzeć na ten dom obojętnie. Napawał on zachwytem zarówno mugoli, jak i czarodziei. Zadbał o to dokładnie Draco Malfoy, wraz z matką. Po śmierci Lucjusza, chcieli zmienić wygląd domu. Dać nowe tchnienie w ich życie. Szczęśliwe życie. Wnętrze dworu Malfoy'ów było tak samo okazałe, jak zewnętrze. Ogromny żyrandol ozdobiony klejnotami wisiał w salonie, napawając rodzinę dumą. Biblioteka pękała w szwach, od najróżniejszych książek. Ogólnie wystrój budynku zaprezentowany był w barwach ślizgońskich. Smok, choć się nie przyznawał, odczuwał tęsknotę za Hogwartem. Zresztą nie on jedyny.
25 letni mężczyzna przeszedł szybko przez furtkę, kierując się do ogrodu. Był pewny, że zastanie tam swoją matkę. Kobieta uwielbiała pracę w ogrodzie, poświęcała jej każdą, wolną chwile. Draco chciał z nią porozmawiać, zanim zjawi się tu jego wieloletni przyjaciel Blaise Zabini. Oboje musieli jeszcze dopracować ostatnie szczegóły, na wieczór kawalerski. Malfoy pokręcił głową z niedowierzaniem. Jakim cudem, Theodor Nott dał się tak szybko wrobić w tej głupi ślub, który miał odbyć się już następnego dnia?  Od kiedy dowiedział się, że Katie Bell i Theodor zaręczyli się, nie mógł wyjść z szoku. Oczywiście miał zamiar przyjść na ślub i wesprzeć przyjaciela ( tym bardziej, jeśli w ostatniej chwili by się rozmyślił i trzeba by było natychmiast się teleportować ). Jednak nie potrafił udawać, że jest szczęśliwy z faktu, że Nott ma zamiar ożenić się z gryfonką. Po śmierci ojca, nie zmienił swoich poglądów dotyczących gryfonów i mugolaków. Nadal uważał, że szlamy, nie zasługują na życie w Czarodziejskim świecie. Postanowił jednak, że na ślubie zrobi wyjątek i będzie się odnosił do nich w miarę życzliwie, lub będzie ich ignorował( Oczywiście zgodził się na to, po prośbach i groźbach Theodora, który nie miał takich ograniczeń, jak Draco).

Arystokrata nawet nie zauważył ,kiedy dotarł na miejsce. Pośród czerwonych róż, można było zobaczyć sylwetkę jego matki. Na jej twarzy widniał uśmiech. Malfoy, nie świadomie sam zaczął się uśmiechać, jak tylko zobaczył rodzicielkę. Natychmiast do niej podszedł, przywitać się. Na jego widok kobieta uśmiechnęła się jeszcze szczerzej i nie bacząc na brudne ręce, przytuliła syna. Draco odwzajemnił, czule uścisk.
- Draco, kochanie jak w pracy ?-spytała od razu Cyzia, zabierając narzędzia ogrodnicze i wraz z synem kierując się do szklarni.
Malfoy, dorobił się jeszcze większego dobytku zakładając sieć hoteli ,,MalfoyvsCompany".
-Dzisiaj, cały dzień, przy biurku-mówił nie zadowolony-W dodatku Astoria, całkowicie nie radzi sobie z klientami, nie wiem co mnie podkusiło do zatrudnienia tej idiotki -westchnął ciężko, opadając na krzesło znajdujące się w szklarni.
Narcyza spojrzała na niego z dezaprobatom.
-To, że zerwałeś zaręczyny, nie upoważnia Cię do obrażania jej-broniła Greengrass, Pani Malfoy.
Draco przewrócił oczami, dając matce do zrozumienia, że nic go to nie obchodzi.
-A jak tam z Blaise'em?-spytała, chcąc zmienić temat
Draco, jakby od razu odżył.
-Zaraz powinien się zjawić-mówił i akurat, w tym czasie usłyszeli trzask teleportacji- O wilku mowa-uśmiechnął się cwaniacko. Poszedł, w kierunku Blaise'a, odprowadzony czujnym wzrokiem Cyzi.
- Siema Smoku - powitał Dracona Blaise, gdy tylko go zauważył. Choć minęło tyle lat, od ukończenia Hogwartu, Diabeł prawie nic się nie zmienił. Miał ten sam cwaniacki uśmiech i takie samo poczucie humoru. Zjawił się, w Malfoy Manor punktualnie, co bardzo zdziwiło Dracona, nigdy by nie pomyślał, że jego kumpel kiedykolwiek i gdziekolwiek przyjdzie o czasie. Jednak dorosłość zmienia człowieka.
- Cześć Diable -odparł blondyn, zapraszając gestem Zabiniego, do środka domu.
- No i jak? Gotów na najlepszy wieczór kawalerski, w życiu? - spytał, podekscytowany Blaise. Na co blondyn pokiwał głową z uśmiechem. 
Oboje skierowali się w stronę salonu, siadając, na mięciutkich, zielonych fotelach.
- Jasne, załatwiłeś rezerwacje, w klubie?-spytał, kierując się do baru z alkoholem
-Oczywiście wszystko jest gotowe. Wiesz, zastanawiam się, czy jakieś dziewczyny, godne naszej uwagi pojawią się, na tym weselu-mówił rozmarzonym głosem Blaise
-Dziwne, Nott nic Ci nie mówił? Podobno ma dla nas jakąś, ekstra niespodziankę-zamyślił się Draco
-Serio? Jeśli,to nie są jakieś piękne damy, to ja stamtąd spadam-stwierdził Diabeł uśmiechając się figlarnie
-Parkinson, zawsze dotrzyma Ci towarzystwa stary-odparł, uśmiechając się, wrednie Smok.
-Mnie? Raczej Tobe. Oh Dracusiu -zamruczał Blaise, co Draco, skwitował grymasem, na twarzy.

-Diable wiesz, że to skończony temat, odkażałem się już wiele lat, od tego świństwa- wywarczał Draco
-No nie wiem Dracusiu, po tym jak zobaczysz mnie w wystrzałowej kiecce, może zmienisz zdanie-zaświergotał Blaise, doskonale naśladując głos Pansy.
-Zaraz przetrzepie Ci, tą twarzyczkę Zabini -warknął, poirytowany już Malfoy. Od lat szkolnych unikał Pansy, jak ognia. W czym Astoria, znacznie mu pomogła, prawie wydrapując jej oczy, kiedy ta próbowała z nim porozmawiać. Po chwili, całkowicie zmienili temat zatracając się w doskonaleniu wieczoru kawalerskiego. Jeszcze nie wiedzieli, jak bardzo ten wieczór zmieni ich życie.








                                                                  ♥♡♥♡♥♡♥♡







Hermiona i Ginny, szły do kolejnego sklepu z sukienkami. Niestety, żadna do tej pory im się szczególnie nie spodobała. Cały ostatni tydzień, obie musiały przesiedzieć w pracy, więc nie było czasu, żeby dokonać wyboru wcześniej. Weasley spełniła swoje marzenie i została szanowanym, magomedykiem. Za to Hermina pracowała, jako Auror, wraz z Harry'm. Oboje, nadal ratowali świat. Za to Ron, został znanym graczem Qudditch'a. Wszyscy czworo nadal bardzo się przyjaźnili. Miona, była na siebie wściekła za to, że na ostatnią chwile szukają sukienek, w dodatku, dzisiaj miał się odbyć wieczór panieński Katie.  Kiedy, brązowooka dowiedziała się, że jej przyjaciel Theo żeni się ze znajomą gryfonką, bardzo się ucieszyła.Katie była świetną dziewczyną dla Nott'a. Hermiona była pewna, że będą razem szczęśliwi.
Razem z rudą, szybko weszły do nowego skleu, znajdującego się na ulicy Pokątnej. Weasley od razu wpadła jedna z kreacji, w oko. Szybko ją wzięła i dosłownie biegiem ruszła, do przymierzalni. Była, starsza gryfonka miała odrobinę więcej problemu. Miona, była bardzo wybredna, po dłuższych poszukiwaniach, w końcu znalazła wymarzoną kreację. Po chwili, ruda wyszła z przebieralni. Wyglądała bosko.
- I jak? –spytała, okręcając się dookoła.
- Harry będzie zachwycony-zaśmiała się Miona. Na co ruda zrobiła obrażalską minkę.
-Przypomnij mi, dlaczego ja, idę z Harrym, a ty z Ronem na ten ślub?-spytała, przyglądając się sobie, w lustrze.
-Dalej się na niego gniewasz za to, że nie przyszedł, na twoje imieniny?-spytała z niedowierzaniem Granger.
-Nie o to chodzi, a po za tym mógłby, chociaż uprzedzić!-warknęła
-Ginny! On przecież siedział w szpitalu! Wiesz, że praca Aurora to nie przelewki-broniła przyjaciela Hermiona.
-Dobra, dobra-ruda wydymała usta, jak mała dziewczynka-wiesz o co mi chodzi. Gdzie są Ci przystojniacy, czekający na nasze skinienie hm ?
-Pstryknij palcami, może zaraz się zjawią-westchnęła Hermiona-Co Ci przeszkadza pójście z Harry'm? Przecież większość czarownic marzy choćby o jego spojrzeniu-stwierdziła.
-Nie przeszkadza mi to, po za tym, że jestem po 20 i nadal nie spotkałam porządnego chłopaka-westchnęła ruda-Nie chce mieć tak, jak mój brat, który z utęsknieniem czeka, aż odwzajemnisz jego uczucia-odprała, chowając się,w przebieralni -Zresztą wiesz, że nie pasujemy do siebie!
Teraz, była Hermiony kolej, aby wejść, do drugiej przebieralni i sprawdzić, jak wygląda w wybranej, przez siebie sukience. Sama nie wiedziała, czy kocha Rona. Owszem, parę dni temu wyznał jej swoje uczucia, jednak ona, do końca nie wiedziała czego chce, także prosiła go o cierpliwość. Ron dosyć dobrze, przyjął jej decyzję. Zgodziła się iść z nim, na ten ślub, mając nadzieję, że w końcu upewni się, co sama czuje. Po chwili wyszła z przebieralni w olśniewającej kreacji.
- Co myślisz?-spytała, rudej, która stała przed nią.
-Ronowi oczy wyjdą z orbit-zaśmiała się Weasley- bierz ją-stwierdziła.
Miona, szybko zniknęła, w przebieralni. Obie z Ginny zdążyły w samą porę, przed zamknięciem sklepu. Kiedy dziewczyny znalazły się w domu Hermiony dochodziła już 17: 3, a punktualnie o 19 umówiły się resztą, przed domem Bell.
Przywitały się grzecznie, z rodzicami Hermi i pognały jak najszybciej na górę.
-Dobrze, że chociaż sukienki na wieczór panieński mamy, bo bym, chyba zwariowała-pokręciła głową Ginny, zakładając swoją kreację. Sukienka rudej, była przepasana w talii czarnym paskiem z kokardą. Dół kreacji był rozłożysty, w kolorze beżowym, za to biało-czarna góra, opinała smukłą talię Weasley. Włosy, była, młodsza gryfona ułożyła, w gładki kok i wczepiła w nie beżowy kwiatek, idealnie pasujący do sukienki.







Hermiona, ubrała sukienkę, która z góry była biała, poprzeplatana srebrnymi wzorami, w talii przepasana paskiem, ze srebrną kokardą, a rozłożysty dół w kolorze lekkiego różu, był pokryty falbankami. Włosy rozpuściła i dokładnie wyczesała. Na swoje szczęście, niesforne loki układały się dzisiaj wspaniale i pięknie okalały twarz byłej, starszej gryfonki.



Po założeniu sukienek i dobraniu do nich odpowiednich par butów,dziewczyny wzajemnie zrobiły sobie makijaż. Kiedy wreszcie skończyły, dochodziła 18:40.
-Czas na zabawę-uśmiechnęła się tajemniczo Ginny i wraz z Hermioną teleportowały się, pod dom panny młodej.

CDN

4 komentarze:

  1. Dziewczyny PRZECINKI! Dajecie ich za dużo , przez co źle się czyta.
    No to tyle z moich zastrzeżeń :D Miniaturka bardzo mi się podoba, jeszcze nie spotkałam się z takim pomysłem, więc plus za oryginalność. Już się nie mogę doczekać, kiedy dziewczyny spotkają się ze Ślizgonami :) Mam nadzieję, że nastąpi to na wieczorach. Nie mam pojęcia w jaki sposób, ale proooszę :D Ile będzie części tej miniaturki? :>
    Życzę weny i zapraszam do mnie,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Już poprawione ; 3 Dziękujemy; 3
    tak spotkają się:D

    Sofii i Lola;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Miniaturka bd mieć ok. 3 części ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, ilustracje nie są "zamiennikami opisów". Dobrze, że użyłyście własnych słów do przedstawienia kreacji dziewcząt! Plus za to ;)

    Pozdrawiam
    Makowa Pani
    http://upolowac-jelenia.blogspot.com/ << KLIK!
    Zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń