czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 10 Nienawidzę Cię Malfoy!


SIEMKA;* Kolejny rozdział dla Was; 3 Przepraszamy, za jakiekolwiek błędy.


Całusy,Sofii i Lola♥







" Jednak wierzę, w nienawiść, od pierwszego spojrzenia.


Słyszałeś Malfoy ? "











Była godzina 4:00, kiedy Ginny otworzyła oczy i wstała,z łóżka. Dzisiaj, będzie uczyła Mione grać, w Quidditch'a. Gdyby nie to, nie wstałabym tak wcześnie rano - pomyślała. Teraz musi się skupić tylko na grze.

Kiedy,Hermiona opowiedziała Ginny, o zakładzie z Malfoy'em, ruda była bardzo zdziwiona, ale później zadowolona,że będą mogły pokazać Malfoy'owi, na co je stać. Dziewczyna ubrała się w czarny dres, spięła włosy w kucyk i ruszyła do pokoju przyjaciółki.

- Miona wstawaj ! - krzyknęła wchodząc. Hermiona obudziła się od razu i leniwie otworzyła oczy. Spojrzała na zegarek, była 4:30. Za nic w świecie, nie mogła przypomnieć sobie czemu Ginny ją obudziła. Nie wierzyła,żeby ruda kiedykolwiek wstała,tak wcześnie.Dla Hermiony to nie nowość,choć miała nadzieję,że w ten jeden dzień się wyśpi.Od jutra znowu planowała biegać.

- Ginny ? Co ty tutaj robisz ? - spytała po chwili

- Jak to co ? To już nie pamiętasz ? Trzeba trenować do Quidditch'a. Niedługo,będą nabory do drużyny, a ja jako kapitan, muszę dopilnować, żebyś dała z siebie wszystko.Dobrze wiesz, że nie dostaniesz się do mojej drużyny, jeśli nic nie będziesz potrafiła.Musisz zapomnieć o wszystkich zmartwieniach i skupić się, na tej wspaniałej grze- mówiła podekscytowana rudowłosa

- Pamiętam, ale do pierwszego meczu jest jeszcze daleko - powiedziała, ziewając brązowooka

- Wiem, ale trzeba dużo trenować - odparła Ginny i ściągnęła, z przyjaciółki kołdrę - A teraz, wstań i idź ubrać się, w dres.

Hermiona,bez entuzjazmu,wstała z miękkiego łóżka.

- Ty się ubieraj , a ja idę przygotować potrzebne rzeczy -mówiła Wesley.Hermiona pokiwała głową, spoglądając na oddalającą się przyjaciółkę.

Co ja zrobiłam ? - myślała dziewczyna - Jak mogłam się na coś takiego zgodzić ? Przecież boję się latać na miotle, a co dopiero grać w Quidditch'a . Może lepiej będzie, jak się wycofam ? Ginny zrozumie,a Malfoy... NIE,dość tego, Hermiona,weź się w garść. Należysz do Gryfindoru, a gryfoni nigdy się nie poddają. Malfoy przegra zakład i będzie musiał Ci usługiwać przez dwa całe tygodnie - na samą,tą myśl, uśmiechnęła się z zadowoleniem. Ubrała się w szary dres, uczesała włosy i pośpiesznie wyszła z dormitorium. Ginny miała czekać na nią przed zamkiem i razem miały pójść na boisko do Quidditch'a.

Kiedy znalazła się na podwórku poczuła, że przepływa przez nią zimny dreszcz, ale trudno się dziwić, w końcu jest wrzesień. Brązowooka zastanawiała się,do kiedy jej przyjaciółka zaplanowała treningi.Nie miała pojęcia,jak rudzielec chciał ją nauczyć, w parę tygodni,grać w Quidditch'a.Od rozmyślań oderwał ją głos Ginny, mówiący żeby podeszła bliżej.

- Dzisiaj poćwiczymy sobie latanie, na miotle , a jak to opanujesz, to sprawdzimy twoje umiejętności - mówiła młodsza gryfonka , kiedy szły w kierunku boiska - Jak wiesz guidditch to wspaniała gra , ale też i trochę niebezpieczna - Miona popatrzyła na nią wymownym wzrokiem - No dobrze, bardzo niebezpieczna, ale kiedy pokochasz ją tak samo jaka ja, zapomnisz o tym - dodała z uśmiechem

- Mam nadzieję - odparła Hermiona .

Kiedy znalazły się na boisku,ruda od razu wzbiła się,w powietrze.Leciała naokoło trybun, podziwiając widoki z góry.Miona zastanawiała się,czy kiedykolwiek,jej uda się, bez strachu, polecieć na miotle, przed siebie-westchnęła z irytacją,wiedziała,że zaraz ruda, będzie chciała,żeby to ona wsiadła i poleciała do góry...

Po chwili,jej przyjaciółka, stała już koło niej, z wypiekami szczęścia,na twarzy.Dla Ginny, zostanie kapitanem,było od zawsze wielkim marzeniem,a teraz,kiedy drużyny,były podzielone,dawało jej to wielką szansę,którą miała zamiar wykorzystać.

-W porządku-zaczęła-w sumie,powinnyśmy zacząć od jakiejś rozgrzewki,ale,że najpierw, musisz nauczyć się latać-tutaj Hermiona spojrzała, na Ginny zirytowanym wzrokiem-Przepraszam,musisz nauczyć się pokonać lęk, przed lataniem,to myślę,że nie ma sensu robić,na razie, tej rozgrzewki.

Starsza gryfonka pokiwała niepewnie głową, wpatrując się w miotle,która spoczywała w jej dłoni.

-Zacznijmy powolutku,kiedy wsiadasz na miotłe,nie możesz myśleć o tym,że się boisz.Im bardziej,skupiasz się na strachu,tym szyciej Cię, on ogarnia-odparła ruda

-Jak mam to zrobić? Nie,no Ginny to się nie uda...-odparła zrezygnowana

-Uda się na pewno,Merlinie! Hermiono trochę wiary,w swoje umiejętności-mówiła, z uśmiechem Ginewra.Jej uśmiech był taki szczery,że strasza gryfonka,mimowolnie go odwzajemniła.Dobrze jest mieć osobę,która wspiera Cię,wtedy,kiedy jej potrzebujesz-myślała

-Teraz,weź swoją miotłę-instruowała przyjaciółkę ruda

Miona,od razu wykonała jej polecenie.Po chwili, usadowiła się,na miotle.Jednak na to, młodsza gryfonka, tylko energicznie pokręciła głową.

-Hermi,na pewno dasz radę sama się wznieść?

Dziewczyna szybko zsiadła z miotły,przyjaciółka miała rację,jednak co w takim razie niby zrobią?

-Polecę,na początku z tobą-odparła,siadając Wesley.Odsunęła się trochę,zostawiając miejsce przyjaciółce.Hermiona patrzyła na nią,zaskoczona,uśmiechnęła się lekko i usadowiła,koło przyjaciółki.

-Wiesz nie jest źle,choć gdyby zamiast ciebie, siedziałby tutaj jakiś przystojniak,byłoby lepiej-stwierdziła Ginny z cwanym uśmiechem.Po chwili usłyszała dźwięczny śmiech,przyjaciółki.

-Naprawdę?A może,pan Zabini z panią poleci-mówiła z udawanym zamyśleniem

-Nawet, o tym nie myśl!-warknęła Ginewra

Na co, jej przyjaciółka,wywróciła oczami.Nie rozumiała czemu ten uparty rudzielec, tak nie lubiał Diabła,przecież wydawał się być, naprawdę miły.

-Dobrze,skup się.Pomyśl o czymś relaksującym,najlepiej jakieś radosne myśli-mówiła Wesley

Miona natychmiast zaczęła przypominać sobie pierwszy dzień w Hogwarcie,chwile spędzone z przyjaciółmi...i zanim się zorientowała,już były w powietrzu.

- I co jak się czujesz?-spytała ruda

-Całkiem dobrze-westchnęła Hermiona,która jak tylko zorientowała się,że są w powietrzu zamknęła oczy.

-Ale popatrz!

Hermiona mimo wielkiej niechęci otworzyła powoli oczy.Znajdowały się,naprawdę blisko ziemi.Na co, odetchnęła z ulgą.

- Widzisz, nie jest tak źle.Myślę,że na razie wystarczy-stwierdziła

-Naprawdę?-spytała uradowana Miona.Myślała,że jej przyjaciółka, nie da jej żyć,przez parę godzin.

-Hermiona,to,że wsiadłaś na miotłę to jakiś cud,a że poleciałyśmy kawałeczek,do góry jeszcze większy.Jednak myślę,że na dzisiaj wyczerpałyśmy już limit-zaśmiała się

-Naprawdę uważasz,że dam sobie radę?-spytała brązowooka,gdy obie skierowały się w stronę zamku.

- Oczywiście , że dasz . Pomyśl sobie o Malfoy'u i o tym , że będzie musiał,ci usługiwać przez CAŁE DWA TYGODNIE- powiedziała Ginny.Na co obie,po chwili wybuchły śmiechem.Wielki arystokrata,miał usługiwać mugolce?

- Tak, masz racje. Dla czegoś takiego, warto - odparła Hermiona.






                                                                      ***





Kiedy otworzyły drzwi od Pokoju Wspólnego była 7:15, siedział tam,na kanapie Blaise, i o dziwo Malfoy.

- I co Granger ? Poddajesz się ? - spytał z kpiącym uśmieszkiem,na widok dziewczyn. Hermiona,nie miała,najmniejszej ochoty wdawać się z nim w dyskusję, więc bez słowa ruszyła,w stronę swojego dormitorium.

- Odwal się Malfoy - powiedziała zła Ginny

- Ja się tylko grzecznie pytam, Weasley. Ale jeśli Granger nie chce się przyznać, do porażki, to jej pomogę- zwrócił się do Miony - sługusie podaj mi szklankę ognistej z kostką lodu - powiedział, kpiąco i popatrzył prosto,w oczy gryfonki, w których było widać, ogniki złości. Hermiona,bez słowa,poszła do barku , nalała całą szklankę ognistej , podeszła do Draco i wylała mu, zawartość,na głowę. Zabini nie dowierzał, własnym oczom, Ginny roześmiała się serdecznie,widząc blondyna,w takim stanie.Hermiona odłożyła szklankę,czekając na reakcję ślizgona.

- Ty szlamo ! - zaczął krzyczeć - Jestem arystokratom, a ty zwykłym mugolem, nie masz prawa, tak mnie traktować ! - Draco wściekał się,coraz bardziej.

- To ty nie masz prawa tak do mnie mówić ! Jesteś zwykłą arystokratyczną świnią !

Hermiona była naprawdę wściekła.

- Mam większe prawo niż ci się zdaje Granger!

- Jakie ma pan prawo, panie Malfoy ?

Cała czwórka odwróciła się jak na komendę, w drzwiach stał nikt inny,jak profesor Mcgonagall - Panno Granger, panie Malfoy, proszę za mną. - Hermiona,była zbyt zdziwiona, by o cokolwiek zapytać, posłusznie poszła za profesorką, Draco stał jeszcze,przez chwilę jakby w transie, ale po kilku sekundach opamiętał się i poszedł na Mioną.

- Jestem doprawdy rozczarowana waszym zachowaniem - mówiła profesor McGonagall,kiedy cała trójka stanęła w korytarzu,przed drzwiami Pokoju Współnego dla Prefektów.

- Jako prefekci naczelni,powinniście być przykładem,dla innych, a nie zachowywać się, jak dzieci.

- Pani profesor, ja naprawdę ..- zaczęła gryfonka , ale McGonagall,nie dała jej skończyć

- Nie, panno Granger, nie chce słuchać, żadnych wyjaśnień. Od dzisiaj,przez cały miesiąc, dzień, w dzień będziecie sprzątać szatnie, wszystkich domów. Radziłabym, nie oszukiwać, bo my się o tym i tak dowiemy - spojrzała wymownie na Dracona

- RAZEM ? - wykrzyknęli, jednocześnie Hermiona i Draco

- Tak, proszę państwa, RAZEM. Dzisiaj o godzinie 21, macie się stawić u Filch'a, on wam resztę powie - powiedziała profesorka

- Ale, przecież... - znów, zaczęła Hermiona,jednak nauczycielka transmutacji,już odeszła.

- No pięknie Granger, widzisz co zrobiłaś ? - zaczął Draco, już nieco ciszej

- Nie musielibyśmy sprzątać tych szatni, gdybyś nie zaczął pierwszy - odparła Hermi

- Lepiej od razu przestańcie, no chyba, że chcecie dwa miesiące - powiedział Blaise, wychodząc za drzwi od pokoju wspólnego. Malfoy i Granger rzucili sobie wrogie spojrzenia,

-Jednak wierzę, w nienawiść, od pierwszego spojrzenia.Słyszałeś Malfoy?- warknęła Hermiona-Nienawidzę cię!

- Wzajemnie Granger -syknął, gdy ta odchodziła.







                                                                        ***







- Cały miesiąc ? - spytał Ron, kiedy wszyscy usiedli, przy stole Gryffindoru- Jeszcze na dodatek z Malfoy'em ?

- Niestety tak - odparła,zrezygnowana Hermiona.Czuła się dziwnie,siedząc przy tym stole,po minionych wydarzeniach.Na początku, wszyscy się na nią patrzyli, zdziwieni,że w końcu się pojawiła,teraz na jej szczęście każdy, zajął się swoimi sprawami.Widać plotki na jej temat,przestawały być główną atrakcją.

- Lepiej o ty nie mówić, zajmijmy się czymś przyjemniejszym - powiedziała Ginny

- Tak, masz racje . Jak tam trening Quidditch'a ? - spytał Harry

-Nie jest tak źle-westchnęła,starsza gryfonka

-Prawda,dzisiaj jedynie oderwałyśmy się od Ziemi,ale wszystko w swoim czasie-odparła ruda

Chłopcy,popatrzyli zaskoczeni,na dziewczyny.

-Naprawdę to zrobiłaś?-spytał Ron

-Tak,naprawdę-mówiła Hermiona,odrobinę poirytowana zachowaniem przyjaciół,chociaż sama na ich miejscu,byłaby w szoku.

-Cieszymy się,że idzie ci coraz lepiej-mówił Wybraniec - Jak tylko, załatwimy z Ronem sprawy w drużynie,pomożemy wam w treningu-powiedział,poklepując brązowooką, lekko po ramieniu,na co ta posłała mu pełne wdzięczności spojrzenie.Harry i Ron obiecali sobie,że zrobią wszystko,by Miona czuła się jak najlepiej.Poprzedniego dnia, oboje przed ciszą nocną,odwiedzili w końcu swoją przyjaciółkę.Wydawała się zmęczona,ale widać było,że odzyskiwała równowagę i stawała się tą samą Hermioną,którą znali.

- Jedliście już sałatkę ziemniaczaną? Jest pyszna - powiedziała Lavander, chcąc zwrócić na siebie uwagę.Po chwili, wszyscy zajęli się jedzeniem.






                                                                  ***





Po skończonym śniadaniu,czwórka przyjaciół,udała się do lochów, gdzie miała,odbyć się lekcja eliksirów. Poza nieprzyjemnymi spojrzeniami ślizgonów, lekcje odbyły się bez żadnych kłopotów. Ginny i Hermiona, po ostatniej lekcji pożegnały się z chłopakami i szybko,udały się do biblioteki. Hermiona nawet siłą, chciała zaprowadzić tam Ginny,jeśli nie chciałaby, pójść dobrowolnie. Hermiona mimo notatek od Theodora,miała trochę zaległości i postanowiła jak najszybciej się nimi zająć. Razem z rudą, przesiedziały w biliotece z dwie godziny, zanim Miona, miłosiernie, wypuściła Wesley do Deana. Z tego co się dowiedziała,w poniedziałek świetnie się bawili i planowali dzisiaj kolejne spotkanie. Starasza gryfonka, myślała, że jej przyjaciółka,nie miała najmniejszego zamiaru,brać się do nauki,więc ona postanowiła o to zadbać. Kiedy skończyła wszystkie wypracowania,na następny dzień,była już bardzo zmęczona.Do kolacji zostało jej jeszcze trochę czasu,więc postanowiła przespacerować się, po korytarzach i posprawdzać, jak zachowują się pierwszoroczni.Ginny przez parę dni chodziła sama,na dyżury i teraz Miona czuła wyrzuty sumienia,że ją tak zostawiła.Mimo,że młodsza gryfonka nie skarżyła się,brązowooka widziała,że nie było jej przyjemnie chodzić samej, po ciemnych korytarzach.

Dziewczyna z brązowymi włosami, przechadzała się po wielkim Zamku.Na razie nie widziała nic podejżanego.Obserwowała obrazy,które patrzyły na nią z zainteresowaniem.Kiedy chciała, już ruszyć, w stronę Wielkiej Sali,na kolację, usłyszała jakieś głosy.Zaciekawiona ruszyła w kierunku lochów i ukrywając się ,za jedną,ze ścian,słuchała burzliwej rozmowy.

-Nie,Draco! Nie zajmę się nią!-warknęła Pansy, po raz setny.Miała już go dość. Salazarze! Przecież, on jej nawet nie przeprosił...

-Kobiety - mruczał poirytowany Malfoy - Tylko, na parę godzin! Dopóki, nie znajdę ładnej kokardy,żeby wręczyć tego psa Corneli-mówił

W oczach ślizgonki błysnęły łzy.Nie z zazdrości.Lecz z żalu.Żalu do chłopaka,którego nazywała przyjacielem.On, nie dość, że jej nie przeprosił, to w twarz mówi jej,że ten pies,to ma być prezent, dla innej dziewczyny.Nim jednak cokolwiek odpowiedziała,usłyszała znajomy głos.

-Nawet o tym nie myśl Malfoy !-warknęła Hermiona, wychylając się zza ściany.Kiedy słuchała rozmowy, nie dokońca rozumiała, o co w tym wszystkim chodzi,jednak,kiedy rozpoznała głos Malfoy'a i zobaczyła Lenę,myślała,że wyjdzie z siebie.

Przez krótką chwilę Draco stał,jak skamieniały.Był zszokowany,widokiem Hermiony,tak samo, jak Pansy,która po ostatnich wydarzeniach,nie miała kompletnie pojęcia,jak się zachować w stosunku,do tej zawziętej gryfonki.Dziewczyna, korzystając z zaistaniałej sytacji,zabrała szybko smycz Malfoy'owi i ruszyła, w kierunku swojego dormitorium.Draco, zaskoczony sytuacją, oprzytomniał, po dłuższej chwili.Szybko,się pozbierał i chciał od razu pobiec za brązowooką,jednak Pansy,chwyciła go za ramię. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem.

-Draco,musimy pogadać- westchnęła ślizgonka

-Nie widzisz ,że mam ...-mówił Smok

-Nie! Koniec tego.Wysłuchasz mnie,czy tego chcesz,czy nie!

Ślizgon,stanął, jak spetryfikowany.Pansy, nigdy nie zachowywała się tak,, wobec niego.





                                                                       ***




Kiedy,ślizgoni zaczęli wreszcie, spokojnie rozmawiać, Hermiona,wraz z Leną, skierowała się,do Pokoju Wspólnego Prefektów. Kiedy, wreszcie, znalazła się,w swoim dormitorium, była szczęśliwa.Przez chwilę.Od razu, przypomniała sobie, jak ten narcystyczny arystokrata,chciał oddać Lenę, komuś innemu. Co za dupek! Przecież, ona należała, do niej. To Ona ją znalazła i zaopiekowała się nią.To,że raz się nią zajął,nic nie znaczy! Dziewczyna pokręciła głową,niedowierzając na zuchwalstwo Dracona.Jak ja, z nim wytrzymam?-myślała głaskając Lenę. Brakowało jej, tej suczki.Bardzo się o nią martwiła.

-Widzisz? Ty go tak polubiłaś,a on chciał cię oddać

Pies popatrzył na nią, słodkimi oczkami.

-I tylko to,masz na swoją obronę?-spytała Hermiona, kładąc się ,na łóżko,wykończona całym dniem.Na dodatek, czekał ją jeszcze dyżur.Jednak, ledwo położyła się na łóżku , ktoś zapukał do jej drzwi. Uśmiechnęła się, na myśl, że to może Ginny, chce z nią porozmawiać, więc powiedziała, że można wejść. Lecz, w drzwiach,nie stała Ginny, tylko Zabini z szerokim uśmiechem,na twarzy.

- Hej Miona, przebieraj się w dresy i idziemy - powiedział,zadowolony

- Cześć Blaise, gdzie idziemy ? - spytała zdziwiona

- Poćwiczyć grę w Quidditch'a

- O nie, tylko nie to - odparła,zdecydowanie Hermiona

- Widziałem , dzisiaj twoją lekcję z Weasley i uznałem , że potrzebny ci jest prawdziwy trener

- Ginny jest świetna , a ja naprawdę,nie mam ochoty,na nic innego, jak leżenie,w łóżku

- Oj , Hermi musisz się jeszcze wiele nauczyć, ja nie pytałem, tylko oznajmiłem - powiedział i pociągnął Hermione,za rękę, żeby wstała. Nie dał się,jej już nawet przebrać, tylko pociągnął, za sobą na błonie. Gryfonka, nie zdołała mu się wyszarpać, Zabini,mocno ją chwycił i puścił, dopiero, jak już znaleźli się,na miejscu. Hermiona, zauważyła, że na trawie leży już,pałka i piłka od gry do Qudditch'a,więc już to sobie obmyślił wcześniej - pomyślała brązowooka.

-No nie rób takiej miny, Mionuś.Chcę,ci tylko pomóc

Hermiona,nie wiedziała,co odpowiedzieć,cieszyła się,że Blaise chce jej pomóc,jednak nie miała ochoty wyjawiać mu,że boi się latać.

- Zaczniemy,od czegoś prostego - wręczył Hermionie pałkę - ja rzucę ci piłkę , a ty ją odbijesz, sprawdzimy jak będziesz radziła sobie jako pałkarz, na razie na ziemi, zgoda ?- spytał Blaise

- Dobrze , niech będzie - zgodziła się dziewczyna.Nie wiedziała,że ich trening,zacznie się, w taki sposób.Oczywiście szło jej to, jak najbardziej, na rękę.Jednak nie miała już siły i niechętnie stanęła, odrobinę dalej,przygotowując się,do odebrania.Ślizgon rzucił, lekko piłkę, w kierunku Miony. Granger,ku własnemu zdziwieniu, odbiła, lecz piłka zamiast polecieć obok chłopaka, trafiła go,w krocze . Blaise,aż zawył z bólu i osunął się na ziemię.

- To może,na dziś skończymy? - spytała, z nadzieją Miona





4 komentarze:

  1. Cudowny!
    Normalnie wkur***** się kiedy Draco chciał oddać Lenę Cornelii :P.... Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D

    Pozdrawiam i życzę weny Draconka

    http://dramionemilosczniczego.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy za komentarz;D ♥

    Pozdrawiamy Sofii i Lola ; 3

    OdpowiedzUsuń
  3. O matulu... biedny Blaise... ciekawie czy on wydobrzeje po tym ataku w krocze...

    OdpowiedzUsuń
  4. Casinos Near You - JTM Hub
    Discover the casinos nearest you, only minutes from 파주 출장마사지 Hollywood Casino, Golden Nugget, 광명 출장안마 Hollywood 속초 출장샵 Casino, and 밀양 출장샵 The Meadows in Las Vegas, Nevada.What's Nearby: 영천 출장샵 Casinos Near Me - JTM

    OdpowiedzUsuń